Archiwum bloga

środa, 26 września 2012

Trzecie spotkanie z książką w bibliotece

Dziś o godzinie 10.40 odbyło się spotkanie z serii "Cała Polska czyta dzieciom" z kl. "0" w naszej bibliotece. Dzieci przyszły do nas z wychowawczynią panią Grażyną Świątek.
Gościem spotkania była pani Ewa Pietrzak, nauczycielka i radna Gminy Kuczbork.
Zaprezentowała ciekawą interpretację książek pt."Franklin i komputer" oraz "Stefek Burczymucha" Marii Konopnickiej.
Silny głos, odpowiednio modulowany, pełen ekspresji i pasji w czytaniu sprawił się doskonale.  Pani Ewa świetnie radzi sobie z  energicznymi pięciolatkami i potrafi ich zainteresować wybraną lekturą. Między wierszami musiała podziwiać kolory gumek we włosach dziewczynek i piękne buciki chłopców, lecz było to podyktowane sympatią do naszego gościa.
Ponieważ tematem jednej z książek były gry komputerowe kontra przyjazń, rozgorzała dyskusja między dziećmi, która z tych rzeczy jest najważniejsza. Niestety większość chłopców zdecydowanie wolała gry i komputer. Jak widać w dobie internetu, obrazu, który dominuje kontakty międzyludzkie szwankują już w tak młodym wieku. Dlatego tak potrzebne jest głośne czytanie naszym pociechom, jak najwcześniej się da.
Ponieważ powstał pomysł czytania "Pana Tadeusza" gimnazjalistom w naszej bibliotece - pani Ewa jest naszą kandydatką do interpretacji tego dzieła.






























wtorek, 25 września 2012

Genealogia rodziny Zalewskich, Żmichowskich i Kisielnickich oraz rodzin spokrewnionych

["...
Paletę barw widzieć w szarości,
Gdy mówią ci:" Spokojnie!"- się złościć,
Marzyć, choćby nie było nadziei.
Pamiętać gdy inni zapomnieli..."]

fragment wiersza Józefa Matyskieły 






Ostatnio biblioteka w Zielonej otrzymała genealogię rodziny Zalewskich oraz spokrewnionych rodzin Kisielnickich i Żmichowskich .  Ofiarodawcą i twórcą genealogii jest Pan Juliusz Madaliński ze Zduńskiej Woli.
Praca ta opiera się na dokumentach , zapiskach, pamiątkach, korespondencji i przekazach rodzinnych. Wykorzystano w niej także informacje dostępne w różnych źródłach internetowych.
Liczne fotografie, listy i dokumenty znacznie ją uatrakcyjniają i uwiarygodniają.
Osoby zainteresowane historią Zielonej ( przypominam , że w XIX wieku dużą rolę odegrała tu rodzina Kisielnickich, w której posiadaniu była Zielona i okoliczne wioski) oraz dziejami rodu Kisielnickich , także tymi dalszymi, zapraszam serdecznie do naszej biblioteki. Obok tej genealogii otrzymałam również informacje o znanym działaczu sportu żużlowego Władysławie Pietrzaku spokrewnionym z rodziną Kisielnickich.
Dziękuję  serdecznie Panu Juliuszowi Madalińskiemu za zainteresowanie, dobre chęci i pracę włożoną w tworzenie genealogii, która znalazła się dzięki niemu w bibliotece w Zielonej, wzbogacając ją o informacje o historii tych miejsc i osób, które odcisnęły niegdyś na nich swój ślad. Życzyłabym sobie, aby było więcej takich pasjonatów naszej historii i nie tylko.











