Paletę barw widzieć w szarości,
Gdy mówią ci:" Spokojnie!"- się złościć,
Marzyć, choćby nie było nadziei.
Pamiętać gdy inni zapomnieli..."]
fragment wiersza Józefa Matyskieły
Ostatnio biblioteka w Zielonej otrzymała genealogię rodziny Zalewskich oraz spokrewnionych rodzin Kisielnickich i Żmichowskich . Ofiarodawcą i twórcą genealogii jest Pan Juliusz Madaliński ze Zduńskiej Woli.
Praca ta opiera się na dokumentach , zapiskach, pamiątkach, korespondencji i przekazach rodzinnych. Wykorzystano w niej także informacje dostępne w różnych źródłach internetowych.
Liczne fotografie, listy i dokumenty znacznie ją uatrakcyjniają i uwiarygodniają.
Osoby zainteresowane historią Zielonej ( przypominam , że w XIX wieku dużą rolę odegrała tu rodzina Kisielnickich, w której posiadaniu była Zielona i okoliczne wioski) oraz dziejami rodu Kisielnickich , także tymi dalszymi, zapraszam serdecznie do naszej biblioteki. Obok tej genealogii otrzymałam również informacje o znanym działaczu sportu żużlowego Władysławie Pietrzaku spokrewnionym z rodziną Kisielnickich.
Dziękuję serdecznie Panu Juliuszowi Madalińskiemu za zainteresowanie, dobre chęci i pracę włożoną w tworzenie genealogii, która znalazła się dzięki niemu w bibliotece w Zielonej, wzbogacając ją o informacje o historii tych miejsc i osób, które odcisnęły niegdyś na nich swój ślad. Życzyłabym sobie, aby było więcej takich pasjonatów naszej historii i nie tylko.
GENEALOGIA
RODZINY
ZALEWSKICH, ŻMICHOWSKICH I KISIELNICKICH
ORAZ RODZIN
SPOKREWNIONYCH
Genealogia
ta, oparta została na podstawie przechowanych: dokumentów, pamiątek, zapisów,
notatek, fotografii, korespondencji i przekazów rodzinnych. Niebagatelną rolę
oraz wpływ na zebrany materiał zawdzięczać również należy instytucjom
zajmującym się archiwizowaniem zasobów jak np. Zintegrowanemu Systemowi
Informacji Archiwalnej, Dynamicznemu Herbarzowi Rodzin Polskich (DHRP), zbiorom
Biblioteki Narodowej, wydawnictwom czy wszechobecnym portalom internetowym.
Zdaję sobie też sprawę, że tekst ten może zawierać pewne nieścisłości dotyczące
dat, imion czy też najzwyklejszą pomyłkę. Jednak wszystkie zawarte w tej Genealogii
fakty miały miejsce w przeszłości i nie są wymysłem autora tekstu, gdyż
zawierają wyłącznie tylko wydarzenia udokumentowane.
Jeżeli chodzi o
zapiski i notatki rodzinne, to najbardziej wiarygodnymi dokumentami jakie
znajdują się obecnie w moim posiadaniu są: Rodowód rodziny Żmichowskich napisany przez Stefanię Paprocką
oraz Notatka o dalszych
losach potomków Żmichowskich sporządzona przez Władysława Pietrzaka.