     GENEALOGIA RODZINY

ZALEWSKICH, ŻMICHOWSKICH I KISIELNICKICH

ORAZ RODZIN SPOKREWNIONYCH

     Genealogia ta, oparta została na podstawie przechowanych: dokumentów, pamiątek, zapisów, notatek, fotografii, korespondencji i przekazów rodzinnych. Niebagatelną rolę oraz wpływ na zebrany materiał zawdzięczać również należy instytucjom zajmującym się archiwizowaniem zasobów jak np. Zintegrowanemu Systemowi Informacji Archiwalnej, Dynamicznemu Herbarzowi Rodzin Polskich (DHRP), zbiorom Biblioteki Narodowej, wydawnictwom czy wszechobecnym portalom internetowym. Zdaję sobie też sprawę, że tekst ten może zawierać pewne nieścisłości dotyczące dat, imion czy też najzwyklejszą pomyłkę. Jednak wszystkie zawarte w tej Genealogii fakty miały miejsce w przeszłości i nie są wymysłem autora tekstu, gdyż zawierają wyłącznie tylko wydarzenia udokumentowane.
Jeżeli chodzi o zapiski i notatki rodzinne, to najbardziej wiarygodnymi dokumentami jakie znajdują się obecnie w moim posiadaniu są: Rodowód rodziny Żmichowskich napisany przez Stefanię Paprocką oraz Notatka o dalszych losach potomków Żmichowskich sporządzona przez Władysława Pietrzaka. Oboje autorzy tych zapisów to najbliższa rodzina i potomkowie Żmichowskich, Zalewskich oraz Kisielnickich. Stefania Paprocka z Zalewskich to córka Jana Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Natomiast Władysław Pietrzak to wnuk Marii Joanny Załęskiej z Zalewskich a zarazem prawnuk małżonków Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich. Stefania Paprocka na wstępie napisanego i pozostawionego rodowodu rodziny Żmichowskich pisze: „Rodzina moja Żmichowskich pochodzi z bardzo dobrej i szlacheckiej, osiadłej w poznańskim. Jeden z pra-pradziadów był starostą koło Rawicza, bardzo zamożny, miał jedynaka syna, który stracił duży majątek, ożenił się i miał dwie córki. Od jednej pochodzą rodziny Strzeleckich, Słupskich a także Szyndlarskich. Druga wyszła za mąż za Kiedrzyńskiego i miała 3 synów i jedną córkę Wiktorię. Najstarszy z synów był znanym adwokatem w Warszawie i posiadał majątek ziemski Ołtarzew. Dwaj drudzy walczyli w Legionach Dąbrowskiego i jeden nawet stracił nogę w bitwie. Córka Wiktoria wyszła zamąż za Jana Żmichowskiego sąsiedniego obywatela, który potym sprawował urząd Naczelnika żup solnych w Nowym Mieście nad Pilicą. Żmichowscy mięli 10-ro dzieci, 4 synów i 6 córek. Najstarszy Beniamin umarł młodo. Hiacent, Jan i Erazm walczyli w 31 roku. Erazm poszedł na emigrację i tam umarł. Jan w skutek ran umarł na gruźlicę, tylko Hiacent doczekał wieku sędziwego, ożenił się i miał córkę Marię Kuhnke, żonę wielkiego patrioty polskiego”. Tak pisze na wstępie „Rodowodu rodziny Żmichowskich” Stefania Paprocka, a ja przytaczam ten tekst z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji. Genealogia rodzinna Żmichowskich i Kiedrzyńskich ma swoje źródła odnotowane w Tekach Dworzaczka, aktach parafialnych oraz w Dynamicznym Herbarzu Rodzin Polskich pod hasłem:  Kiedrzyński herbu Ostoja. Wzmiankowany jest tam Łukasz Kiedrzyński herbu Ostoja - dziedzic Kunowa, który dnia 01.08.1774 roku zawarł związek małżeński z Franciszką Marią Raczyńską urodzoną ok.1755r. Rodzicami Franciszki Marii Raczyńskiej byli Józef Raczyński h. Nałęcz (syn Stanisława Raczyńskiego i Zofii z Grodzyńskich) oraz Brygida Breza (córka Jana Dominika Brezy i Katarzyny z Kierskich h. Jastrzębiec). W zapiskach źródłowych figurują również pozostałe córki małżonków Józefa i Brygidy Raczyńskich w osobach: Krystyny, Katarzyny, Anny, Tekli, Zuzanny oraz Heleny. Wszystkich córek Józefa Raczyńskiego i Brygidy z Brezów było siedem. Józef Raczyński wydziedziczył wszystkie córki, a majątek zapisał swojemu krewnemu. Na utrzymanie wszystkich siedmiu córek łożył podobno biskup poznański, który był krewnym Raczyńskich.
Mężem Anny Raczyńskiej był Franciszek Strzelecki h. Oksza. Strzeleccy mięli córkę Izabelę oraz synów Piotra, Kazimierza i Pawła Edmunda. Paweł Edmund Strzelecki(1797-1873) był wybitnym podróżnikiem, geologiem i badaczem Australii. Natomiast Tekla – szósta w kolejności siostra Franciszki Kiedrzyńskiej z Raczyńskich wyszła za Józefa Żmichowskiego, który był stryjecznym bratem Jana Żmichowskiego. W Tekach Dworzaczka jako mąż Zuzanny Raczyńskiej figuruje Franciszek Wojciech Raczyński. Być może byli rodzinnie spowinowaceni. Natomiast najmłodsza z sióstr Raczyńskich - Helena była kaleką i za mąż nie wyszła. Pozostałe córki Józefa Raczyńskiego i Brygidy z Brezów też powychodziły za mąż: Krystyna za Michała Lisieckiego, a Katarzyna za Jana Rynarzewskiego.
Mąż Franciszki Raczyńskiej, czyli Łukasz Kiedrzyński w 1767 roku kupił od swej matki Ludwiki z Sielnickich (Sitnickich lub Sielińskich) majątek Kunowo (Akta Poznańskie).Jak zdołałem ustalić mężem Ludwiki a tym samym ojcem Łukasza był Jan Kiedrzyński herbu Ostoja. Z małżeństwa Łukasza Kiedrzyńskiego z Franciszką Raczyńską urodziła się córka Wiktoria oraz synowie: Ksawery, Józef, Kazimierz i Feliks. Synowie Kiedrzyńskich wzmiankowani są również w Spisie Szlachty Herbowej woj. augustowskiego. Trzech z nich ukończyło studia uniwersyteckie na renomowanych w tamtych czasach uniwersytetach w Halle i Jenie. Natomiast wszyscy czterej służyli w wojsku podczas wojen napoleońskich, odznaczając się odwagą i męstwem. Najstarszy z nich, Ksawery Kiedrzyński tak jak wspomina w swoim rodowodzie Stefania Paprocka był znanym prawnikiem i adwokatem w Warszawie. W swoim majątku Ołtarzew pod Warszawą, prowadził również bardzo nowoczesne gospodarstwo. Opiekował się całą rodziną Kiedrzyńskich, znacznie wspomagając finansowo. Ksawery zmarł około1828 roku. Drugi z braci - Józef Teofil Jan Ewangelista Kiedrzyński ożenił się z Marią Skojewską, z którą miał córkę Marię i syna Jana. Józef gospodarował jako dzierżawca folwarczny we wsi Mężenin. Trzeci z braci - Kazimierz Kiedrzyński poślubił wdowę po bracie Ksawerym. Był bardzo zaradnym i pracowitym człowiekiem. Przez pewien okres swojego życia pełnił rolę  plenipotenta Czartoryskich w Końskowoli. Następnie przeniósł się na dzierżawę własną do Krakpola. Zawsze gotowy służyć krajowi, wziął również udział w Powstaniu Listopadowym jako organizator wojskowy. Natomiast Feliks Kiedrzyński podczas wojen napoleońskich był uczestnikiem bitwy pod Berezyną. Z wojennych wypraw wrócił poraniony i chory. Pozostał w stanie bezżennym. Pracował wraz z braćmi utrzymując się z rolnictwa. Aż do swojej śmierci, która nastąpiła w 1831 roku, prowadził wraz z bratem Józefem gospodarstwo w Kuflewie.
Natomiast córka Łukasza i Franciszki Kiedrzyńskich - Wiktoria urodziła się ok.1775 roku. Młodzieńcze lata spędziła na pensji dla dziewcząt w Poznaniu, gdzie odebrała staranne wychowanie oraz wykształcenie. Jej niezwykłe jak na tamte czasy u kobiet wykształcenie umysłowe, potwierdzały znalezione po jej śmierci tłumaczenia dzieł francuskich filozofów. Słynęła również z niezwykłej urody. Nadmienić także trzeba, że po śmierci swoich rodziców bardzo dużą pomoc okazała Wiktorii oraz pozostałej czwórce braci Kiedrzyńskich siostra ich matki, czyli Tekla Żmichowska z Raczyńskich wraz z mężem Józefem. Wiktoria wyszła za mąż z wielkiej miłości, za urodziwego i wykształconego Jana Żmichowskiego, który był stryjecznym bratem jej wuja Józefa. Ich ślub miał miejsce w Kcyni dnia 5 maja 1801 roku. Jan Żmichowski będąc młodzieńcem wziął udział w Powstaniu Kościuszkowskim. Małżonkowie Wiktoria i Jan Żmichowscy zamieszkali w Rawiczu, gdzie Jan pracował przez kilka lat jako podsędek. W Rawiczu przyszły na świat ich dwie najstarsze córki: Wiktoria i Kornelia. Następnie dzięki staraniom Ksawerego Kiedrzyńskiego rodzina Jana i Wiktorii Żmichowskich przeniosła się ok. 1818 roku do Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie Jan otrzymał posadę magazyniera żupy solnej, a następnie pisarza. Wiktoria Żmichowska z Kiedrzyńskich zmarła w Warszawie dnia 7 marca 1819 roku, tuż po urodzeniu córki Narcyzy. Jej małżonek Jan Żmichowski ostatnie lata życia spędził w Nowym Mieście, a domem jego zarządzała zwykle jedna z dwóch najstarszych córek. Zmarł około 1838 roku.
W sumie, ze związku małżeńskiego Jana Żmichowskiego z Wiktorią Kiedrzyńską urodziło się 10 dzieci. Jak wspomina w swoim rodowodzie rodzinnym Stefania Paprocka synami Żmichowskich byli: Beniamin, Hiacynt (Jacenty), Erazm i Jan (Janusz). Następnie wymienione są córki, o których Stefania Paprocka pisze w sposób następujący: „Z córek są:
1.Wiktoria Żmichowska wyszła za mąż za Ludwika Lewińskiego właściciela majątku Rzeczyca w rawskim, brata generała Lewińskiego. Miała córkę Paulinę, żonę Leona Grodzińskiego właściciela Dębowej Góry i syna Ludwika, właściciela Olszowej, który w Powstaniu 63 roku został uwięziony i groziła mu kara śmierci i został skazany na Sybir do kopalni Nerczyńskich, skąd po 6-ciu latach powrócił w skutek usilnych starań rodziny.  
2. Kornelia, żona Karola Glogiera właściciela majątku Dobrochy w łomżyńskim, stryja Zygmunta Glogiera, znanego historyka. Mięli 2 córki. Wiktoria wyszła za swego ciotecznego brata Ludwika Lewińskiego i Maria, żona Romana hrabiego Rostworowskiego właściciela majątku Kowaleszczyzna w łomżyńskim.
3.  Hortensja Dunin, żona inżyniera Feliksa Dunina w Lublinie.
4. Wanda wyszła za mąż za Władysława Redla generała i miała 6-ro dzieci. Jej córki Wanda Grodzińska i Zofia Klamborowska.    
5. Narcyza Żmichowska znana poetka i literatka.                                                                               
6. Moja matka Lilia wyszła za mąż za Jana Zaleskiego Profesora Szkoły Kadetów w Kaliszu, człowieka bardzo rozumnego i wykształconego. W 31 roku został uwięziony i stracił posadę. Jak matka moja wychodziła za mąż, był wdowcem i miał 2 kilkunastoletnich synów. Adam był najpierw sędzią, a potym dyrektorem Wydziału w Banku Polskim w Warszawie. Stanisław, znany mecenas, doktór prawa, który także w powstaniu 63 roku był wywieziony do Jadrynia, guberni Orenburskiej. Rodzice moi mięli 3 dzieci. Najstarszy Erazm, Józef i ja Stefania Paprocka”.                                                                        
Fakty, które podaje Stefania Paprocka w swoim rodowodzie rodziny są bezsporne oraz dość dobrze udokumentowane w różnych regestach, aktach, spisach, korespondencji czy nawet literackich opracowaniach, jak np. „Listy Narcyzy Żmichowskiej do rodziny i przyjaciół” lub książka Narcyzy Żmichowskiej i Julii Baranowskiej „Ścieżki przez życie” - stanowiąca zapis wspomnień, fragmentów pamiętników i korespondencji. Beniamin - najstarszy syn Jana Żmichowskiego i Wiktorii z Kiedrzyńskich zmarł w dzieciństwie. Najmłodszy z braci Żmichowskich - Jan (mówiono na niego Janusz) urodził się w 1814 roku. Nauki szkolne pobierał najpierw w Łukowie, a następnie w Radomiu. Jako młody chłopak wziął udział w Powstaniu Listopadowym, służąc w 2 pułku ułanów. Po upadku powstania wyjechał na krótko za granicę. Po powrocie do kraju zamieszkał u ojca i sióstr w Nowym Mieście n. Pilicą, w domu zwanym Przytułkiem. Chorował na gruźlicę i z powodu gruźlicy zmarł w 1843 roku bezżennie.
Natomiast Erazm, który również wziął czynny udział w Powstaniu Listopadowym, po jego zakończeniu wyemigrował z kraju. Był członkiem Ludu Polskiego w Anglii, a od 1835 roku członkiem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego w Paryżu. W latach 1847-1848  przebywał jako emisariusz Towarzystwa w kraju. Mieszkał przez ten czas w Krakowie oraz Tarnowie pod przybranym nazwiskiem Erasmusa. Na stałe osiadł we Francji i mieszkał w Reims, gdzie pracował jako buchalter w prywatnej firmie. Przebywając we Francji udzielał gościny swojej najmłodszej siostrze Narcyzie, która przez pewien okres studiowała na Sorbonie. Poglądy Erazma wywarły duży wpływ na twórczość Narcyzy. Erazm zmarł w1868 roku.
Jeżeli chodzi o urodzonego w 1801 roku najstarszego z braci Żmichowskich, czyli Hiacynta (Jacentego) to wiadomo mi, że w 1830 roku podczas Powstania Listopadowego służył w 20 pułku piechoty i brał udział w bitwie pod Ostrołęką. W roku 1855 ożenił się z Marianną Wierzbicką i miał z nią córkę Mariannę (Marię). Hiacynt był dzierżawcą kilku folwarków w miejscowościach: Siodło, Ossówno, Nowa Wieś, Kałuszyn oraz administrował majątkiem warszawskiego szpitala Św. Ducha w miejscowości Mienia. Pod koniec życia popadł w chorobę umysłową. Zmarł w roku 1871. Jego córka Marianna wyszła za mąż za Wilhelma Ernesta Kuhnke, z którym miała dwóch synów. Jeden z  tych synów - Maciej Tadeusz Kuhnke był znanym w tamtym okresie działaczem politycznym.
Dość dobrze udokumentowane są życiorysy wszystkich sześciu córek Jana i Wiktorii Żmichowskich. Najstarsza z sióstr Żmichowskich, urodzona w styczniu 1809 roku Wiktoria wyszła za Ludwika Jana Lewińskiego, który w 1839 roku nabył od skarbu Królestwa Kongresowego dobra rządowe w Rzeczycy. Wiktoria z mężem Ludwikiem Janem Lewińskim, miała syna Ludwika oraz córkę Paulinę. Ludwik Lewiński (syn) był uczestnikiem Powstania Styczniowego, za co skazany został we wrześniu 1863 roku na zsyłkę. Do kraju powrócił dopiero w 1868 roku. Ożenił się ze swoją cioteczną siostrą Wiktorią Gloger, z którą doczekał się syna Ludwika. Natomiast urodzona 19 czerwca 1837 roku Paulina Lewińska poślubiła Leona Grodzieńskiego. Grodzieński był właścicielem majątku Dębowa Góra (wieś położona na krawędzi doliny Pilicy niedaleko Rzeczycy). Paulinie oraz Leonowi Grodzieńskim dnia 8 grudnia 1859 roku w Dębowej Górze urodził się syn Kazimierz, a dnia 11 maja 1862 roku przyszła na świat córka Maria Józefa Wiktoria z męża Pląskowska. Częstym gościem Grodzieńskich była Narcyza Żmichowska - ciotka Pauliny. Do dzisiaj zachowała się korespondencja Narcyzy do Stefanii Paprockiej pisana z Dębowej Góry. Mąż Wiktorii - Ludwik Jan Lewiński był bratem generała wojsk polskich Jakuba Walentego Lewińskiego. Ludwik zmarł nagle dnia 26.06.1845 roku, a Wiktoria dnia 01.12.1899 roku. Grób Wiktorii Lewińskiej ze Żmichowskich znajduje się w Warszawie na cmentarzu powązkowskim (kw. nr 14). Warto również wspomnieć, że po śmierci Ludwika Jana Lewińskiego bardzo dużą pomoc i opiekę otrzymała rodzina Ludwika od jego drugiego brata Michała Lewińskiego.
Również urodzona w Rawiczu 1810 roku Kornelia Żmichowska dobrze wyszła za mąż, gdyż jej mężem został urodzony 22 lutego 1800 roku Karol Paweł Antonii Gloger h. Prawdzic. Był stryjem znamienitego etnografa, folklorysty i encyklopedysty Zygmunta Glogera. Karol Gloger w 1838 roku zakupił folwark Dobrochy (gmina Rutki) w łomżyńskim, w którym gospodarował aż do dnia swojej śmierci 17 marca 1875 roku. W latach 1845-1847 administrował również majątkiem Rzeczyca po śmierci szwagra Ludwika Jana Lewińskiego. Kornelia z Karolem mięli dwie córki: Marię oraz Wiktorię. Urodzona w 1836 roku Wiktoria jak już wcześniej wspomniałem, wyszła za swego ciotecznego brata Ludwika Lewińskiego (syna Ludwika Jana Lewińskiego i Wiktorii ze Żmichowskich). Natomiast urodzona w Dobrochach roku 1833 niezwykle urodziwa Maria (właściwie Marianna Wiktoria Aniela Gloger), poślubiła hrabiego Romana Augusta Rostworowskiego herbu Nałęcz, który był właścicielem majątku Kowalewszczyzna. Ślub ich  miał miejsce w Rutkach dnia 2 lutego 1854 roku i wzbudził sporą sensację oraz zainteresowanie. Kornelia Gloger ze Żmichowskich bardzo pomagała w prowadzeniu gospodarstwa oraz w wychowywaniu potomstwa Marii i Romana Rostworowskich. Po swojej śmierci, która miała miejsce dnia 6 grudnia 1899 roku pochowana została na cmentarzu powązkowskim w kw.19 wraz ze swoją siostrą Narcyzą. Jej mąż Karol Gloger spoczywa na cmentarzu w Sokołach (gmina Rutki). Ich córka Maria wraz z mężem Romanem Rostworowskim po sprzedaniu majątku przenieśli się do Krakowa. Maria z Glogerów Rostworowska wraz z mężem Romanem doczekali się ośmioro dzieci. Roman zmarł 12 listopada 1906 roku w Krakowie, a jego żona Maria zmarła 19 czerwca 1911 roku również w Krakowie. Małżonkowie spoczywają na krakowskim cmentarzu rakowickim.
Natomiast Hortensja Żmichowska - córka Jana Żmichowskiego i Wiktorii z Kiedrzyńskich występuje w aktach notarialnych, wspomnieniach oraz w zapisach genealogicznych, jako Hortensja ze Żmichowskich 1-0 voto Keller, 2-0 Dunin. Pierwszym mężem Hortensji był Bertold Keller (1809-1837), który pochodził z niemieckiej rodziny. Keller zmarł w kilka miesięcy po ślubie zostawiając Hortensję z dopiero co urodzoną ich córką Wandą. Hortensja wyszła za mąż po raz drugi, za inżyniera gubernialnego Feliksa Dunina. Dunin pracował najpierw w Siedlcach, a następnie przeniósł się z rodziną do Lublina, gdzie podjął pracę w Zarządzie Miejskim. Hortensja  z Feliksem mieli 5 dzieci. Z imienia znane mi są ich córki bliźniaczki: Zofia i Ludwika oraz synowie: Henryk, Michał i Kazimierz. Zofia wraz z Ludwiką ukończyły w Warszawie pensję dla dziewcząt, którą prowadziła Julia Baranowska. Zofia zmarła 19 grudnia 1862 roku w Lublinie na anemię złośliwą. Urodzony w 1844 roku Henryk Dunin ukończył w 1867 roku w Szkole Głównej studia matematyczne. Natomiast urodzony w 1851 roku Kazimierz Dunin, zmarł na tyfus w roku 1864. Feliks Dunin bardzo pomógł swojej szwagierce Narcyzie Żmichowskiej, za którego to wstawiennictwem oraz poręczeniem mogła wyjść w styczniu 1852 roku z więzienia i zamieszkać wraz z rodziną Duninów aż do wiosny 1855 roku. Hortensja wraz z mężem po śmierci zostali pochowani na jednym z lubelskich cmentarzy. Los Michała Dunina nie jest mi znany. Natomiast Wanda - czyli pierwsza córka Hortensji Dunin, której ojcem był Bertold Keller wychowywała się wraz z przyrodnim rodzeństwem w Lublinie. Poślubiła Józefa Gałeckiego (1825-1900), który był znanym konspiratorem z okresu Wiosny Ludów, naczelnikiem obwodu lubelskiego, a także w późniejszym czasie również społecznikiem. Małżeństwo Wandy z Józefem Gałeckim było bardzo niedobrane, a sama Wanda wprowadzała zamęt i niesnaski rodzinne w rodzinie Duninów. Wandzie i Józefowi urodził się syn Stanisław, który zmarł będąc w wieku chłopięcym.
Historia następnej córki Jana i Wiktorii Żmichowskich czyli Wandy jest bardziej udokumentowana. Wanda Narcyza Albina Żmichowska urodziła się ok.1816 roku w Rawiczu, zmarła w styczniu 1853 roku, kilka tygodni po urodzeniu najmłodszego syna. Wanda wyszła za urodzonego w 1812 roku Władysława Ignacego Józefa Redla. Ślub Wandy z Władysławem Redlem miał miejsce dnia 28 kwietnia 1839 roku w klasztorze OO. Kapucynów, w Nowym Mieście n. Pilicą. W klasztornej kronice istnieje następujący wpis dotyczący tej uroczystości, cyt: „D. 28 kwietnia o godz. 3 odbył się w kościele naszym slub p. Władysława Redla z Warszawy z p. Wandą Żmichowską z Rzeczycy, który to ślub dawał im O. Remecki, Kapucyn. Temu aktowi asystowała liczna świta publiczności, na czele której był JW. Hr. Władysław Małachowski.” Władysław Redel był synem Jakuba Antoniego Redla - generała brygady wojsk Królestwa Kongresowego i Barbary Karoliny z Dąbrowskich. Rodzina Redlów pochodziła z Warmii, z niemieckiej, katolickiej rodziny, która w pierwszej połowie XVIII wieku przeniosła się do Warszawy. Władysław Redel brał udział w Powstaniu Listopadowym. W rodzinie uchodził za złego męża i ojca. Nie interesował się ani też nie opiekował swoją rodziną, a majątek roztrwonił. Jak podaje (błędnie) Stefania Paprocka, jej ciotka Wanda Żmichowska miała z Władysławem Redlem 4 synów i 2 córki. Właściwie było 3 synów i również 3 córki. Córkami były: Julia (zmarła w wieku dziewczęcym), Wanda z męża Grodzieńska (Grodzieński był starszym bratem Leona – męża Pauliny z Lewińskich) oraz urodzona w 1843 roku Zofia, która w 1866 r. poślubiła właściciela majątku ziemskiego na Lubelszczyźnie - Feliksa Klemborowskiego. Zofia była z wykształcenia nauczycielką. Synami Wandy ze Żmichowskich i Władysława Redlów byli: Henryk, Władysław oraz Zdzisław. Henryk Redel był uzdolniony artystycznie i ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Chorował na epilepsję. Urodzony w grudniu 1852 roku Władysław Redel (syn) nie chciał się kształcić. Wyemigrował do Austrii. Ożenił się w Wiedniu z pewną wdową pochodzenia niemieckiego i tam prowadził warsztat stolarski. Natomiast urodzony 8 listopada 1839 roku Zdzisław Gotfryd Jakub Redel za udział w powstaniu Styczniowym skazany został na Sybir, skąd powrócił w 1870 roku. Zdzisław ożenił się z Marią Kurcyusz. Małżonkowie doczekali się 4 dzieci.
Jeżeli chodzi o najmłodszą córkę Jana i Wiktorii Żmichowskich czyli Narcyzę Żmichowską, to pisanie na ten temat uważam za zbędne ze względu na mnogość opracowań encyklopedycznych, literackich, historycznych, wspomnieniowych czy też dobrze zachowaną korespondencję Narcyzy. Korzystając z hasła Narcyza Żmichowska w jakiejkolwiek encyklopedii PWN, opracowaniach literackich czy też w internetowych portalach wiedzy możemy przeczytać: Narcyza Żmichowska pseudonim Gabryella: (urodzona 4 marca 1819 w Warszawie - zmarła 24 grudnia 1876 w Warszawie) – powieściopisarka oraz poetka, autorka Poganki. Uważana za jedną z prekursorek feminizmu w Polsce. Obszerniejsze opracowania dotyczące Narcyzy zawierają w swych spisach bogatą biografię pisarki, jej poglądy, dzieła, przypisy czy nawet linki zewnętrzne. Dlatego też świadomie pomijam szczegółowe omówienie postaci Narcyzy Żmichowskiej odsyłając do opracowań historycznych i literackich.
Natomiast przedstawiając ostatnią z córek (trzecią w kolejności) Jana i Wiktorii Żmichowskich, czyli Lilię Reginę Żmichowską odniosę się do zapisków jakie na jej temat sporządziła w rodowodzie rodziny córka Stefania Paprocka. Prawdą jest, że Lilia Żmichowska wyszła ok. 1838 roku za mąż, za urodzonego w 1795 roku Jana Macieja Zalewskiego, który  był wdowcem (ślub w 1823 roku z Emilią Teofilą Wołowską). Jan Zalewski był synem Szymona Zalewskiego i Józefy z Maciejewskich. W opracowaniach oraz wspomnieniach literackich nazwisko Zalewski pisane jest również jako Zaleski. Jest to w pisowni często spotykany błąd, który jednak w sposób zasadniczy nie ma wpływu na bieg historii, ani też nie odnosi się do innej postaci. W dokumentach, które znajdują się w moim posiadaniu jako mąż Lilii Reginy Żmichowskiej, występuje ta sama osoba pisana jako Jan Maciej Zalewski jak i Jan Maciej Zaleski. Początki zawodowego życia Jana Zalewskiego związane były ze szkolnictwem. Mieszkając w Warszawie pełnił funkcję nauczyciela szkół wojewódzkich, ale w indeksach osobowych stanów służb Korpusu Kadetów w Kaliszu, Jan Zalewski figuruje jako Profesor w Korpusie Kadetów tej szkoły. Była to elitarna szkoła wojskowa dla dzieci szlacheckich w zaborze pruskim. We wspomnieniach rodzinnych, Jan Zalewski opisywany jest jako człowiek kochający i szanujący swoją żonę i rodzinę. Stanowił wyrocznię w naukowych przedmiotach. Jak pisze w trzeciej części swoich notatek dotyczących rodziny Żmichowskich ich autorka Julia Baranowska, to cyt. „Trzeciej (Lilii) z rzędu mąż (Jan Zalewski), w książkach zatopiony, wychowaniem dzieci się nie zajmował…Nie dopomógł żonie w chowaniu dzieci nie tylko wskutek za wczesnej śmierci, ale dlatego przede wszystkim, że posiadane przezeń nauki, zamiłowanie książek wcale nie pobudzało krążenia jego własnej myśli w ogóle, albo też może nie pobudzało jej w sprawach najbliższych zadań i obowiązków życia , nie podsuwało się też rozmowom obojga małżonków w czasie długiej jego, ciężkiej, ostatniej choroby. Z tego wnioskując można nawet przypuścić, że przy najdłuższym nawet życiu nie byłby posiadł wpływu na żonę i jej dziwactwa w sprawie wychowania, ani też kierunku spraw życiowych samychże dzieci nie byłby w stanie nadać. Pozostałby w swojej bibliotece przy swoich ulubionych autorach, a dzieci poszłyby swoją drogą mniej lub więcej bezpiecznie, według popędu własnych złych czy dobrych skłonności i według prądów przeważających w danej epoce kraju”. Opis ten, chyba w znacznej mierze oddaje kształt postaci. Bez wątpienia prawdą jest zamiłowanie jego do historii, różnych nauk oraz książek, których to pokaźny zbiór zdołał zgromadzić w swojej domowej bibliotece. Jan Zalewski był człowiekiem niezłomnego charakteru, mądrym i wykształconym. Był namiętnym kolekcjonerem wszystkiego, co związane było z historią Polski. Uwielbiał historię oraz literaturę, próbując nawet swoich sił na polu literackim, ale nie publikował. Przez pewien okres czasu do spółki wraz ze swoim szwagrem Hiacyntem Żmichowskim, dzierżawił majątek Kałuszyn. Jan Zalewski zmarł w Płocku po ciężkiej chorobie dnia 18/30 kwietnia 1851 roku (akt nr 106 z 1851 r.) W tamtych czasach występowało dwu datowanie dokumentów, więc za prawidłową datę śmierci Jana Zalewskiego przyjmuję dzień 30 kwietnia 1851 roku. Równie ciekawą charakterystykę osobowości żony Jana Zalewskiego, czyli Lilii Zalewskiej ze Żmichowskich oraz opis jej rodziny, sporządziła Julia Baranowska w swoich notatkach jakie ukazały się we wspomnianym już opracowaniu książkowym Ścieżki przez życie”. Oto fragment tych wspomnień cyt. ”Lilia była równie jak dwie starsze siostry pełną zdrowia, krasy i zdolności dziewczyną. Mniej było równowagi w jej ustroju duchowym, a natomiast więcej skłonności do szlachetnych entuzjazmów z jednej strony, z drugiej oryginalności. Zdolności umysłowe niepoślednie, nieustająca potrzeba nauki, nie wyczerpująca się nigdy gotowość służenia drugim, łatwość wielka do pióra – to były jej wybitne cechy. Natura jej, nie cierpiąca regulaminu ani karności, nie uległa zmianie pod ręką p. Wilczyńskiej, pod której kierunkiem, równie jak siostry, pensję kończyła. Nie brak jej było pedagogicznych zdolności, ale wiedząc, że do zarobkowania na tej drodze zmuszała ją konieczność, zniechęciła się do zawodu nauczycielskiego i po kilku próbach wróciła do rodziny, zamieszkała przy ojcu.
Była to chwila entuzjazmu jej dla Narcyssy, która większą okazywała względność dla jej oryginalności i lepiej oceniała szlachetność i zdolności siostry. Zachwycały się wspólnie czytając poetów, historyków, zamieniły nawet z sobą obrączki jako ślub dwóch sióstr entuzjastek.
Wyszedłszy za mąż za wdowca (Jana Zalewskiego), człowieka dobrego, zatopionego w książkach, miała już upragniony, własny dom, który mogła urządzić podług upodobania. Nie było tam bogactwa, ale był rząd, ład, dostatek, wygody; mąż stosował się do woli żony, pasierbowie (Adam i Stanisław), spore wyrostki, przywiązali się do dobrej, kochanej macochy, służbie było dobrze przy miłosiernej pani. Zawsze była zajęta albo robotą, albo książkami, które jej służyły nie do zabijania czasu, ale do ciekawego dowiadywania się nauki, albo pielęgnowaniem chorych, albo w końcu uczeniem biednych dzieci, co załatwiała z talentem, wywierając dobry wpływ na swoich uczniów. Przyszło na świat troje dzieci. Pasierbowie wyszli na swój chleb i pożenili się, aż mąż zaczął chorować i umarł w końcu, zostawiając żonę z dziećmi bez funduszu, bez środków do utrzymania i nauki dzieci. Wtedy jeden z pasierbów (Stanisław) wziął na opiekę młodszego chłopca (Józefa), a siostra najstarsza (Wiktoria Lewińska) przygarnęła wdowę z córką (Stefanię) i poniosła koszta nauki drugiego chłopca (Erazma).
Mniej łatwa w pożyciu dla samych oryginalnych poglądów, dla sług, dla biednych i nieszczęśliwych zawsze miała humor równy, słodki i gotowość do poświęcenia wszystkiego, co posiadała; wszystkich też pociągała dziwnym urokiem. Gdziekolwiek w rodzinie jakaś ciężka choroba, tam zawsze spotykano Lilię i zawsze wtedy była błogosławieństwem w domu, tak umiała dogodzić chorym i ulżyć pielęgnującym go ciężaru.
Owdowiawszy jeszcze w pełni sił i zdolności, próbowała parę razy zużytkować je na zdobycie niezależności, ale usiłowania te nie zostały uwieńczone pomyślnym skutkiem”.
Opis ten w bardzo wiarygodny sposób oddaje charakter postaci Lilii Zalewskiej oraz skrótowo ukazuje jej życie rodzinne. Faktem jest, że po śmierci męża rodziną Lilii zaopiekowała się jej najstarsza siostra Wiktoria Lewińska udzielając gościny w swoich dobrach w Rzeczycy. Przez kilka miesięcy na przełomie lat 1855 – 1856 Lilia wraz z Julią Baranowską prowadziły w Warszawie prywatną pensję żeńską. Wkrótce jednak Lilia z tego przedsięwzięcia zrezygnowała i powróciła do siostry Lewińskiej na wieś. Lilia Zalewska doczekała się z mężem Janem trojga dzieci. Lilia Regina Zalewska ze Żmichowskich zmarła w 1893 roku (akt 407 Archiwum w Płocku). Najstarszym z dzieci Jana i Lilii Zalewskich był Erazm urodzony w styczniu 1839 roku. Losy Erazma nie są mi znane. Wiem jedynie, że Erazm był uczestnikiem Powstania Styczniowego, a po jego zakończeniu został aresztowany przez władze carskie i trafił do więzienia. Po wyjściu z więzienia popadł w alkoholizm i zmarł z dala od rodziny. W książce „Ścieżki przez życie”, znajduje się następujący opis postaci Erazma Zalewskiego: „…Erazm (Zalewski), rodzony siostrzeniec, młody chłopiec, przybyły z Płocka do Warszawy na dalszą naukę, bywał u Narcyssy. Ciotka nigdy pono ufności mieć nie mogła w nim, przeciwnie, zawsze raczej powodów do niepokoju miała niemało, tyle szyderstwa z jednej strony, tyle kręgarstwa z drugiej strony objawiał. Ale trzeba było próbować, a więc też długie rozmowy, częste odwiedziny, książki dobierane itp., itp. Wszystko na próżno. Chłopiec dostał się do Cytadeli i tam robił zeznanie ustne i piśmienne, wiele skompromitował, między innymi swego kuzyna Lewińskiego, który zresztą jako wzięty z bronią w ręku został na śmierć skazany, później wywieziony. Erazm Zalewski, wypuszczony, pisał trzy po trzy różne artykuły, mieszając rzeczy prawdziwe z nieprawdziwymi – a zawsze nikczemne. Przed śmiercią zapił się. Umarł w jakiejś karczmie na wsi. Nieszczęśliwa matka, zamieszkująca stale u Lewińskich, przez rok podobno po śmierci syna mówić nie mogła wcale. Ile razy otworzyła usta, tyle razy płaczem wybuchała”. Drugim dzieckiem Lilii i Jana Zalewskich był Józef, którego sylwetkę przedstawię w dalszej części tej Genealogii. Natomiast najmłodszą z trojga rodzeństwa była córka Stefania urodzona dnia 21 czerwca 1845 roku, na której wspomnieniach w dużej mierze oparłem swoją wersję „Genealogii rodziny Zalewskich i Kisielnickich”. Z odnotowanego pod nr 50 aktu urodzenia Stefanii Zalewskiej możemy przeczytać następującą informację: „ Działo się w Ceranowie dnia dwudziestego siódmego czerwca tysiąc ośmset czterdziestego piątego roku o godzinie piątej popołudniu. Stawił się wielmożny Jan Zaleski lat piędziesiąt mający dzierżawca Dóbr Ceranowo tu w Ceranowie zamieszkały. W obecności Wielmożnych Władysława Redel lat trzydzieści maiącego, Dzierżawcy Dóbr Trzeciny położonych wparafii Wysokie Mazowieckie powiecie łomżyńskiem Gubernji augustowskiej tamże zamieszkałego i Hjacentego Żmichowskiego lat czterdzieści cztery maiącego dzierżawcy Dóbr Godlewo położonych wparafii Zuzelskiej powiecie Ostrołęckiem Gubernii płockiej tamże zamieszkałego obudwu szwagrów swoich i okazał nam dziecię płci żeńskiej urodzone w Ceranowie dnia dwudziestego pierwszego czerwca roku bieżącego o godzinie ósmej wieczorem z jego Małżonki Lilji Reginy z Wielmożnych Żmichowskich lat trzydzieści cztery maiącej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym w dnoiu dzisiejszym przez niżej podpisanego odbytym nadane zostało Jmie Stefania a rodzicami Jego Chrzestnymi byli wyżej wspomniany Wielmożny Władysław Redel z Wielmożną … Chudzyńską. Akt ten Stawającemu i Świadkom przeczytany przez Nas Stawającego i Świadków podpisany został. Ksiądz Józef Kietliński Wikary Zastępca Proboszcza.” Pod aktem tym widnieją następujące podpisy: Jana Zaleski - ojciec oraz Hiacynt Żmichowski i Redel Władysław – świadkowie. Powracając do osoby Jana Zalewskiego, to z pierwszego małżeństwa z Emilią z Wołowskich miał Jan Zalewski dwóch synów: Adama i Stanisława. Obaj synowie byli prawnikami. Adam w początkowym okresie swojej kariery zawodowej był sędzią, a następnie pełnił wysoką funkcję urzędniczą w Banku Polskim w Warszawie. Natomiast urodzony 14 sierpnia 1826 roku Stanisław Zalewski całe swoje życie zawodowe związał z adwokaturą. Po ukończeniu gimnazjum w Radomiu a następnie kursów prawnych w Warszawie, rozpoczął w 1843 roku aplikację. W roku 1846 mianowany został patronem trybunału w Płocku, w latach 1861-63 pracował w Siedlcach, a następnie w Warszawie. Był znamienitym prawnikiem, doktorem prawa, mecenasem a przy tym świetnym mówcą. W roku 1863 został w Warszawie adwokatem, a mecenasem w roku 1868. Był obrońcą przy sądzie apelacyjnym, później mecenasem przy departamentach rządzącego senatu. Podczas swojej długiej i rozległej praktyki adwokackiej, dorobił się dużej fortuny. Za wygranie głośnej w Warszawie sprawy o unieważnienie testamentu Wołłowicza, zainkasował Stanisław Zalewski milion złotych. W palestrze warszawskiej uchodził za postać wybitną i bardzo pracowitą. O Stanisławie Zalewskim pisze w książce „ Palestra warszawska” Aleksander Kraushar, zamieszczając w niej następującą charakterystykę słynnego mecenasa: „…z pozoru łagodny, w gruncie uprzejmy, koleżeński, dużo dobrego ludziom świadczący, sam jak najlepszego serca człowiek, stawał się pan Stanisław przed kratką sądową istnym Torquemadą. Zabijał swego przeciwnika lege artis z takim spokojem, jakby tu chodziło o przyznanie komuś nagrody Monthyona za cnotę lub o uwieńczenie jakiejś rosiery. Bez uniesienia, zawsze zimny, lekkim ruchem rozwartych palców podnosząc kiedy niekiedy spadające z nosa okrągłe okulary – nie spoglądał pan Stanisław na swego przeciwnika, który dla niego in actu zupełnie nie istniał. Widział tylko w miejscu, gdzie przeciwnik pięści ze złości zaciskał, abstrakt, ideę przeczącą, coś takiego, co pozwala sobie odmiennego być przed kratką aniżeli pan Stanisław zdania… Więc należało koniecznie tę zasadę przeczącą usunąć i na jej miejscu postawić wprost przeciwną. Środkiem ku temu służył równomierny pochód argumentów zimnych, lecz dobijających przeciwnika i kroczących do ubezwładnionego takim naciskiem umysłu sędziego aż do wywiercenia w nim dziury poglądów – zgodnych z poglądami pana Stanisława. Pan Stanisław nie lubił roli powoda, tj. stawiającego pewne pozytywne przed sądem żądanie. Natomiast namiętnie lubił rolę  pozwanego, bo mu ona z natury swej pozwalała nie godzić się na żądanie przeciwnika, stawiać mu przeszkodę w urzeczywistnieniu podjętego zamiaru, słowem, pozwalała mu być wprost przeciwnego zdania… Nie wiem, czy to jest prawdą, lecz słyszałem od wiarygodnych, że pan Stanisław w dyskusji miał raz się odezwać: << Nie znam poglądu szanownego kolegi, lecz z góry go nie akceptuję >>, a gdy raz powód, przez usta swego obrońcy zaczął dowodzić sądowi, że prawdą jest to, co żadnego dowodzenia nie potrzebuje, pan Stanisław z właściwą sobie flegmą rozpoczął obronę od słów: << Prawdą, wysoki trybunale, jest to, czego szanowny mój  przeciwnik nie wypowiedział przed sądem…>> […] Poza obrębem tej właściwości, czysto, że tak powiem kratkowej, pan Stanisław jako człowiek miał wielu bardzo zwolenników, ceniących w nim nieskazitelność charakteru, śmiałość i odwagę przekonań, a nade wszystko uczynność w stosunkach obywatelskich…” Za udział w Powstaniu Styczniowym został zesłany do Jadrynia, z którego powrócił w połowie 1865 r. Oprócz wystąpień w sądach, dużo czasu poświęcał na pisanie i opracowywanie rozpraw i prac z zakresu prawa. Opracował m.in. Komentarz do prawa cywilnego polskiego” oraz ogłosił prace: O granicach umów, O różnych rodzajach praw osobom służących”. W roku 1884 opublikował broszurę zatytułowaną: „Uwagi prawnika o procesie Kraszewskiego”. Broszura ta świadczyła, że jej autor cieszył się w Warszawie opinią świetnego jurysty i doskonałego znawcy obrończego warsztatu. Drukował także artykuły w „Gazecie Sądowej Warszawskiej”. Żoną Stanisława Zalewskiego była Balbina z Wołowskich, córka Michała Wołowskiego i Kazimiery z Gumowskich. Michał Wołowski pełnił wówczas funkcję Rejenta Kancelarii Ziemiańskiej Guberni Płockiej. Ślub miał miejsce w Płocku dnia 02.02.1848 roku. Stanisław Zalewski zmarł 10 grudnia 1899 roku, a jego urodzona w 1827 roku małżonka Balbina zmarła w roku 1909. Jako ciekawostkę mogę podać, że w 1881 roku Balbina i Stanisław Zalewscy kupili od Walerego Eliasza dom w Zakopanym. Był to pierwszy dom zbudowany w „stylu szwedzkim”. Budynek ten spłonął w wielkim pożarze Krupówek (obecnie Krupówki 37) dnia 21 stycznia 1899 roku. Balbinie i Stanisławowi Zalewskim urodził się w Płocku dnia 5 grudnia 1849 roku ich jedyny syn Kazimierz pseudonim Jerzy Myriel. Nauki pobierał w Płocku, Siedlcach i w Warszawie, gdzie od 1865 roku studiował na wydziale filozoficznym i prawnym Szkoły Głównej. Studia ukończył w 1870 roku na uniwersytecie rosyjskim w Warszawie. Pracę rozpoczął w sądownictwie, ale od 1875 roku zajął się wyłącznie pracą literacką. Należał do zespołu „Niwy”- pisma umiarkowanych pozytywistów, które opuścił, ponieważ podzielając poglądy pozytywistów w kwestiach ekonomiczno –społecznych, w zagadnieniach światopoglądowych, zajmował stanowisko tradycjonalne. Był on znanym autorem dramatycznym, tłumaczem, publicystą i właścicielem dziennika „Wiek”. Od 1889 roku pisywał krytyki teatralne w „Kurierze Warszawskim”, a od 1894 roku był polskim sprawozdawcą „Revue d’art dramatique”. Od 1909 roku przez kilka lat dyrektorował Teatrowi Małemu w Warszawie. Ponadto od roku 1907 pełnił funkcję kierownika literackiego Teatru Rozmaitości, a od 1915 roku dyrektora warszawskiej szkoły dramatycznej. Swoją działalność pisarską zapoczątkował w 1869 roku. Do jego ważniejszych utworów należą: Wycieczka za granicę(1872), Z postępem(1874), Przed ślubem(1875), Złe ziarno(1877), Spudłowali(1878), Pani podkomorzyna(1880), Górą nasi(1885), Friebe(1885), Nasi zięciowie(1886), Małżeństwo Apfel(1887), Prawa serca(1893), Jak myślicie(1894), Łotrzyca(wyst.1895), Syn(1895) i