Oboje autorzy tych zapisów to najbliższa rodzina i potomkowie Żmichowskich,
Zalewskich oraz Kisielnickich. Stefania Paprocka z Zalewskich to córka Jana
Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Natomiast Władysław Pietrzak to wnuk Marii
Joanny Załęskiej z Zalewskich a zarazem prawnuk małżonków Józefa Zalewskiego i
Henryki z Kisielnickich. Stefania Paprocka na wstępie napisanego i
pozostawionego rodowodu rodziny Żmichowskich pisze: „Rodzina moja Żmichowskich pochodzi z bardzo
dobrej i szlacheckiej, osiadłej w poznańskim. Jeden z pra-pradziadów był
starostą koło Rawicza, bardzo zamożny, miał jedynaka syna, który stracił duży
majątek, ożenił się i miał dwie córki. Od jednej pochodzą rodziny Strzeleckich,
Słupskich a także Szyndlarskich. Druga wyszła za mąż za Kiedrzyńskiego i miała
3 synów i jedną córkę Wiktorię. Najstarszy z synów był znanym adwokatem w
Warszawie i posiadał majątek ziemski Ołtarzew. Dwaj drudzy walczyli w Legionach
Dąbrowskiego i jeden nawet stracił nogę w bitwie. Córka Wiktoria wyszła zamąż
za Jana Żmichowskiego sąsiedniego obywatela, który potym sprawował urząd
Naczelnika żup solnych w Nowym Mieście nad Pilicą. Żmichowscy mięli 10-ro dzieci,
4 synów i 6 córek. Najstarszy Beniamin umarł młodo. Hiacent, Jan i Erazm
walczyli w 31 roku. Erazm poszedł na emigrację i tam umarł. Jan w skutek ran
umarł na gruźlicę, tylko Hiacent doczekał wieku sędziwego, ożenił się i miał
córkę Marię Kuhnke, żonę wielkiego patrioty polskiego”. Tak pisze na
wstępie „Rodowodu rodziny Żmichowskich” Stefania Paprocka, a ja przytaczam ten
tekst z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji. Genealogia rodzinna Żmichowskich
i Kiedrzyńskich ma swoje źródła odnotowane w Tekach Dworzaczka, aktach
parafialnych oraz w Dynamicznym Herbarzu Rodzin Polskich pod hasłem: Kiedrzyński herbu Ostoja. Wzmiankowany jest
tam Łukasz Kiedrzyński herbu Ostoja - dziedzic Kunowa, który dnia 01.08.1774
roku zawarł związek małżeński z Franciszką Marią Raczyńską urodzoną ok.1755r. Rodzicami
Franciszki Marii Raczyńskiej byli Józef Raczyński h. Nałęcz (syn Stanisława
Raczyńskiego i Zofii z Grodzyńskich) oraz Brygida Breza (córka Jana Dominika
Brezy i Katarzyny z Kierskich h. Jastrzębiec). W zapiskach źródłowych figurują
również pozostałe córki małżonków Józefa i Brygidy Raczyńskich w osobach: Krystyny,
Katarzyny, Anny, Tekli, Zuzanny oraz Heleny. Wszystkich córek Józefa Raczyńskiego
i Brygidy z Brezów było siedem. Józef Raczyński wydziedziczył wszystkie córki,
a majątek zapisał swojemu krewnemu. Na utrzymanie wszystkich siedmiu córek
łożył podobno biskup poznański, który był krewnym Raczyńskich.
Mężem Anny
Raczyńskiej był Franciszek Strzelecki h. Oksza. Strzeleccy mięli córkę Izabelę
oraz synów Piotra, Kazimierza i Pawła Edmunda. Paweł Edmund
Strzelecki(1797-1873) był wybitnym podróżnikiem, geologiem i badaczem
Australii. Natomiast Tekla – szósta w kolejności siostra Franciszki
Kiedrzyńskiej z Raczyńskich wyszła za Józefa Żmichowskiego, który był stryjecznym
bratem Jana Żmichowskiego. W Tekach Dworzaczka jako mąż Zuzanny Raczyńskiej
figuruje Franciszek Wojciech Raczyński. Być może byli rodzinnie spowinowaceni. Natomiast
najmłodsza z sióstr Raczyńskich - Helena była kaleką i za mąż nie wyszła. Pozostałe
córki Józefa Raczyńskiego i Brygidy z Brezów też powychodziły za mąż: Krystyna
za Michała Lisieckiego, a Katarzyna za Jana Rynarzewskiego.
Mąż Franciszki
Raczyńskiej, czyli Łukasz Kiedrzyński w 1767 roku kupił od swej matki Ludwiki z
Sielnickich (Sitnickich lub Sielińskich) majątek Kunowo (Akta Poznańskie).Jak
zdołałem ustalić mężem Ludwiki a tym samym ojcem Łukasza był Jan Kiedrzyński
herbu Ostoja. Z małżeństwa Łukasza Kiedrzyńskiego z Franciszką Raczyńską
urodziła się córka Wiktoria oraz synowie: Ksawery, Józef, Kazimierz i Feliks.