Dla rubla(wyst.1909). Pisywał też powieści, tłumaczył Moliera i współczesnych komediopisarzy francuskich. Wcześniejsze utwory Kazimierza Zalewskiego reprezentują charakterystyczny dla pozytywizmu typ społecznej komedii. Cechuje je retoryka, przerost monologu, niedowład rysunku psychologicznego i schematyczne traktowanie postaci, ilustrujących liberalne koncepcje autora. Niektóre komedie Zalewskiego wyróżnia jednak żywość i autentyzm dialogów oraz spora siła komiczna. W sztukach pisanych w latach osiemdziesiątych a poruszających problem stosunków między kapitałem polskim, niemieckim i żydowskim (Friebe, Nasi zięciowie, Małżeństwo Apfel) wykazuje Zalewski skłonność do ujęć melodramatycznych. W późnej jego twórczości zaznaczają się wpływy modernizmu i ówczesnego dramatu skandynawskiego. W życiu prywatnym Kazimierz Zalewski ożenił się z Zofią Olszowską, z którą miał trójkę dzieci. Niezwykle barwną postać Kazimierza Zalewskiego opisuje w swojej książce „Świat aktorski moich czasów” Adam Grzymała-Siedlecki w następujący sposób: „Tak oto gmach warszawskiej Filharmonii zaczął się przysługiwać sztuce dramatycznej, zrazu przygodnie, potem już, w bocznej sali, jako Teatr Mały – na stałe. Od października 1909 roku dyrekcję obejmuje Kazimierz Zalewski. Jedna to z najbardziej barwnych postaci starej Warszawy, Warszawy popowstaniowej. Nie ma człowieka, który go znał, a który by się nie rozjaśnił uśmiechem, gdy mu się wspomni Kazimierza Zalewskiego. Od urodzenia i do końca dni niezależny finansowo dzięki dziedzictwu po ojcu, znanym w paskiewiczowskich czasach mecenasie, całe życie spędził na przyjemnościach, wśród których pracę dla sztuki uważał za przyjemność największą, tuż po snach o swojej donżuanerii, a co najmniej równą pasją do hazardu, hazardu czy to w kartach, czy to w przygodach, zwłaszcza pojedynkowych. Niezwykłą obdarzony fantazją, zużywał ją nie tylko do celów komediopisarskich, ale i do tworzenia niebywałych historii autobiograficznych, w których nieprawdopodobność sytuacji stanowiła główny wątek. Z wykształcenia prawnik i nawet wpisany do warszawskiej palestry adwokat, przez kilkadziesiąt lat interesował się wszystkim, co mu prawnika nie przypominało. Założył dziennik „Wiek”, przez dłuższe lata sprawował obowiązki recenzenta teatralnego w „Kurierze Warszawskim”, zaczytywał się pamiętnikami i dziełami historycznymi, interesował się wszystkim, byle nie adwokaturą. W adwokackiej kancelarii swojej miał tylko jednego klienta i sprawy jego przez kilka lat prowadził przez wszystkie instancje, wytrwale, z zapałem i bezpłatnie, a wszystko dlatego, że klient ten wydawał mu się doskonałą figurą komediową. To mu wystarczyło, bo wszystko, co bezpośrednio czy pośrednio z teatrem się wiązało, było życiem jego życia. Mrowiem śmiesznostek owiany, zawsze po jakiejś wczorajszej zabawnej historii, w której był głównym bohaterem, przez dziesiątki lat uchodził za jedną z najbardziej anegdotycznych figur warszawskich, dostarczając zabawy kolegom i znajomym, zabawy, która jego samego najbardziej bawiła i którą świadomie podsycał nowymi o sobie kawałami. Lubował się swoją postacią… komediową. Wiedział, że się z niego śmieją, i nie przeciwdziałał temu, świadom, że kto jak kto, ale autor Przed ślubem, Friebego, Naszych zięciów, Syna czy Małżeństwa Apfel może sobie pozwolić na to, by być prywatnie śmiesznym.
Kochał swoją twórczość komediopisarską, ale nie mniej rozkoszował się teatrem w ogóle. Nie było dnia, by choć na jedną jakąś scenkę nie zaszedł do „Rozmaitości”, czy za kulisy, czy między widzów. Było to jedną z najniezbędniejszych jego potrzeb. Znał się też świetnie na teatrze. Jego recenzje w „Kurierze Warszawskim” nie zawsze chciały dawać dowód tego znawstwa: galant wobec aktorek, życzliwy kolega względem aktorów, nie chciał im robić przykrości wypisywaniem prawdy, ale gdy się słuchało jego osobistych na temat teatru wynurzeń, widziało się, jaką nietuzinkową ma ten człowiek wiedzę o sztuce aktorskiej. Jego głód pracy dla teatru nie byłby więc fałszywym apetytem, gdyby jego kompetencjom artystycznym nie stawały w poprzek cechy jego charakteru. Dyrektura Zalewskiego w Teatrze Małym stawała się nieraz niemal że fantastyczną mieszaniną dobrych pomysłów i chaotycznej ich realizacji, zapału i bezradności, tęgich reżyserskich uwag i jakiejś swoistej jowialszczyzny w ogólnych liniach pracy. Ile do swojej zachcianki dopłacił, nikt tego nie wiedział, nie wyłączając jego samego. Nawet w przybliżeniu. Uparcie jednak prowadził przedsiębiorstwo niemal że do ostatnich chwil życia. Na łożu śmierci odsprzedał imprezę Szyfmanowi, a i w tym momencie pozostał wierny swojej autoironii. Dosłownie na dobę przed zgonem, przeglądając projekt umowy kupna – sprzedaży, zrobił kontrahentowi uwagę: „Panie Szyfman, ja tu nie widzę artykułu, który by ustalał co będzie na wypadek pańskiej śmierci?” Niezależnie od prowadzenia teatru dużo myśli poświęcał szkole aplikacyjnej, którą założył, a bodaj że i subwencjował lub dokładał się do nieuniknionych subwencji. Z tej to szkoły, jak i z ówczesnego Teatru Małego, spod ręki Gawalewicza, później spod protektoratu Zalewskiego wyszła garść artystek i artystów, którzy się potem dobrze zasłużyli życiu teatralnemu w kraju”.
Kazimierz Zalewski zmarł dnia 11 stycznia 1919 roku i pochowany został w rodzinnym grobowcu na cmentarzu powązkowskim w Warszawie (kwatera nr 7). Powracając do wspomnień Stefanii Paprockiej pragnę przedstawić teraz pozostałą część rodziny Jana Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Jak już wcześniej wspomniałem najstarszym synem z tego związku był Erazm, następnym ur. w 1842 roku Józef, a najmłodszym dzieckiem była właśnie Stefania Paprocka. W dalszej części swego rodowodu pisze Stefania w sposób następujący: „Brat mój Józef, miał 20 lat kiedy ukończył wydział prawny uniwersytetu w Petersburgu, Erazm chodził na wydział lekarski także w Petersburgu, lecz kiedy wybuchło powstanie obaj do niego przystąpili. Erazm w czasie bitwy wzięty do niewoli, został wysłany do Orenburga, skąd powróciwszy wkrótce umarł. Józef był w różnych bitwach i wreszcie z oddziałem Langiewicza przeszedł do ówczesnej Galicji, był internowany w Iglawie, skąd udało mu się zbiec. Tułał się czas jakiś we Francji, potym udał się do Belgii, do Gandawy, gdzie przez dwa lata uczęszczał do uniwersytetu na wydział matematyczny. W skutek starań rodziny wrócił do Kraju, wstąpił do sądownictwa i ożenił się z Henryką Kisielnicką i miał 5 córek t. j. Wiktoria Orłowska, Helena umarła mając 17 lat, Maria Załęska, Zofia Nowakowska i Regina Pniewska. Brat Józef był przez 25 lat członkiem Sądu okręgowego w Siedlcach. Był Rzeczywistym Radcą Stanu, a potym rejentem w Warszawie od 1900 roku”. W moim posiadaniu pośród zachowanych pamiątek rodzinnych znajduje się m. in. Wyciąg z Raportów Nauczycieli Gimnazjum Gubernialnego w Płocku” z grudnia 1850 r. ze spisem ocen ucznia Józefa Zalewskiego klasy 1f. O tym, że Józef Zalewski był bardzo dobrym uczniem świadczą oceny z tego Raportu (świadectwa) a także nagroda książkowa jaką otrzymał w 1853 r. za bardzo dobre wyniki w nauce. Bracia Erazm i Józef Zalewscy pierwsze nauki szkolne pobierali w Płocku. Koszty nauki Erazma pokrywała Wiktoria Lewińska, natomiast kształcenie Józefa wydatnie opłacał jego przyrodni brat Stanisław. Erazm i Józef lata szkolne spędzili poza domem rodzinnym, do którego przyjeżdżali wyłącznie w okresie wakacji lub świąt. Tak jak pisze Stefania Paprocka jej brat Józef kształcił się następnie w zakresie prawa na Uniwersytecie w Petersburgu oraz ukończył studia inżynierskie w Gandawie. Jego kształcenie było w dużej mierze możliwe właśnie  dzięki materialnej pomocy jego przyrodniego brata Stanisława. Józef Zalewski podobnie jak i jego bracia wziął czynny udział w Powstaniu Styczniowym, za co wywieziony został na zsyłkę do Jadrynia. Wzmianka o tym znajduje się w rosyjskich aktach spisu uczestników Powstania i zesłańców z lat 1863-1864. Po powrocie z zesłania, z racji swojego wykształcenia oraz dzięki pomocy brata Stanisława, rozpoczął aplikację w sądzie i podjął pracę w resorcie sądowniczym. Był sędzią Sądu Okręgowego w Siedlcach, a następnie zamieszkał z rodziną w Warszawie gdzie zdobył powszechny szacunek pełniąc obowiązki rejenta. Rodzina Zalewskich mieszkała w Warszawie na Starym Mieście przy ul. Wąskiej 1(obecnie Kilińskiego). Z małżeństwa z Henryką Kisielnicką doczekał się 5 córek. Dalszy ciąg swojego rodowodu rodzinnego Stefania Paprocka opisuje w sposób następujący: „Żona brata mego Henryka była córką Jana Kisielnickiego i Agnieszki rodzonej bratanicy hrabiego Fryderyka Skarbka, znanego ministra i literata. Agnieszka była sierotą bardzo bogatą, bo posiadała milion złotych polskich posagu. Jan Kisielnicki miał majątek Leszno pod Przasnyszem. Z tego małżeństwa było troje dzieci. Maria, żona doktora Belke, Henryka Zalewska i syn Wiktor, właściciel dużego majątku Jedlnia, pod Radomiem. Na weselu brata mego Józefa, jako najbliższa rodzina panny młodej był hrabia Skarbek z żoną i siostra Jego hrabina Łuszczewska z mężem. Po śmierci Jana Kisielnickiego, wdowa wyszła powtórnie za mąż za Brodzkiego, właściciela Majoratu w Galicji. Mięli syna Eugeniusza, który zginął w pojedynku i Majorat przeszedł na najbliższego jego krewnego Konstantego Brodzkiego. Muszę nadmienić, że tak matka moja Lilia Zalewska, jak wszystkie jej siostry były to kobiety szlachetne, wysoce wykształcone i gorące patriotki. Wszystkie skończyły znaną wówczas pensję pani Wilczyńskiej. Ciotka Lewińska, młodo owdowiała, była bardzo majętna i opiekunką i dobrodziejką całej rodziny, która na wszystkie święta i wakacje u Niej się gromadziła. Matka moja i ciotki odznaczały się niezwykłą urodą, oprócz Narcyzy Żmichowskiej”. W tym miejscu kończy się rodowód rodziny Żmichowskich, podany i napisany przez Stefanię Paprocką - córkę Jana Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Przytoczyłem rodowód ten w całości, z zachowaniem oryginalnego nazewnictwa, słownictwa oraz interpunkcji.
 Powracając do osoby Józefa Zalewskiego oraz jego małżonki Henryki z Kisielnickich, to Stefania Paprocka pisze, że ojcem Henryki był Jan Kisielnicki. Genealogia DHRP jak i genealodzy badający akta metrykalne jako ojca Henryki podają imię Stanisław. W zapiskach Stefanii Paprockiej figuruje imię Jan zamiast Stanisław, lecz ta rozbieżność jest oczywistą pomyłką. Bezspornym jednak jest faktem, że Henryka jak i jej pozostałe rodzeństwo było dziećmi związku małżeńskiego Stanisława Kisielnickiego z Agnieszką Brodzką. Rodzina Kisielnickich związana była z terenem północnego Mazowsza, a dokładnie ze wsią Zielona, położoną pomiędzy Mławą a Żurominem. Miejscowość ta, prawie od początku swojego istnienia znajdowała się w posiadaniu rodu Świnków - Zielińskich. W wyniku małżeństwa w 1792 roku Franciszki Zielińskiej z Karolem Kisielnickim (Genealogia DHRP podaje imiona Jan Karol Ignacy Kisielnicki), jak i nabyciu sched od sukcesorów rodziny Zielińskich, Jan Karol Ignacy Kisielnicki został jedynym właścicielem Zielonej Mławskiej. Urodzony w 1763 roku Jan Karol Ignacy Kisielnicki był najstarszym synem starosty świdnickiego Stanisława Eustachego Kisielnickiego i chorążanki zakroczymskiej Joanny Jaroszewskiej. Stanisław Eustachy Kisielnicki z żoną Joanną z Jaroszewskich mieli jeszcze dwóch synów: Wincentego oraz Michała. Urodzony w 1769 roku Michał Kisielnicki dnia 01.03.1808 roku poślubił Franciszkę Radzicką-Róg z Radzicza herbu Nałęcz. Michał Kisielnicki zmarł dnia 25.06.1841 roku. Bardziej znany jest pułkownik Wincenty Kisielnicki (1779-1857), który był dowódcą 8 pułku ułanów Królestwa Kongresowego, a następnie agentem Hotelu Lambert (stronnictwo Czartoryskich). Żoną Wincentego Kisielnickiego była Pelagia Zabłocka. Według wszelkich dostępnych źródeł historycznych najstarszy z braci, czyli Jan Karol Ignacy Kisielnicki był prekursorem nowoczesnego rolnictwa na północnym Mazowszu, piastując równocześnie funkcję zastępcy komisarza cywilno – wojskowego ziemi zawkrzeńskiej. W źródłach Biblioteki genealogii polskiej (Monografia rodu Kisielnickich h. Topór ), Jan Karol Ignacy Kisielnicki  figuruje tam jako chorąży gwardii pieszej koronnej, posesor dóbr Zielona i komisarz ziemi zawkrzeńskiej. Najbardziej znanym przodkiem Jana Karola Ignacego Kisielnickiego był Jędrzej Kisielnicki, sędzia łomżyński, który w 1525 roku podpisał dekret przeciwko heretykom oraz Wacław Kisielnicki - wojski ziemi wiskiej. Jan Karol Ignacy Kisielnicki po śmierci pierwszej żony Franciszki z Zielińskich, ożenił się powtórnie z młodszą o ponad dwadzieścia lat chorążanką radziejowską Ludwiką Zagajewską. Ludwika Zagajewska była córką Ignacego Zagajewskiego i Joanny z Prandota Trzcińskich. Ignacy Zagajewski herbu Ogończyk był stolnikiem kujawskim i chorążym radziejowskim. W 1777 roku od wojewody brzesko-kujawskiego Stanisława Dąmbskiego, nabył Dąbie Kujawskie wraz z Dąbkiem i Redeczem Krukowym. Małżonkowie Zagajewscy dokonali w 1790 roku (niektóre źródła podają 1789 rok) fundacji nowego, drewnianego kościoła parafialnego, który nadal służy tamtejszym parafianom. Rodzina Zagajewskich figurowała jako właściciele Dąbia aż do 1853 roku. To właśnie urodzona w 1784 roku Ludwika, córka Ignacego i Joanny Zagajewskich poślubiła Jana Karola Kisielnickiego. Do dnia dzisiejszego we wsi Zielona, przy tamtejszym kościele parafialnym, znajduje się nagrobek Karola Kisielnickiego i jego małżonki Ludwiki z Zagajewskich ufundowany przez ich potomstwo. Jan Karol Kisielnicki zmarł dnia 21 października 1815 roku, natomiast jego małżonka Ludwika z Zagajewskich dnia 18 grudnia 1851 roku. Po śmierci Jana Karola Kisielnickiego rozległy majątek wraz z dworem w Zielonej przeszedł na małoletnich jeszcze wtedy synów oraz sprawującą nad nimi opiekę matkę Ludwikę. Jak wynika z przekazów oraz najwcześniej udokumentowanych źródeł historycznych, zabudowania dworskie rodziny Kisielnickich obejmowały zespół pałacowo – parkowy. Na zachowanej do dziś najstarszej, bo sporządzonej w 1842 roku mapie majątku w Zielonej, narysowany jest rzut pałacu, otoczonego krajobrazowym parkiem z przyległymi budynkami gospodarczymi. Zaznaczony na mapie pałac był budynkiem murowanym, składającym się z trzech przylegających do siebie członów. Do parku od strony północnej i zachodniej przylegały budynki gospodarcze. Majątek w Zielonej był w tamtym czasie bardzo dobrze prosperującym gospodarstwem, zarówno pod względem upraw jak i hodowli. Istniała tam jedna z najlepszych w kraju stajni oraz wzorowo prowadzona owczarnia.
 Z małżeństwa Jana Karola Kisielnickiego i Ludwiki z Zagajewskich urodziło się trzech synów: Stanisław, Ignacy i Włodzimierz. Dynamiczny Herbarz Rodzin Polskich (DHRP) jako dziedzica dóbr Zielona w guberni płockiej podaje wylegitymowanego w Królestwie 1837 roku Stanisława  Aleksandra Wincentego Kisielnickiego. Jednak najstarszym z synów Jana Karola Ignacego Kisielnickiego i Ludwiki z Zagajewskich był Ignacy, drugim w kolejności Włodzimierz Ludwik Karol, a najmłodszym Stanisław Aleksander Wincenty. Urodzony w 1810 roku, w Zielonej Ignacy wstąpił w roku 1828 jako kadet do 1 pułku jazdy sandomierskiej. Wydany w roku 1867 przez Księgarnię Luksemburską spis zmarłych na wychodztwie, na stronie 374 podaje  następującą notatkę dotyczącą Ignacego Kisielnickiego: Kisielnicki Ignacy, były oficer wojsk polskich, w wojnie 1830-31 roku ozdobiony krzyżem zasługi wojskowej, dostawszy się z innymi za granicę, umarł w Paryżu, dnia 23 sierpnia 1861 roku, licząc wieku lat 51; spoczywa na cmentarzu Montmartre”. Ignacy Kisielnicki jako oficer 1 pułku jazdy sandomierskiej brał udział w wielu bitwach i potyczkach nie tylko Powstania Listopadowego. W raporcie sporządzonym przez generała Dwernickiego dla księcia Radziwiłła, a dotyczącego przebiegu bitwy pod Stoczkiem, wzmiankowany jest również, walczący mężnie podporucznik Kisielnicki z 1 pułku strzelców konnych. Ignacy Kisielnicki był kawalerem orderu Virtuti Militari, Legii Honorowej i wielu innych odznaczeń. Po Powstaniu Listopadowym oraz częściowej konfiskacie majątku w Zielonej, wyemigrował Ignacy Kisielnicki 1835 roku do Francji. Osiadł w Paryżu i tam też założył rodzinę żeniąc się z Francuzką. Doczekał się potomstwa. Zmarł w Paryżu 23 sierpnia 1861 roku. W wydanym w Paryżu Roczniku Towarzystwa Historyczno-Literackiego jest następujący opis grobu Kisielnickich znajdującego się na cmentarzu Montmartre: „Kapliczka rodziny Kisielnickich, posiada ornamentykę podobną do kapliczki Tomasza Otockiego. Nad ostrołukowym wejściem wyryty jest herb Kisielnickich Topór, a poniżej dwa ordery Virtuti Militari i Legii Honorowej. Nad tarczą korona szlachecka. Ignacy Kisielnicki (1810-1861), oficer, odznaczony złotym krzyżem w 1831 roku, wrócił na krótko do kraju aby wziąć udział w wypadkach Wiosny Ludów w 1848 roku. Na emigracji przebywał we Francji, Austrii, pod koniec życia pracował w Comptoire Industriel et Commercial w Paryżu”.
Urodzony w Zielonej dnia 10.07.1811 roku Włodzimierz Kisielnicki, podobnie jak jego brat Ignacy rozpoczął karierę wojskową, wstępując 1825 (1828) roku do służby wojskowej w 3 pułku strzelców konnych. Także dosłużył się stopnia oficerskiego zostając w roku 1830 mianowany na stopień podporucznika, a za zasługi oraz udział w Powstaniu Listopadowym odznaczony został orderem Virtuti Militari. Ożenił się z kuzynką Anną Kisielnicką, córką Stanisława Kisielnickiego i Anny z Bykowskich. Urodzona 19 kwietnia 1824 roku w Korzenistem pow. kolneński Anna Kisielnicka, była w latach 1841-1843 kształcona w systemie domowym przez Narcyzę Żmichowską. Narcyza wywarła duży wpływ na kształtowanie postawy demokratycznej i patriotycznej swojej uczennicy. Anna była zaledwie 5 lat młodsza od swojej guwernantki, więc szybko stała się jej przyjaciółką. Utożsamiała się z poglądami Narcyzy, pomagając jej w zbiórce pieniędzy na cele spiskowe, zajmowała się kolportażem nielegalnych wydawnictw, uczestniczyła w organizowaniu pomocy dla więźniów, zesłańców politycznych oraz ich rodzin. Nieraz wspierała pomocą materialną również i samą Narcyzę. Żoną Włodzimierza Kisielnickiego została w 1844 roku. Po śmierci męża znalazła się w poważnych kłopotach finansowych. Jako ciekawostkę genealogiczną a także rodzinną warto również wspomnieć, że Anna była siostrą Józefa Kisielnickiego, którego to córka Maria poślubiła malarza batalistę Wojciecha Kossaka. Ze związku tego narodził się m. in. syn Jerzy Kossak oraz córki: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (poetka) i Magdalena Samozwaniec (pisarka). Małżonkowie Włodzimierz i Anna Kisielniccy doczekali się trzech synów: Karola (żona Karolina Ordęga), Ludwika Stanisława (żona Matylda Zofia Zielińska) oraz Zygmunta (żona Julia Sonnenberg). Według niektórych źródeł (np. Studia i materiały do dziejów Ziemi Zawkrzeńskiej) to właśnie Włodzimierz po podziale majątku z młodszym bratem Stanisławem, przejął zarządzanie rodzinnymi dobrami w Zielonej. Włodzimierz Kisielnicki był czynnym działaczem społecznym oraz  gospodarczym w tamtejszym regionie. Zajmował się hodowlą bydła i owiec, prowadząc  wspomnianą wcześniej wzorową stajnię i owczarnię. Od 1859 roku był terenowym korespondentem Towarzystwa Rolniczego na obszar powiatu mławskiego. Był on także czynnym przywódcą „Białych” w powiecie mławskim, nie biorąc bezpośredniego udziału w walkach Powstania Styczniowego. Włodzimierz Ludwik Karol Kisielnicki zmarł w Warszawie dnia 21.05.1862 roku w drodze do sanatorium. Wzmiankę o śmierci Włodzimierza Kisielnickiego zamieścił „Kurjer Warszawski” nr 116 z dnia 22 maja 1862roku. Napisano w nim: ”W dniu wczorajszym wieczorem w przejeździe do wód zagranicznych, zakończył tu w Warszawie doczesne swe życie ś. p. Włodzimierz Kisielnicki, dziedzic dóbr Zielona, w Powiecie Mławskim położonych, o exploracji zwłok jego następnie będzie doniesione”.
 Warto również wspomnieć o zachowaniu tradycji wojskowych przez potomków Włodzimierza Kisielnickiego. Porucznik Jerzy Topór – Kisielnicki, który był wnukiem Włodzimierza, a synem Zygmunta Kisielnickiego i Julii z Sonnenbergów przeszedł do historii polskiej wojskowości jako jeden z bohaterów, uczestniczących w słynnej szarży kawaleryjskiej pod Rokitną. Urodzony w 1878 r. Jerzy Topór – Kisielnicki był absolwentem Politechniki Lwowskiej. Jako inżynier pracował przy budowie wodociągów i zbiorników wodnych m. in. w Ameryce. Po powrocie do kraju wstąpił do oddziału „Sokołów Konnych”, a z czasem sam stał się organizatorem jazdy polskiej w tym oddziale. Jego zamiłowania jeździeckie oraz chęć służenia ojczyźnie zaowocowały wstąpieniem do Legionów Polskich. W 1914 r. po mobilizacji w Krakowie wziął udział w kampanii kieleckiej. Za męstwo okazane 26 października 1914 r. w bitwie pod Cucyłowem otrzymał awans na podporucznika. Po utworzeniu dywizjonu kawalerii II Brygady Legionów Polskich, objął komendę nad 2 szwadronem awansując na porucznika kawalerii. Dnia 13 czerwca 1915 r. porucznik Jerzy Topór – Kisielnicki poległ podczas szarży pod Rokitną, przeszyty 10 kulami i dobity trzykroć bagnetem. Zapamiętane zostało również imię konia, na którym walczył Kisielnicki. Był to wałach o imieniu „Ocean”. Szarża pod Rokitną przeszła do legionowej legendy i historii polskich walk wyzwoleńczych. Stała się natchnieniem dla malarzy i poetów. Symbolizowała poświęcenie i bohaterstwo żołnierza, składającego ofiarę życia za Polskę. Sylwetka por. Jerzego Topór – Kisielnickiego została ciekawie przedstawiona, w wydanej 1915 roku przez Zarząd Departamentu Wojskowego N.K.N. broszurze ukazującej boje Legionów Polskich.
Warto przytoczyć fragmenty tej publikacji, opisującej postać i charakterystykę Kisielnickiego, a zatytułowanej „Szarża pod Rokitną”. Cytuję za wydawcą: „…pochmurny por. Topór, zły, że do żony dostać się nie może. Może jeden Topór trzynastki nie lubił. „Trzynastego sierpnia ubili mi konia pod Kielcami, czegom ledwie życiem nie przypłacił, mówił por. Topór, trzynastego maja pod Strzeleckim Kątem mało brakowało, by i po nas kozaczki nie przejechały – ano zobaczymy, co też nam jutro przyniesie?” Trzynasty czerwca przyniósł porucznikowi śmierć na polu chwały.
…Padł przebity koń Topora. On broni się jeszcze rewolwerem i szablą, aż osunął się, przeszyty dziesięcioma kulami…
Zwłoki zabitych złożono na ukwiecone wozy i pod honorową strażą towarzyszy szarży przewieziono je do wsi Rarańcze…
Na zakończenie, chcę ci, czytelniku przedstawić poszczególne postacie bohaterów z pod Rokitny… Na czele starych druhów – ułanów idzie ś. p. porucznik Jerzy Topór – Kisielnicki. W zastępie polskiej kawalerji zajął on na stałe chwalebne miejsce, krwią przypieczętowane. Wydała go patrjotyczna  atmosfera miasta Lwowa; pełniąc tam funkcję inżyniera, równocześnie zajmował się organizacją ruchu wojskowego, wybrawszy sobie najodpowiedniejszy swym zdolnościom i zamiłowaniom dział: organizowanie jazdy polskiej w „Sokole”. Młody, urodny w całem tego słowa znaczeniu, wysmukły a krzepki, samą swoją postawą tworzył przepyszny typ ułana polskiego. Gdy padło hasło walki, wyruszył do Krakowa, a stamtąd do Kielc, gdzie oddał się pod rozkazy Piłsudskiego. Rychło zasłynął, jako żołnierz niezwykle śmiały, zdolny do czynów brawurowych i ryzykownych, a umiejący sobie i w ciężkich opałach radzić. W Kielcach, w czasie chwilowego zajęcia miasta przez moskali, dwa dni przesiedział w ukryciu na wieży kościelnej, aż szczęśliwie doczekał się powrotu naszych.
Rozkazem komendy wysłany do Krakowa, organizował tu jazdę wraz z ś. p. Wąsowiczem. Pospieszył z nią następnie na karpackie pole chwały. Znakomity wywiadowca wodził śmiało dalekie patrole. Był wszędzie, a wszędzie pierwszy, na czele patrolu, czy straży przednich. Jako towarzysz był nieoceniony przez swój humor i wesołość żołnierską, którą w sobie i w drugich podtrzymywać umiał i w ciężkiem nieraz położeniu. W swych walkach ostatnich na dawnych kresach Rzeczypospolitej Polskiej wskrzeszał tradycję rycerską Wołodyjowskich, Ruszczyców, Nowowiejskich i innych świetnych zagończyków z przed paru wieków.
Przed pamiętnym dniem 13 czerwca b. r. brał udział kilkakrotnie w szarżach na linię nieprzyjacielską. W ostatnim boju było mu dane przepędzić zwycięsko przez wszystkie okopy; gdy przy ostatnim padł Wąsowicz, on z garstką swoich pędził dalej na pozycję artylerji. Gdy jednak z ostatniego okopu poczęto do nich z tyłu strzelać, zawrócił konia i rzucił się jeszcze raz na okop. Wtedy padł mu koń. Otaczają go nieprzyjaciele; broni się zaciekle rewolwerem, potem szablą. Raniony wielokrotnie kulami karabinowemi, pchnięty trzykroć bagnetem pada, zostawiając niezwykły wzór walki „ Do krwi. Ostatniej kropli z żył”. Rycerski obraz jego zgonu – to dla wszystkich pokoleń źródło nauki i siły”.
Przytoczone tu fragmenty z zachowaniem oryginalnej pisowni, pochodzą z wydanej w Piotrkowie 1915 roku publikacji „Szarża pod Rokitną” (Wydawca: Drukarnia Państwowa pod Zarządem Departamentu Wojskowego N.K.N). Kończąc opis charakterystyki postaci Jerzego Topór – Kisielnickiego, warto zaznaczyć, że pośmiertnie odznaczony został orderem Virtuti Militari oraz Krzyżem Niepodległości.
Wracając do postaci Stanisława Aleksandra Wincentego Kisielnickiego – najmłodszego syna Jana Karola Ignacego Kisielnickiego i Ludwiki z Zagajewskich, to genealogia DHRP właśnie jego wymienia jako dziedzica dóbr Zielona. Jednak w roku 1842 przeprowadzono podział majątku pomiędzy Włodzimierzem i Stanisławem Kisielnickimi. Do dnia dzisiejszego niejasna jest historia pozbycia się praw hipotecznych do majątku w Zielonej przez braci Kisielnickich. Prawdopodobnie rodzina Kisielnickich pozbyła się tych praw na początku drugiej połowy XIX wieku. Stanisław Kisielnicki w roku 1841 poślubił Agnieszkę  Brodzką. Agnieszka Brodzka herbu Łodzia zwana „Jagusią” ur. się dnia 21 stycznia 1825 roku. Jej matką była urodzona ok. 1791 roku Wiktoria Skarbek, córka hrabiego Eugeniusza Skarbka i Agnieszki Dąmbskiej. Natomiast ojcem Agnieszki był Aleksander Brodzki (Brocki) z Brodów h. Łodzia ur. 04.06.1781(4) roku w Ryglicach pow. Tarnowski, syn Wojciecha i Marianny. Ślub Wiktorii Skarbek z Aleksandrem Brodzkim miał miejsce dnia 3 maja 1823 roku w kościele parafialnym Św. Andrzeja w Warszawie (akt 34). Aleksander Brodzki w latach swojej młodości był szwoleżerem 1 Pułku Lekkokonnego Polskiego Gwardii Napoleona (tzw. 1 Pułk Szwoleżerów), zwanego także Gwardią Honorową Napoleona. Aleksander Brodzki swoją karierę wojskową zapoczątkował dnia 01.01.1807 roku wchodząc do Warszawskiej Gwardii Honorowej. Dnia 15.06.1807 roku został ppor. 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii, a dnia 04.10.1808 roku awansował na porucznika. Rangę kapitana otrzymał dnia 17.02.1811 roku. Odbył kampanie napoleońskie w roku 1807 oraz w latach 1808-12, kończąc swój udział jako szwoleżer w bitwie pod Woronowem, gdzie dnia 25.09.1812 roku dostał się do niewoli rosyjskiej. Wspomina o tym wydarzeniu kompan Aleksandra Brodzkiego i późniejszy generał Józef Załuski w swoich „Wspomnieniach o Pułku Lekkokonnym Polskim Gwardyi Napoleona I” wydanym w 1865 roku nakładem drukarni „Czasu” W. Kirchmayera. Pisze tam następująco cyt.”…przyjaciel mój i dawny kolega kapitan Brocki, wysłany był na podjazd, napadnięty przez przemagającą siłę, skuty pikami popadł w niewolę u Miłoradowicza”. Aleksander Brodzki podczas swojej służby wojskowej odniósł rany 08.12.1809 roku pod Santa Cruz oraz w roku 1810 pod Cerignanos. Dnia 13.12.1809 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim LH (Legii Honorowej), dnia 26.11.1810 roku Złotym krzyżem VM (Virtuti Militari), a dnia 15.03.1810 roku odznaczeniem Kawalera Cesarstwa.  Po zakończeniu służby wojskowej Aleksander Brodzki wraz z żoną Wiktorią zamieszkał w Warszawie, gdzie pełnił funkcję radcy stanu Komisji Skarbu Królestwa Polskiego. Wiktoria Brodzka ze Skarbków zmarła w Warszawie dnia 20 lutego 1828 roku (akt.58 kościół Św. Andrzeja) w wieku 37 lat. W wydawanym w tamtym okresie „Kurierze Warszawskim” nr 51 z dnia 22 lutego 1828 roku, na pierwszej stronie gazety ukazała się następująca wzmianka dotycząca śmierci Wiktorii: „Ktokolwiek uznaie iż największem jest nieszczęściem dla rodziców przeżyć dzieci, które iuż u ludzi na miłość i szacunek zasłużyły; kto umie ocenić stratę małżonki, która prawdziwem szczęściem domowem nagradzała mężowi trudy w publicznym  zawodzie podjęte; kto wie czem iest dla niedorosłej córki, utrata tkliwie kochającej ią matki; ten tylko należycie ocenić może, wielkość straty iaką ponieśli matka, mąż i córka w zbyt wczesnym zgonie ś.p. JW. Wiktorii z Hrabiów Skarbków Brockiej, zmarłej w dniu 20 lutego r.b. Cześć popiołom tej która zbyt krótkim biegu życia, stała się wzorem dla córek, małżonek i matek”.. Po śmierci Wiktorii Brodzkiej, wychowaniem jej kilkuletniej córki Agnieszki zwanej „Jagusią” zajęła się babka Agnieszka Skarbek z Dąmbskich oraz powołana Rada Familijna, w której to skład oprócz przedstawicieli rodziny Skarbków wszedł także Mikołaj Chopin (ojciec Fryderyka). Powierzenie wychowania zaledwie 3 letniej Agnieszki „Jagusi” jej babce, spowodowane było zapewnieniem dla dziecka jak najlepszej opieki, gdyż  mąż zmarłej Wiktorii piastował w tamtym czasie odpowiedzialne stanowiska państwowe. Zapewne więc obowiązki służbowe Aleksandra Brodzkiego (Brockiego), stanowiły główną przyczynę roztoczenia opieki nad dzieckiem przez babkę i rodzinę Skarbków. Niebagatelną rolę odegrały też zapewne sprawy finansowe, gdyż rodzina Skarbków zapewniała tym samym na przyszłość, należyte i dość wysokie uposażenie majątkowe dla osieroconego przez matkę dziecka. Aleksander Brodzki (Brocki) mieszkał aż do końca swojego życia w Warszawie przy ul. Leszno 656. Zmarł w Warszawie dnia 17 kwietnia 1836 roku (akt.152 kościół Św. Andrzeja). Także i jego osobie „Kurier Warszawski” nr 104 z dnia 19 kwietnia 1836 roku poświęcił kilka zdań na swych łamach, wzmiankując o śmierci Aleksandra Brodzkiego w sposób następujący: „W dniu 17 b.m. zszedł z tego świata J.W. Alexander Brocki b. Radca Stanu: Dyrektor Jlny dóbr i lasów Rządowych. Dwudziestokilkuletnie zasługi w zawodzie wojskowym i cywilnym, wysokie urzędy kraiowe zaszczytnie sprawowane i zasłużone a powszechne mienie nieskazitelności w służbie publicznej, są najpiękniejszą spuścizną iaką opłakującej go córce i przyjaciołom po sobie zostawił. Exportacja zwłok jego nastąpi dziś o godz: 5 z południa z domu Nr 656, na smętarz Powązkowski, w dniu zas następnym o godz:10 z rana odbędzie się Nabożeństwo żałobne u XX. Kapucynów za duszę jego”. Półtora roku później zmarła również Hrabina Agnieszka Skarbek z Dąmbskich, więc osieroconej przez rodziców i babkę Agnieszce „Jagusi” Brodzkiej pozostała opieka Rady Familijnej. Agnieszka Skarbek z Dąbskich zmarła w Warszawie dnia 14 września 1837 roku, o czym w szczególnie ciepły i dostojny sposób informował na pierwszej stronie „Kurier Warszawski” nr 244 z dnia 15 września 1837 roku, który to tekst też pragnę zacytować: „Wczoraj po krótkiej słabości zeszła z tego świata ś.p. Agnieszka z Hrabiów Dąmbskich Hrabina Skarbkowa. Pani ta, w młodości swoiej była obrazem szczęścia iakie urok powabów niewieścich i znaczenia światowego zjednać mogą, a w podeszłym wieku, wzorem wytrwałości w najdotkliwszem nieszczęściu iakie czułą istotę spotkać może. Utraciwszy z kolei prawie wszystkich z któremi ią węzły familji i przyjaźni łączyły , żyła w końcu dla iednej tylko wnuczki swoiej, kryiąc przed światem boleść zwolna Jej życie truiącą i poświęcała się wyłącznie wychowaniu tej ostatniej drogiej dla siebie istoty, iakby w niej odrodzić chciała te które Jej Nieba przeżyć kazały. Śmierć Jej przerzedziła szczupły szereg Dam ozdobą dawnego towarzystwa będących, i wzbudziła żal w tych wszystkich co Jej przyiemność ocenić i cnoty wielbić umieli”.  Agnieszka Skarbek z Dąmbskich pochowana została na cmentarzu powązkowskim dnia 16 września 1837 roku, po uprzednim nabożeństwie żałobnym w kościele Reformatów. Korzystając z zasobów Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina oraz bibliografii Piotra Mysłakowskiego i Andrzeja Sikorskiego „ Chopinowie. Krąg rodzinno-towarzyski” przedstawiam w skrócie fragment opisujący rodzinę Skarbków i ich związki z Fryderykiem Chopinem. „Wiktoria Skarbkówna była osobą, której zadedykował w 1817 r. swoją pierwszą kompozycję ośmioletni wówczas Fryderyk Chopin (Polonez g-moll). Była córką Eugeniusza Skarbka h. Abdank (1761-1842) i Agnieszki Dąmbskiej (ok.1772-1837), a wnuczką  Jana Skarbka, kasztelana inowrocławskiego z Izbicy. Jej ojciec, po krótkiej karierze wojskowej, zajął się służbą cywilną i wykonywał m. in. Funkcję pisarza ziemiańskiego województwa brzesko-kujawskiego. Matka była córką wojewody brzesko-kujawskiego Stanisława Dąmbskiego i Józefy Wesslówny. Z małżeństwa Eugeniusza Skarbka i Agnieszki Dąmbskiej znana do tej pory była tylko Wiktoria, jednak ostatnio ustalono istnienie drugiej córki, Izabelli, która zmarła w młodym wieku wkrótce po 1810 roku. Obie córki urodziły się w latach 1782-1792. Małżeństwo rodziców wkrótce się rozpadło, w wyniku czego Agnieszka z dwiema córkami znalazły się bez środków do życia. Co najmniej w 1809/1810 roku znalazły one schronienie u Ludwiki Skarbkowej w Żelazowej Woli (pisze o tym w swoich Pamiętnikach Fryderyk Skarbek), z czego wynika, że były świadkiem urodzin Fryderyka Chopina, co - być może – tłumaczy wspomnianą dedykację. Wiktoria wyszła za mąż za Aleksandra Brodzkiego urodzonego w Galicji syna Wojciecha i Marianny i był urzędnikiem w randze radcy stanu, dyrektorem generalnym dóbr i lasów państwowych w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Brodzcy mieszkali w Warszawie przy ul. Leszno nr hipot. 656; Wiktoria zmarła tam 20.02.1828 roku, a jej mąż zmarł jako emeryt w Warszawie 17.04.1836 roku i w dwa dni później został pochowany na Powązkach. Wiktoria miała jedną córkę Agnieszkę („Jagusię”). Po śmierci matki, a wkrótce potem i ojca, dzieckiem zapewne zajęła się babka, Agnieszka z Dąmbskich, ale po jej śmierci osieroconym dzieckiem zaopiekować się musiała Rada Familijna, powołana notarialnie w 1837 r. (w jej skład wchodził m.in. Mikołaj Chopin). „Jagusia” otrzymała od babki Skarbkowej dobra Leszno w pow. Przasnyskim oraz 55 tysięcy złp. w listach zastawnych. W roku 1841 Agnieszka wyszła za Stanisława Kisielnickiego h.Topór, właściciela dóbr Zielona w gub. Płockiej (o ślubie donosi Fryderykowi Chopinowi w liście do Paryża siostra Ludwika: „Jagusia Brocka idzie za mąż już…”).
Agnieszka Brodzka, żona Stanisława Kisielnickiego rzeczywiście była właścicielką dóbr Leszno pod Przasnyszem. Stanisław Kisielnicki poniósł ogromne zasługi przy budowie szpitala powiatowego w Przasnyszu, który został oddany do użytku 31 grudnia 1851 roku. Aktywnie pracował w komitecie budowy szpitala. Był inicjatorem oraz przewodniczącym komitetu budowy tegoż szpitala, a także zbierał składki na ten cel od okolicznego ziemiaństwa. Przyczynkiem do budowy nowego szpitala w Przasnyszu była epidemia cholery w 1848 roku. Stanisław Kisielnicki był również reprezentantem powiatu przasnyskiego w Towarzystwie Rolniczym. Towarzystwo Rolnicze było organizacją skupiającą ziemian Królestwa Polskiego w latach 1858-1861. Zajmowało się szeroko rozumianą polityką rolną; dbał o podniesienie rentowności polskiego rolnictwa, opowiadało się za stopniowym odchodzeniem od pańszczyzny oraz postulowało oświatę chłopów. Stanisław Kisielnicki brał również czynny udział w pracach Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Płocku. Podobnie jak i jego brat Włodzimierz, należał Stanisław Kisielnicki do ziemiańskiego stronnictwa „Białych”, niechętnych wobec Powstania Styczniowego. Wypada również stwierdzić, że po upadku Powstania Listopadowego majątek Kisielnickich uległ częściowej konfiskacie. Była to kara za czynny udział członków rodziny Kisielnickich w działaniach zbrojnych przeciwko caratowi.
Stefania Paprocka pisząc w swoim rodowodzie o Agnieszce Brodzkiej jako rodzonej bratanicy hrabiego Fryderyka Skarbka, ma na uwadze bratanka Eugeniusza Skarbka, którym był właśnie Fryderyk Skarbek. Synami Jana Skarbka i Konstancji Bruchental (Bruchenthal) byli: Eugeniusz (mąż Agnieszki Dąmbskiej, z którą miał córkę Wiktorię), Kacper (ojciec Fryderyka Skarbka) oraz Michał, który zginął w czasie Insurekcji. Hrabia Fryderyk Skarbek, o którym to wspomina Stefania Paprocka był znanym w tamtych czasach ekonomistą, pisarzem, działaczem społecznym i politycznym. Rodzina Chopina, właśnie Fryderyka Skarbka podaje jako ojca chrzestnego Fryderyka Chopina. Wiadomo też, że imię Fryderyk jest pamiątką jaką nadali mu rodzice na cześć Fryderyka Skarbka. Wracając do uroczystości ślubnych i wesela Józefa Zalewskiego z Henryką Kisielnicką, gośćmi na tych uroczystościach jako najbliższa rodzina Henryki były dzieci Fryderyka Skarbka w osobach: hrabiego Henryka Skarbka z żoną oraz siostra Henryka - hrabina Zofia z mężem Bronisławem Łuszczewskim. Hrabia Henryk Skarbek był znanym w tamtych czasach działaczem Fundacji Skarbkowej oraz filantropem. Angażował się również w rozwój miasta Grodzisk Mazowiecki. Jako patriota włączył się w nurt powstańczy pełniąc funkcję adiutanta Dyktatora Mierosławskiego oraz uczestniczył również w kilku bitwach. Za swój patriotyczny zryw zapłacił półtoraroczną twierdzą. Jeżeli chodzi o pozostałe dzieci Stanisława Kisielnickiego i Agnieszki z Brodzkich, to najstarsza córka Maria ur. 23.04.1844 roku wyszła za mąż, za doktora medycyny Teofila Belke (właściwe nazwisko Teofil Gerhard Boelke h. Blanckenstein). Ślub miał miejsce w Warszawie, o czym donosił również nr 23 „Kuriera Warszawskiego” z dnia 30 stycznia 1868 roku w sposób następujący: „Wczoraj o godz: 7ej wieczorem; w kościele parafialnym Przemienienia Pańskiego, przy ul. Miodowej, JKs. Podolski, Wikariusz miejscowy, pobłogosławił związek małżeński P. Teofila Belke, Dra Med., z Panną Marją Kisielnicką, córką właścicielki dóbr Leszna, w Gubernii Łomżyńskiej. Amatorowie na chórze odśpiewali „Veni Kreator” utworu P. Józefa Grabowskiego, miejscowego organisty; byłego ucznia Instytutu Muzycznego”. Teofil Belke (Teofil Gerhard Boelke h.Blanckenstein) był synem Samuela Boelke i Anny Marii z d. Dickmann. Maria i Teofil doczekali się dwójki dzieci. W 1868 roku przyszła na świat ich córka Anna Klementyna Marianna, a w roku 1871 urodził się syn Stanisław Stefan. Maria Belke zmarła po krótkiej lecz ciężkiej chorobie, w dniu swoich urodzin 23 kwietnia 1885 roku i pochowana została w rodzinnym grobie Teofila Belke oraz Gustawa Rennerta na cmentarzu powązkowskim (kw. nr 2). O synu Kisielnickich, czyli Wiktorze Maryanie Ludwiku Kisielnickim nie wiem nic ponad to, co podała S. Paprocka. Był właścicielem majątku Jedlnia pod Radomiem. W roku 1890 poślubił Zofię Władysławę Marię Rybińską h. Radwan. Ślub miał miejsce w Warszawie, w kościele parafialnym Św. Aleksandra (akt 84). Zofia Rybińska była córką Stanisława Jana Rybińskiego i Romany z Nowakowskich. Po śmierci Stanisława Kisielnickiego (lub być może po rozwodzie) Agnieszka wyszła powtórnie za mąż za Eugeniusza Ksawerego Brodzkiego ur. 04.12.1837 roku, który posiadał majątek w Galicji i był spokrewniony z jej ojcem Aleksandrem Brodzkim. Agnieszce i Eugeniuszowi Ksaweremu Brodzkim dnia 26.08.1862 roku urodził się syn, któremu nadano imiona Eugeniusz Marian Władysław. Eugeniusz Marian zginął w pojedynku, a majątek rodzinny przeszedł na jego najbliższego krewnego Konstantego Brodzkiego. Jeżeli chodzi o małżonków Józefa Zalewskiego i Henrykę z Kisielnickich, to urodziło im się 5 córek. Urodzona w 1848 roku Henryka Kisielnicka zmarła dnia 17 lutego 1904 r. w Warszawie. Jej mąż Józef Zalewski zmarł dnia 14 lutego 1912 roku też w Warszawie. Pochowani zostali na cmentarzu powązkowskim (kw.174). W kilka dni po śmierci Józefa Zalewskiego, w jednej z gazet warszawskich ukazała się nota wspomnieniowa dotycząca zmarłego Józefa, którą pragnę przytoczyć: „Przed kilku dniami zmarł w Warszawie znany w szerokich kołach towarzyskich, prawnik, ostatnio rejent, ś. p. Józef Zalewski. Ur. 1842 r. , syn Jana Zalewskiego, profesora szkoły kadetów w Kaliszu i Lili ze Żmichowskich, siostry Narcyzy, Józef był najmłodszym bratem mecenasa Stanisława Zalewskiego. Zanim poświęcił się prawu, jako 20 letni młodzieniec wziął udział w wypadkach 1863 roku, uczestnicząc w osiemnastu bitwach. Dwukrotnie internowany za granicą w Ołomuńcu powracał, aż w r. 1864 wyemigrował za granicę i w Gandawie odbył studia inżynierskie. Po amnestji powrócił do kraju i rozpoczął aplikację w sądzie. W 1876 r. mianowany członkiem sądu okręgowego w Siedlcach, pozostawał na tem stanowisku do 1890, w którym to czasie, jako rejent osiadł w Warszawie, gdzie zdobył szacunek powszechny. Był stryjem autora dramatycznego Kazimierza Zalewskiego. Wczoraj wyprowadzono z górnego kościoła Przemienienia Pańskiego (po-kapucyńskiego) o godz. 4 po południu zwłoki ś. p. Józefa Zalewskiego. Kościół wypełnił liczny zastęp przyjaciół, kolegów i towarzyszów pracy zmarłego. Nabożeństwo żałobne odprawił przy zwłokach o godz. 11 r. ks. Zaborowski w asystencji duchowieństwa. Podczas mszy chór Opery, pod kierunkiem p. Lewańskiego wykonał „Mszę” Perosiego. O godz. 4 po południu, po odprawieniu przez duchowieństwo modłów i odśpiewaniu przez chór Opery pieśni Moulisina „Wznoś się duszo”, orszak wyruszył z kościoła przy dźwiękach „Marsza pogrzebowego” Chopina, wykonanego przez orkiestrę teatru Wielkiego i poprzedzony przez ks. prefekta Zawadzkiego w otoczeniu kleru, skierował się na cmentarz powązkowski. Przy dźwiękach pieśni „Dusz. co rzuca” Troszla i „Salve Regina” Frajera – trumnę złożono do mogiły”.
 Prawie równocześnie z wymienionym powyżej wspomnieniem pośmiertnym opisującym życiorys Józefa Zalewskiego, w tygodniku społeczno – literackim „Głos Podlasia” z dnia 24 lutego 1912 r. ukazał się artykuł opisujący postać oraz osobowość zmarłego. Pozwolę sobie przytoczyć w całości ten artykuł z zachowaniem oryginalnej pisowni i nazewnictwa: „ W tych dniach pochowany został w Warszawie rejent, ś. p. Józef Zalewski, były sędzia sądu okręgowego w Siedlcach od r. 1876 po rok 1900. Jeden z „ostatnich Mohikanów” tkwi żywo w pamięci starszej generacji magistratury sądowej i palestry naszego miasta.
Rok 1876 był rokiem przełomu sądowniczego w kraju. Wprowadzona nowa organizacja i procedura sądowa, z pozostawieniem dawnych a dotąd obowiązujących praw materialnych jak: pr. cywilnego, hipotecznego, handlowego i innych, z wprowadzeniem języka rosyjskiego do czynności sądowych, spowodowała zrozumiały konflikt w tej dziedzinie życia kraju. Nowi ludzie, nowe formy, nowe poglądy, nie mogły przez samo swoje zjawienie się, zatrzymać parcia życiowego dotąd istniejących pojęć prawnych i przyzwyczajeń do porządków sądowych. Ten konflikt wymagał złagodzenia, by nie dopuścić do chaosu, a ta rola właśnie włożoną została na cząstkę „starych sądowników”, powołanych do nowych urzędów. Jednym z owych „dawnych” był właśnie młody wiekiem ś. p. Zalewski. Jest to fakt skonstatowany, że o ile „dawni” sądownicy, wychowani na procedurze francuskiej, odrazu zorjentowali się w nowych porządkach sądowych, o tyle wprost przeciwnie „nowi” ludzie, choć najlepszej woli, znaleźli się wobec wszelkiego rodzaju praw materialnych obowiązujących w zupełnej dezorientacji. I tu znowu przypada „dawnym” sądownikom rola korepetytorów dla nowych kolegów, i znowu jednym z nich był Zalewski. On tchnął ducha cywilistycznego w pracę wydziału cywilnego sądu okręgowego w Siedlcach. – Najzacniejszy człowiek, najrozumniejszy sędzia, wolny od pompy, pyszałkowstwa, urzędniczego „prestiżu”, umiał godzić uczucie obywatelskie z nowym urzędem sędziego, zyskując ogólne najgłębsze uznanie ludności, najbliższych współpracowników w Temidzie, do których zaliczają obrońców, a poważanie u urzędowych kolegów. Ustąpienie ś. p. Zalewskiego z sędziostwa, odczuła specjalnie adwokatura, względem której trzymał się zasady francuskiej równości magistratury z adwokaturą, - i w jej imieniu poświęcamy nieodżałowanym cieniom zmarłego to słowo pamięci ”. Artykuł ten podpisany został inicjałami St. S.
W swoim rodzinnym rodowodzie Stefania Paprocka wymienia z imienia oraz nazwiska po mężach wszystkie pięć córek Józefa i Henryki Zalewskich. Jedyną córką, która nie wyszła za mąż była Helena Zalewska, gdyż zmarła w młodości mając 17 lat. W moim posiadaniu znajdują się zeszyty szkolne należące do Heleny, zawierające w swej treści wypracowania na temat historii, literatury oraz religii. Stanowią one jedyną pamiątkę po zmarłej Helenie, które to przechowała jej siostra Wiktoria. O samej Stefanii Paprockiej posiadam dość skąpe informacje. Jak już wcześniej wspomniałem urodziła się 21 czerwca 1845 roku. Po śmierci swego ojca Jana Zalewskiego, wychowywała się w domu ciotki Wiktorii Lewińskiej. Utrzymywała bardzo dobry kontakt z ciotką Narcyzą Żmichowską, pełniąc nawet rolę głównej sekretarki obłożnie chorej Narcyzy w latach 1875-76.  Za mąż wyszła dość późno i mieszkała w Płocku wraz z mężem oraz rodziną. Zmarła prawdopodobnie przed wybuchem II Wojny Światowej. W albumie rodzinnym odziedziczonym po mojej babci Lucynie Orłowskiej (była synową Wiktorii Orłowskiej z Zalewskich), znajduje się kilka zdjęć Stefanii oraz wysłana z kurortu Luhaćovice w lipcu 1914 r. kartka z pozdrowieniami dla Wiktorii Orłowskiej, podpisana: „Kochająca ciotka S. Paprocka”. Z opowiadań babci Lucyny pamiętam jedynie, że Stefania była lubianą, dobrą i bardzo opiekuńczą osobą dla całej rodziny. W gronie rodzinnym mówiono o niej „Sędzina”. Większość informacji jakie posiadam na temat losów pozostałych córek Józefa i Henryki Zalewskich znana mi jest jedynie z przekazów rodzinnych mojej babci Lucyny Orłowskiej (żony Stanisława - syna Jana Orłowskiego i Wiktorii z Zalewskich) oraz pamiątek, dokumentów, zdjęć czy korespondencji jaka się zachowała. Mam również kontakt z potomkami Reginy Natalii Pniewskiej z Zalewskich, która była siostrą Wiktorii Orłowskiej.
 Dzięki uprzejmości osób, które podobnie jak i ja odwiedzają grób Józefa i Henryki Zalewskich na cmentarzu powązkowskim w Warszawie, udało mi się otrzymać notatkę o dalszych losach rodziny Zalewskich sporządzoną przez Władysława Pietrzaka. Maria Joanna Załęska z Zalewskich (babcia Władysława) była córką Józefa i Henryki Zalewskich. Maria Joanna Zalewska urodziła się 21 sierpnia 1875 roku w Warszawie, zmarła natomiast w klasztorze w Łowiczu 1937 roku. Posiadam przetłumaczony z języka rosyjskiego akt urodzenia Marii Joanny Zalewskiej, który pragnę przytoczyć w oryginalnej wersji : „487. Zaświadcza się, że w Warszawie w Parafii pod wezwaniem Św. Aleksandra jedenastego (dwudziestego trzeciego) września roku tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego o godzinie 4-tej popołudniu stawił się Józef Zalewski, Podprokurator Warszawskiego Trybunału Miejskiego, lat 34, urodzony i zamieszkały w Warszawie pod numerem 1730 w obecności Księdza Bronisława Podolskiego, Sekretarza Warszawskiego Generalnego Konsystorza, lat 34 i Kazimierza Zalewskiego, Redaktora gazety „Wiek”, lat 26, zamieszkałych w Warszawie, i okazał nam niemowlę płci żeńskiej, urodzone w domu gdzie zamieszkuje dziewiątego (dwudziestego pierwszego) sierpnia r. b. o godzinie 4-tej popołudniu przez jego ślubną żonę Henrykę z domu Kisielnicką, lat 29. ---Niemowlęciu temu przy Chrzcie Świętym, który odbył się w dniu dzisiejszym, nadano imię MARIA  JOANNA, a rodzicami chrzestnymi zostali wspomniany Ksiądz Bronisław Podolski i Balbina Zalewska. Tożsamość została sprawdzona na podstawie zawodu ojca. Świadectwo niniejsze zostało podpisane przez ojca i świadków przy chrzcie obecnych. Józef Zalewski /-/ podpis, Ksiądz Bronisław Podolski /-/ podpis, Kazimierz Zalewski /-/ podpis”. Maria Joanna Zalewska wyszła za mąż za urodzonego w 1868 roku Mariana Bonifacego Załęskiego. Był on synem właściciela majątku Baliszki (pow. Poniewież) na Litwie. Marian Bonifacy Załęski ukończył politechnikę w Rydze i już jako inżynier budował linię kolejową  z Samarkandy do Taszkientu. Jedyna córka Mariana Bonifacego Załęskiego i Marii Joanny z Zalewskich, czyli Zofia Henryka Załęska urodziła się w Samarkandzie. Władysław Pietrzak tak pisze w swojej notatce dotyczącej rodziny : „Nasza rodzona babka Maria z Zalewskich, wyszła za mąż za Mariana Załęskiego, syna właściciela majątku Baliszki na Litwie, niedaleko Kowna. Marian Załęski ukończył politechnikę w Rydze, został inżynierem i budował linię kolejową z Samarkandy do Taszkientu. Córka jego, a moja matka, Zofia Henryka Załęska urodziła się w Samarkandzie. Dziadek Załęski wiele podróżował po świecie, do Polski powrócił w roku 1921, krótko po śmierci swej jedynej córki Zofii, która w r. 1919 poślubiła swego kolegę ze studiów w Wyższej Szkole Ogrodniczej w Warszawie, Władysława Pietrzaka (w późniejszym czasie pedagoga i działacza oświaty rolniczej, ogrodniczej i wybitnego specjalisty z dziedziny ogrodnictwa) i miała z nim dwoje dzieci: mnie Władysława i Zofię, po urodzeniu której wkrótce zmarła mając zaledwie 25 lat. Marian Załęski po powrocie do kraju pracował w Ministerstwie Komunikacji, aż do śmierci w r. 1926. Maria Załęska, z zawodu nauczycielka-katechetka, pod koniec życia wstąpiła do klasztoru w Łowiczu i tam zmarła w 1937 roku.” Uzupełniając zapiski sporządzone przez Władysława Pietrzaka, pragnę również kilka zdań poświęcić i jego osobie oraz jemu najbliższym. Urodzona (chyba 1896 r.) w Samarkandzie Zofia Henryka Załęska poślubiła w 1919 r. Władysława Pietrzaka, z którego to związku urodziła się dwójka dzieci. Urodzonemu w Warszawie dnia 08.11.1919 roku synowi dano po ojcu imię Władysław, natomiast urodzonej dnia 16.02.1921 roku córce, dano po matce imię Zofia. Żona Władysława Pietrzaka – Zofia Henryka zmarła dnia 19.09.1921 roku, w wyniku powikłań po urodzeniu córki Zofii. Po śmierci żony Zofii Henryki, Władysław Pietrzak ożenił się ponownie. Przez pewien okres czasu prowadził audycje radiowe dla rolników. Zmarł w roku 1953 i został pochowany na cmentarzu powązkowskim w grobie swojej drugiej żony. Zofia Pietrzakowa (córka Zofii Henryki i Władysława), pracowała jako księgowa. Była bardzo skromną i zacną osobą, kochaną przez wszystkich. Nigdy nie wyszła za mąż. Zmarła bezpotomnie dnia 27.09.2004 roku i pochowana została na cmentarzu powązkowskim (kwatera 174), w grobie swoich pradziadków, czyli Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich. W tym samym grobie spoczywa jej przedwcześnie zmarła matka Zofia Henryka Pietrzakowa. Natomiast Władysław Pietrzak – syn Zofii Henryki i Władysława, był bardzo znanym działaczem sportu motorowego, a od 1937 roku członkiem Polskiego Związku Motorowego. Był żołnierzem Armii Krajowej (pułk „Baszta”) i uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Po zakończeniu II wojny światowej ukończył na Śląsku studia inżynierskie. Przez całe swoje życie związany był z Polskim Związkiem Motorowym jako jego wiceprezes, sekretarz i działacz Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Działał w Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM), a po utworzeniu Komisji Wyścigów Torowych FIM został w latach 1973-1982 jej pierwszym prezydentem. Władysław Pietrzak był też wiceprezydentem Międzynarodowej Komisji Turystyki Motorowej FIM, a od 1983 roku członkiem Międzynarodowego Komitetu Fair Play przy UNESCO. Nazywany był twórcą polskiego sportu żużlowego. Współpracował z redakcjami: Motoru, Sportu, Tygodnika Żużlowego, Speedway Star & News oraz z wieloma innymi pismami. Był współpracownikiem Polskiego Radia i Telewizji, a także współtwórcą regulaminów sportu żużlowego w Polsce oraz ujednoliconych regulaminów FIM. Mieszkając w Bytomiu ze swoją żoną Władysławą z domu Talik (mówiono na nią Ada), pracował m.in. w biurze projektowym w Gliwicach. W świecie żużlowym mówiono o Władysławie Pietrzaku, że był dla sportu żużlowego tym, kim Andrzej Wajda dla kinematografii. Znał kilka języków, a chyba w sześciu potrafił się porozumieć. Lubiany, ceniony i szanowany przez wszystkich Władysław Pietrzak zmarł bezpotomnie w Warszawie dnia 27 marca 2008 roku. Spoczywa wraz ze swoją żoną na cmentarzu powązkowskim w Warszawie (kw. 107), w grobie swojego dziadka Mariana Bonifacego Załęskiego, który zmarł 02.04.1925 roku. O Władysławie Pietrzaku można wiele przeczytać na stronach internetowych (szczególnie tych związanych ze sportem motorowym).Władysław Pietrzak opublikował swoje ciekawe wspomnienia w książce zatytułowanej „Z motorem na Ty”.
 Teraz chciałbym wspomnieć inną córkę Józefa i Henryki Zalewskich, a mianowicie urodzoną w 1877 roku Zofię Stefanię Zalewską. Mężem Zofii był urodzony w 1869 roku Wacław Michał Nowakowski, dość zamożny przemysłowiec, syn Ignacego Nowakowskiego. Ślub Zofii Stefanii Zalewskiej z Wacławem Michałem Nowakowskim miał miejsce w 1898 roku. Wiem, że Wacław był udziałowcem i współwłaścicielem fabryki zapałek w Mszczonowie. Jeszcze przed utworzeniem państwowego monopolu zapałczanego, fabryka ta działała w Mszczonowie pod nazwą W. Nowakowski , P. Czerski i Spółka , Zakłady Przemysłowe „Mszczonów”, będąc własnością spółki firmowo-komandytowej pod tą samą nazwą. Był to naprawdę duży zakład pracy nie tylko na skalę regionu, ale i Polski. Część produkcji była eksportowana poza granice kraju, a ciągle rozbudowywany zakład gwarantował dobrą pracę oraz godziwe wynagrodzenie. Wacław Nowakowski od 1928 roku, pełnił także zaszczytną funkcję weterana honorowego (dawna nazwa filister) w Korporacji Akademickiej Respublica w Warszawie. Funkcja ta polegała na duchowym, społecznym i finansowym wspieraniu tego akademickiego stowarzyszenia. Nowakowscy mieszkali w Warszawie przy ul. Kredytowej 5. Jak pisze w swoich notatkach Władysław Pietrzak: „ Przed powrotem do kraju i po śmierci dziadka Załęskiego, dziadek Nowakowski serdecznie opiekował się naszą rodziną, a mego ojca traktował jak własnego syna”. Zofia Nowakowska z Zalewskich zmarła dnia 16 marca 1935 roku. W przechowywanym u mnie rodzinnym albumie zachowały się dwa zdjęcia z uroczystości pogrzebowych Zofii Nowakowskiej na cmentarzu powązkowskim. Wacław Nowakowski zmarł dnia 29 lipca 1937 roku. Zofia i Wacław Nowakowscy pochowani są na cmentarzu powązkowskim (kw. R rz.1), w grobie rodzinnym. Zofia i Wacław Nowakowscy mięli syna Bohdana, który urodził się dnia 12 maja 1906 roku, a także trzy córki: Marię, Jadwigę oraz Wacławę. Syn Bohdan ukończył politechnikę w Liege (Leodium), w Belgii. Podobnie jak jego ojciec był zaangażowany w działalność Korporacji Akademickiej Respublica, pełniąc funkcje: oldermana (starosty), skarbnika a nawet prezesa. Dnia 16 czerwca 1934 roku, w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie poślubił swą kuzynkę Hannę Wengler. Początkowo zamieszkali w Warszawie przy ul. Mickiewicza 30 m 36, a następnie Bohdan podjął pracę na Śląsku, pracując tam aż do wybuchu wojny. Zaraz na początku wojny, Bohdan jako p. por. Wojska Polskiego dostał się do niewoli sowieckiej. Został zamordowany w Charkowie lub Starobielsku roku 1940. Dnia 9 listopada 2007 r. został pośmiertnie mianowany przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na stopień porucznika. Małżonka Bohdana – Hanna Nowakowska z Wenglerów, zginęła w czasie Powstania Warszawskiego, w kuchni przy ul. Mickiewicza. Najstarsza siostra Bohdana, urodzona dnia 16 września 1899 roku Maria Józefa Nowakowska dnia 1 marca 1924 roku wyszła za mąż, za oficera Wojska Polskiego majora Feliksa Huskowskiego urodzonego dnia 22 października 1885 roku. Do dnia dzisiejszego zachowało się u mnie zaproszenie ślubne Marii i Feliksa. Major Feliks Wiktor Huskowski był synem Wiktora i Natalii z Hildebrandów, pochodzących z Wieniawki pow. Hrubieszów. W latach 1923-1924 pełnił służbę w Departamencie III Artylerii i Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych na stanowisku kierownika referatu, pozostając na ewidencji Okręgowego Zakładu Uzbrojenia Nr 1 w Warszawie. Dnia 3 maja 1926  roku został awansowany na podpułkownika ze starszeństwem z dnia 1 lipca 1925 roku i 6. lokatą w korpusie oficerów uzbrojenia. Przed rokiem 1928 został przeniesiony w stan spoczynku. W 1934 roku pozostawał na ewidencji Powiatowej Komendy Uzupełnień Warszawa Miasto III z przydziałem mobilizacyjnym do Oficerskiej Kadry Okręgowej Nr 1. Był wówczas „przewidziany do użycia w czasie wojny”.  Podobnie jak Bohdan Nowakowski, który był bratem jego żony Marii, dostał się płk Feliks Huskowski w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku do niewoli sowieckiej. Również i on zginął zamordowany przez NKWD w Charkowie 1940 roku. Także i Feliks Huskowski dnia 09.11.2007 roku z okazji Święta Niepodległości jakie odbywało się na Placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie, został awansowany pośmiertnie postanowieniem nr 112-48-07 z dnia 5 października 2007 roku przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na stopień generała brygady. W celu uhonorowania ofiar zbrodni katyńskiej, powstał również program edukacyjny „Katyń…ocalić od zapomnienia”. Takim właśnie programem, który polegał m.in. na posadzeniu tzw. Dębów Pamięci, objęto również osobę Feliksa Huskowskiego. Za kościołem parafialnym p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Lutomiersku pod Łodzią, znajduje się ogród należący do o.o. Salezjanów. Na jego terenie ustawiony jest kopiec z krzyżem. Wiosną 2009 roku posadzono tutaj Dąb Pamięci z przypisaną do niego tablicą z nazwiskiem zamordowanego Feliksa Huskowskiego. Feliks Huskowski i Maria z Nowakowskich mięli jednego syna Andrzeja. Był on uczniem Szkoły Mazowieckiej w Warszawie przy ul. Klonowej 16 i członkiem drużyny harcerskiej. W czasie wojny działał w konspiracji pod pseudonimem „Proporczyk” lub „Stoliński”. W ramach IV Zgrupowania AK „GURT” wchodził w skład 2 Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej „Żbik”. Andrzej nawet nie doczekał Powstania, gdyż zginął zastrzelony na ulicy dnia 30.06.1944 roku, chociaż istnieją też inne wersje jego śmierci. Dzisiaj na budynku XV Liceum i Gimnazjum nr 34 im. Narcyzy Żmichowskiej przy ul. Klonowej 16 (dawna Szkoła Mazowiecka), jest tablica upamiętniająca bohaterskich uczniów, harcerzy i zarazem żołnierzy. Maria Józefa Huskowska z Nowakowskich zmarła dnia 4 stycznia 1966 roku. Również tragiczny los spotkał inną córkę Wacława i Zofii Nowakowskich, a mianowicie urodzoną w 1901 roku Jadwigę Nowakowską. Jadwiga wyszła za mąż za Zygmunta Badowskiego i miała z nim córkę Zofię. Jadwiga Badowska zmarła jeszcze w czasie okupacji w 1941 roku, a losy jej męża nie są mi znane. Ich córka Zofia Badowska zginęła wraz ze swoją ciotką Hanną Nowakowską z Wenglerów (żoną Bohdana), w powstańczej kuchni przy ul. Mickiewicza. Jeżeli chodzi o urodzoną w 1904 roku Wacławę Nowakowską - najmłodszą córkę Wacława i Zofii, wiem że z pierwszego męża nazywała się Lalewicz. Następnie poślubiła Antoniego Dębnickiego, z którym to miała syna Krzysztofa oraz córkę Elżbietę. Antoni Dębnicki był znanym tłumaczem literatury i teatrologiem. Po wojnie współpracował z Leonem Schillerem. W notatkach rodzinnych mam zapisane, że pracował w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Przetłumaczył m. in. „Dzieje teatru” A.Nicoll’a czy „Historię Anglii” G.Trevelyan’a, a także wiele innych książek. Krzysztof - syn Wacławy i Antoniego Dębnickich podobno utonął podczas kąpieli w morzu, będąc kilkunastoletnim chłopakiem. Miało to miejsce chyba w sierpniu 1960 roku. Natomiast ich córka Elżbieta wyszła za mąż, za Andrzeja Bielińskiego. Zmarła dnia 27 grudnia 2012 roku, w wieku 73 lat. Wacława z Nowakowskich Dębnicka zmarła dnia 3 czerwca 1986 roku. Wszystkie trzy córki Zofii i Wacława Nowakowskich pochowane są w grobie rodzinnym Ignacego Nowakowskiego na cmentarzu powązkowskim (kwatera R rz.1). W grobie tym spoczywa również Elżbieta Bielińska.
Jednak najwięcej informacji posiadam o Wiktorii Zalewskiej – córce Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich. Wiktoria Zalewska urodziła się w Warszawie dnia 21 czerwca 1878 roku. W moim posiadaniu znajduje się zawiadomienie ślubne oraz oryginalny akt ślubu zawartego pomiędzy Wiktorią Zalewską a Janem Pawłem Orłowskim urodzonym dnia 22 czerwca 1870 roku w Brzezinach k. Łodzi. Pierwszą żoną Jana Pawła Orłowskiego była Marianna Panuszewska (ślub w 1897 roku w kościele N.M.P. w Łodzi, akt 407). Jan Orłowski żeniąc się z Wiktorią Zalewską był wdowcem. Ślub Jana z Wiktorią Zalewską miał miejsce dnia 7 lutego 1903 roku w Warszawie, w kościele Przemienienia Pańskiego przy ul. Miodowej. Dysponuję również notatką prasową z roku 1903, jaka ukazała się w jednej z warszawskich gazet. Pisze w niej: „Wczoraj o godzinie 6 ej wieczorem, w kościele Przemienienia Pańskiego przy ulicy Miodowej, ks. prałat Jungowski, pobłogosławił związek małżeński, zawarty pomiędzy panną Wiktorią Zalewską, córką rejenta Józefa i Henryki z Kisielnickich, małżonków Zalewskich, a panem Janem Orłowskim, obywatelem ziemskim, oraz urzędnikiem filii Banku Łódzkiego w Warszawie”. Do dnia dzisiejszego zachowało się w mojej rodzinie wiele telegramów z życzeniami, jakie otrzymali nowożeńcy z okazji zawarcia związku małżeńskiego. Jan Paweł Orłowski był synem urodzonego w Siedlcach ok. 1835 roku, Edmunda Gracjana Orłowskiego - syna Ludwika Jana oraz Karoliny z Marcinkowskich małżonków Orłowskich. Rodzice Edmunda Gracjana piastowali stanowiska Nadrachmistrzów Komisji Wojewódzkiej. Bratem Edmunda Gracjana był urodzony 15.08.1835 roku Władysław Orłowski, znanym w tamtych czasach lekarz chirurg i autor wielu rozpraw specjalistycznych z zakresu medycyny. Władysław Orłowski pełnił funkcję starszego ordynatora szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Małżonką Władysława Orłowskiego była Leokadia Joanna Karolina Dobrosławska. Władysław Orłowski zmarł 16 lutego 1889 roku i pochowany został na cmentarzu powązkowskim (kw.19 rząd 4), w grobowcu należącym do rodziny Bardzkich i Leszczyńskich. Epitafium na tym grobie dotyczące osoby Władysława brzmi następująco: Władysław Orłowski dr medycyny człowiek zacny lekarz znamienity serdeczny przyjaciel rodziny. Rodzina Orłowskich pochodziła prawdopodobnie z Podlasia. Natomiast matką Jana Pawła Orłowskiego była urodzona w Warszawie 1844 roku, Aleksandra Władysława Zeltt - córka Jana i Maryanny z Tyborowskich małżonków Zeltt. Jan Zeltt był majstrem stolarskim. Rodzina Zelttów mieszkała w Warszawie przy ul. Bednarskiej. Jan Zeltt z pierwszą żoną Anną Kalińską miał urodzonego ok. 1816 roku syna Adama, który był znanym warszawskim rzeźbiarzem. Z małżeństwa z Maryanną miał natomiast urodzonego dnia 16 marca 1841 roku syna Józefa oraz wspomnianą Aleksandrę. O innych dzieciach Jana Zeltta nic mi więcej nie wiadomo. Maryanna Zeltt z Tyborowskich zmarła dnia 22 sierpnia 1852 roku w wieku 45 lat. Natomiast Jan Zeltt zmarł w roku 1858 (taka data figuruje na jego rodzinnym nagrobku). Edmund Gracjan Orłowski i Aleksandra Władysława Zeltt zawarli związek małżeński dnia 25 czerwca 1865 roku w Warszawie. Edmund Gracjan Orłowski był z wykształcenia aptekarzem oraz właścicielem apteki w Brzezinach pod Łodzią. Zmarł dnia 1 listopada 1896 roku w Brzezinach i został pochowany na tamtejszym cmentarzu parafialnym. Natomiast jego małżonka Aleksandra zmarła dnia 23 lutego 1927 roku na Wołyniu, lecz po pięciu latach ciało Aleksandry zostało ekshumowane i pochowane na cmentarzu powązkowskim, w grobie rodzinnym jej ojca Jana Zeltta. Z tego co jest mi wiadomo Edmund Gracjan i Aleksandra Orłowscy mieli 11 dzieci, z których czworo zmarło w niemowlęctwie. Z tych jedenaściorga rodzeństwa pozostało 5 synów: Wacław Błażej, Aleksander, Jan Paweł, Jerzy i Tadeusz oraz córki: Maria i Józefa. Józefa zmarła w wieku 18 lat. Najbardziej znanym z nich był urodzony 3 lutego 1868 roku w Brzezinach Wacław Błażej Orłowski, który był lekarzem, bakteriologiem i badaczem wścieklizny. Uważany jest za jednego z pierwszych odkrywców ciałek Negriego. Wacław Błażej ukończył gimnazjum w Lublinie, a od 1888 roku studiował medycynę na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim, uzyskując dyplom lekarza 7 grudnia 1893 roku. Jeszcze jako student pracował w laboratorium bakteriologicznym Odona Bujwida. W 1892 roku Wacław Orłowski przedstawił referat poświęcony zmianom w neuronach rogów przednich rdzenia kręgowego, w którym opisał ciała szkliste, nie barwiące się hematoksyliną ani eozyną, nazwane przez niego „ciałkami błyszczącymi”. Prawdopodobnie był to jeden z najwcześniejszych opisów ciałek Negriego. W roku 1893 zatrudniony został przez Bujwida jako prywatny asystent w Zakładzie Higieny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki stypendium Kasy im. Mianowskiego wyjechał za granicę w celu uzupełnienia studiów w dziedzinie bakteriologii u Theodora Eschericha w Grazu. Po powrocie do Warszawy zaproponowano mu objęcie kierownictwa stacji bakteriologicznej Saratowskiej Gubernialnej Ziemskiej Uprawy, jednak odrzucił tę ofertę. Kontynuował pracę w Zakładzie Pasteurowskim w Warszawie, kierowanym przez Władysława Palmirskiego. Z rekomendacji Nenckiego i Łukjanowa  roku 1897 wyjechał do Wilna zakładać stację pasterowską. Prywatny zakład Wacława Orłowskiego przyjmował pacjentów pokąsanych przez wściekłe zwierzęta z obszaru całej guberni wileńskiej. Kierował zakładem do wybuchu II wojny światowej (w okresie międzywojennym lecznicę upaństwowiono). Z zawartego w dniu 17 listopada 1898 roku małżeństwa z Eleonorą Magdaleną Bołtuciówną (mówiono na nią Lilka), miał syna Wacława oraz córkę Irenę. Pod koniec 1945 roku osiadł w Olsztynie, gdzie zmarł 16 października 1949 roku. Wspomnienie pośmiertne napisał o nim lekarz i historyk medycyny Stanisław Flis. Pozostałe rodzeństwo Wacława Błażeja Orłowskiego osiadło w różnych regionach dawnego zaboru rosyjskiego. Jego brat Aleksander zamieszkał w Pabianicach gdzie pełnił funkcję dyrektora jednego z zakładów chemicznych, a następnie przeprowadził się do miejscowości Ujazd. Po śmierci pierwszej żony i dwójki dzieci ożenił się ponownie. Ich siostra Maria Orłowska wyszła za mąż, za prawnika Władysława Wiśniewskiego. Przez pewien okres czasu mieszkała z mężem we Włoszech. Urodziło im się dwóch synów: Marek oraz Stanisław. Po śmierci męża Władysława, Maria Wiśniewska zamieszkała wraz z synem Stanisławem i jego rodziną w Milanówku pod Warszawą. Stanisław prowadził tam kawiarnię. Inny z braci Orłowskich - Jerzy ożenił się i zamieszkał w Sokołowie Podlaskim. Jako mgr farmacji był właścicielem apteki. Pełnił też funkcję sędziego pokoju oraz skarbnika Powiatu Sokołowskiego. Zmarł przeżywszy 58 lat po krótkie lecz ciężkiej chorobie dnia 31.03.1936 r. Najmłodszy z dzieci Edmunda Gracjana Orłowskiego i jego żony Aleksandry, którym był Tadeusz Orłowski ukończył studia w Saksonii i z wykształcenia był inż. leśnikiem. Tadeusz osiadł na Wołyniu i ożenił się z Ireną Malawczyk. Małżonkowie doczekali się dwóch synów: Stanisława i Jerzego oraz córek: Jadwigi (z męża Grela) i Józefy. Podczas II wojny światowej, w maju 1941 roku Tadeusz wraz z rodziną został zesłany na Syberię przez władze sowieckie. Do Polski wrócili dopiero na wiosnę 1946 roku.
Najwięcej informacji posiadam o innym z synów Edmunda Gracjana Orłowskiego i Aleksandry z Zelttów, czyli Janie Pawle Orłowskim. Jan Orłowski był ziemianinem, a także przez pewien okres czasu pracował jako urzędnik bankowy oraz referent aprowizacyjny podlegający Ministerstwu Aprowizacji. Był właścicielem folwarku Bronowice w powiecie brzezińskim oraz dzierżawił folwark Fara i Wagram ( gmina Gołąbki). Po sprzedaży majątku wyjechał na Pomorze, gdzie w Gorzuchowie powiat Chełmno zajmował się administrowaniem majątku generała Józefa Hallera (tzw. Hallerówką). Jan Paweł Orłowski zmarł dnia 5 stycznia 1926 roku w Grudziądzu i tam też został pochowany. Po śmierci Jana, jego małżonka Wiktoria przez krótki okres czasu mieszkała w Gdyni gdzie przy budowie infrastruktury kolejowej pracował jej syn Stanisław. Następnie zamieszkała w Sokołowie Podlaskim u rodziny męża i tam też spędziła okres okupacji. Po wojnie przyjechała do syna Stanisława, który z Gdyni przeniósł się do Karsznic i tu mieszkał wraz z rodziną pracując w Oddziale Drogowym na P.K.P. Udzielała młodzieży lekcji z języka francuskiego. Wiktoria Orłowska z Zalewskich zmarła dnia 21 stycznia 1956 r. Ze związku Wiktorii Zalewskiej i Jana Pawła Orłowskiego przyszło na świat 3 synów. Najstarszym był Henryk, który urodził się w 1904 roku i zmarł będąc młodym chłopcem. Następnym z synów był ur. w 1905 roku Stefan. Podobnie jak Henryk zmarł bardzo młodo, gdyż dnia 07.12.1916 w Piotrkowie Trybunalskim mając zaledwie 11 lat. Najmłodszym synem Jana i Wiktorii Orłowskich był urodzony w Łodzi dn. 14.10.1907 roku Stanisław Kazimierz. W kilka lat po zakończeniu I wojny światowej przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie spędził młodość uczęszczając do Gimnazjum im. Kulwiecia. Także w Warszawie roku 1926 rozpoczął pracę w księgarni Zakładów Wydawniczych M. Arcta, a następnie w Polskim Towarzystwie Księgarni Kolejowych „Ruch”. W 1930 roku wraz z matką wyjechał do Gdyni, gdzie podjął pracę na P.K.P. i jako pracownik biurowy pracował przy budowie infrastruktury kolejowej stacji Gdynia. W roku 1933 przeniesiony został służbowo do Karsznic (obecnie dzielnica Zduńskiej Woli). Pracował w administracji Oddziału Drogowego przy budowie magistrali węglowej Śląsk – Porty, którą to budowało Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe Spółka Akcyjna. Tutaj też poznał swoją przyszłą małżonkę Lucynę Madalińską z Klimczaków urodzoną dnia 26.11.1906 roku, która była wdową z trojgiem dzieci po zmarłym w 1933 roku Piotrze Madalińskim. Ślub Stanisława Kazimierza Orłowskiego z Lucyną Madalińską miał miejsce dnia 28.04.1937 roku w kościele św. Stanisława Kostki w Łodzi. Po zawarciu związku małżeńskiego przez okres jednego roku mieszkali w Łodzi, lecz po przydzieleniu im mieszkania służbowego w Karsznicach, przeprowadzili się tam na stałe. W Karsznicach pracował nieprzerwanie do września 1939 roku w biurze Oddziału Drogowego na stanowisku asystenta. Przez okres okupacji hitlerowskiej został zatrudniony w Odcinku Drogowym (Bahnmeisterei) pracując przy odkażaniu torów oraz obiektów kolejowych. W tym też czasie został wysłany na roboty przymusowe, na wschód Białorusi do pracy przy zwężaniu torów kolejowych przez pociąg roboczy tzw. Bahnzug. Przed końcem wojny skierowany został do Poznania, z przeznaczeniem do kopania rowów przeciwczołgowych. Natychmiast po częściowym wyzwoleniu ziem polskich wrócił do Karsznic, gdzie współtworzył od nowa Oddział Drogowy. Stanisław Kazimierz Orłowski aż do swojej śmierci dnia 13 grudnia1964 roku pracował na P.K.P. Jego małżonka Lucyna, zmarła dnia 20 listopada 1991 roku w Zduńskiej Woli. Stanisław i Lucyna Orłowscy spoczywają na cmentarzu parafialnym w Zduńskiej Woli – Karsznicach.
Ostatnią córką Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich była Regina Natalia. W 1906 roku Regina Natalia Zalewska, w warszawskim kościele Przemienienia Pańskiego poślubiła Jana Pniewskiego. Jan Pniewski był dyrektorem departamentu komunikacji zajmującego się sprawami kolejowymi. Jan Pniewski zmarł w 1937 roku, natomiast jego żona Regina Natalia z Zalewskich zmarła w 1966 roku. Jan i Regina Pniewscy pochowani zostali na cmentarzu bródnowskim w Warszawie (kw.29 aleja B). Reginie i Janowi Pniewskim urodziło się czworo dzieci. Urodzona w 1908 roku najstarsza córka Wanda Pniewska poślubiła dnia 26 września 1936 roku inżyniera leśnika Zygmunta Mintowt - Czyża.  Wanda i Zygmunt doczekali się córki Janiny urodzonej dnia 22 lipca 1937 roku. Janina była jedynym dzieckiem Wandy i Zygmunta. Wanda zmarła dnia 30 lipca 1960 roku, a jej mąż Zygmunt Mintowt - Czyż zmarł 31 lipca 1976 roku. Ich córka Janina wyszła za mąż, za Jerzego Michalaka (zmarł w 1992 roku). Ze związku małżeńskiego Janiny i Jerzego Michalaków dnia 13 grudnia 1963 roku urodziła się córka Ewa (z męża Pszeniczna), a dnia 26 stycznia 1966 roku przyszła na świat córka Mariola (z męża Michułka). Ewa w roku 1985 urodziła córkę Magdalenę, która obecnie mieszka w Edynburgu. Mąż Ewy zmarł 20 grudnia 2009 roku. Natomiast Mariola Michułka z mężem Pawłem i synem Oskarem obecnie mieszka w Niemczech. Drugim w kolejności dzieckiem Reginy i Jana Pniewskich był urodzony 18 czerwca 1910 roku syn Stanisław. Wiadomo mi jedynie o nim, że mieszkał w Pabianicach i wstąpił w związek małżeński z Janiną Urbańską, córką Teofila i Katarzyny. Stanisław Pniewski zmarł w 1939 roku. Stanisław z Janiną mieli dwóch synów: Sławomira oraz Jana Teofila. Sławomir zmarł w 1952 roku. Jan Teofil mieszka obecnie w Gdańsku. Drugim synem Reginy i Jana Pniewskich był Józef. Z tego co zdołałem ustalić Józef był o 6 lat młodszy od swojej siostry Wandy, miał żonę Lucynę i córkę Joannę. Po wojnie pracował w aparacie partyjnym PZPR w Warszawie. Dnia 24 kwietnia1913 roku Janowi i Reginie Pniewskim urodziła się córka Zofia. Do dnia dzisiejszego przechowuję zachowane wśród rodzinnych pamiątek zdjęcie Jana Pniewskiego, z jego odręczną adnotacją na odwrotnej stronie fotografii, gdzie pisze do Wiktorii i Jana Orłowskich w sposób następujący: Warszawa 24/IV 1913 r. Kochani Jankowie! Spieszę donieść Wam że w dniu dzisiejszym przybyła nam córka. Matka czuje się bardzo dobrze, spodziewam się tak nadal będzie gdyż cały przebieg był prawidłowy. Przy tej sposobności łączę serdeczne pozdrowienia i ucałowania. J. Pniewski . Niestety Zofia zmarła mając zaledwie 7 lat.  
Na chwilę obecną są to wszystkie informacje jakie posiadam na temat rodziny Zalewskich oraz spokrewnionych z nimi rodzin: Brodzkich, Dąmbskich, Kiedrzyńskich, Kisielnickich, Nowakowskich, Orłowskich, Pniewskich, Skarbków, Załęskich i Żmichowskich. Ze strony Henryki Zalewskiej z Kisielnickich, genealogia rodziny sięga aż do średniowiecza. Protoplastami rodziny był m. in. magnacki ród książęcy Lubomirskich herbu Szreniawa bez Krzyża z linii przeworskiej, której to ostatnią przedstawicielką rodu była Anna Karolina Księżna Lubomirska - żona Antoniego Józefa Wojciecha hrabiego Dąmbskiego z Dąbia herbu Godziemba. Rodzina Lubomirskich skoligacona była również z potężnymi rodami: Branickich, Ostrogskich, Krasińskich, Ligęzów, Radziwiłłów, Sapiehów czy Połubińskich. Na końcu tej Genealogii zamieściłem dodatkowo narysowane i opisane drzewo genealogiczne rodziny Józefa Zalewskiego oraz jego małżonki Henryki z Kisielnickich, uwzględniając protoplastów obojga małżonków. Drzewo to zostało oparte na rodzinnych: przekazach, dokumentach czy zapiskach oraz po wnikliwym i rzetelnym sprawdzeniu, a także wykorzystaniu wszelkich znanych mi źródeł historycznych. W zbieraniu materiałów historycznych do tej Genealogii, dużą pomoc okazali mi Panie Anna Sladek i Renata Pogorzelska, Józefa Orłowska, Krystyna Witkowska oraz Pan Jan Wawszczyk za co serdecznie dziękuję. Przedstawiona tu „Genealogia rodziny Zalewskich, Żmichowskich i Kisielnickich” oraz rodzin spokrewnionych nie jest zakończonym opracowaniem, gdyż w momencie pojawienia się nowych, sprawdzonych i udokumentowanych informacji będzie bieżąco uzupełniana.


Materiały zebrał i spisał Juliusz Madaliński (wnuk Lucyny Orłowskiej)
                          Zduńska Wola, dnia 20. stycznia 2014 roku.


   Specjalne podziękowania za pomoc, przy zbieraniu informacji na temat rodziny Kisielnickich należą się panu Edouardowi Trzcińskiemu.




                            Bibliografia i archiwalia

 1.  Archiwum Akt Dawnych miasta stołecznego Warszawa
 2.  Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie
 3.  Archiwum Państwowe w Łodzi
 4.  Archiwum Państwowe w Płocku
 5.  Archiwum własne: fotografie, zapiski, dokumenty i korespondencja
 6.  Drukarnia Państwowa Zarządu departamentu Wojskowego N.K.N. "Szarża pod            Rokitną"
 7.   Gazeta codzienna "Kurjer Warszawski",nr 116, 21 maj 1862 rok
 8.   Gazeta codzienna "Kurjer Warszawski", wydanie z XIX wieku
 9.   Genealogia Polaków -" Dynamiczny Herbarz Rodzin Polskich"
10.  Grzymała-Siedlecki A.- "Świat aktorski moich czasów"
11.  Kraushar A.- Palestra warszawska"
12. "Kronika Powstań Polskich 1794-1944", Wydaw. "Kronika"
13. "Mały słownik pisarzy polskich", Wydaw. "Wiedza Powszechna"
14.  Minakowski M.J.- "Genealogia Potomków Sejmu Wielkiego"
15.  Mieszkowski W.- "Nazwy miejscowe powiatu żuromińskiego", Bieżuńskie Zeszyty    Historyczne, nr. 22
16.  Mysłakowski P., Sikorski A.- "Chopinowie. Krąg rodzinno-towarzyski"
17.  Pietrzak W.- "Z motorem na Ty"
18. "Studia i materiały do dziejów Ziemi Zawkrzeńskiej", T.1
19.  Szenic S.- "Cmentarz Powązkowski"- wydanie całościowe
20.  Teki Dworaczka
21.  Tygodnik społeczno -literacki "Głos Podlasia" z dnia 24.02.1912 r.
22.  Wielka Encyklopedia Powszechna PWN
23.  Żmichowska N., Baranowska J.- "Ścieżki przez życie"