Synowie Kiedrzyńskich wzmiankowani są również w Spisie Szlachty Herbowej woj.
augustowskiego. Trzech z nich ukończyło studia uniwersyteckie na renomowanych w
tamtych czasach uniwersytetach w Halle i Jenie. Natomiast wszyscy czterej
służyli w wojsku podczas wojen napoleońskich, odznaczając się odwagą i męstwem.
Najstarszy z nich, Ksawery Kiedrzyński tak jak wspomina w swoim rodowodzie
Stefania Paprocka był znanym prawnikiem i adwokatem w Warszawie. W swoim
majątku Ołtarzew pod Warszawą, prowadził również bardzo nowoczesne
gospodarstwo. Opiekował się całą rodziną Kiedrzyńskich, znacznie wspomagając
finansowo. Ksawery zmarł około1828 roku. Drugi z braci - Józef Teofil Jan
Ewangelista Kiedrzyński ożenił się z Marią Skojewską, z którą miał córkę Marię
i syna Jana. Józef gospodarował jako dzierżawca folwarczny we wsi Mężenin. Trzeci
z braci - Kazimierz Kiedrzyński poślubił wdowę po bracie Ksawerym. Był bardzo
zaradnym i pracowitym człowiekiem. Przez pewien okres swojego życia pełnił
rolę plenipotenta Czartoryskich w
Końskowoli. Następnie przeniósł się na dzierżawę własną do Krakpola. Zawsze
gotowy służyć krajowi, wziął również udział w Powstaniu Listopadowym jako
organizator wojskowy. Natomiast Feliks Kiedrzyński podczas wojen napoleońskich
był uczestnikiem bitwy pod Berezyną. Z wojennych wypraw wrócił poraniony i
chory. Pozostał w stanie bezżennym. Pracował wraz z braćmi utrzymując się z
rolnictwa. Aż do swojej śmierci, która nastąpiła w 1831 roku, prowadził wraz z
bratem Józefem gospodarstwo w Kuflewie.
Natomiast córka
Łukasza i Franciszki Kiedrzyńskich - Wiktoria urodziła się ok.1775 roku. Młodzieńcze
lata spędziła na pensji dla dziewcząt w Poznaniu, gdzie odebrała staranne
wychowanie oraz wykształcenie. Jej niezwykłe jak na tamte czasy u kobiet
wykształcenie umysłowe, potwierdzały znalezione po jej śmierci tłumaczenia
dzieł francuskich filozofów. Słynęła również z niezwykłej urody. Nadmienić
także trzeba, że po śmierci swoich rodziców bardzo dużą pomoc okazała Wiktorii
oraz pozostałej czwórce braci Kiedrzyńskich siostra ich matki, czyli Tekla
Żmichowska z Raczyńskich wraz z mężem Józefem. Wiktoria wyszła za mąż z
wielkiej miłości, za urodziwego i wykształconego Jana Żmichowskiego, który był
stryjecznym bratem jej wuja Józefa. Ich ślub miał miejsce w Kcyni dnia 5 maja 1801
roku. Jan Żmichowski będąc młodzieńcem wziął udział w Powstaniu Kościuszkowskim.
Małżonkowie Wiktoria i Jan Żmichowscy zamieszkali w Rawiczu, gdzie Jan pracował
przez kilka lat jako podsędek. W Rawiczu przyszły na świat ich dwie najstarsze
córki: Wiktoria i Kornelia. Następnie dzięki staraniom Ksawerego Kiedrzyńskiego
rodzina Jana i Wiktorii Żmichowskich przeniosła się ok. 1818 roku do Nowego
Miasta nad Pilicą, gdzie Jan otrzymał posadę magazyniera żupy solnej, a
następnie pisarza. Wiktoria Żmichowska z Kiedrzyńskich zmarła w Warszawie dnia
7 marca 1819 roku, tuż po urodzeniu córki Narcyzy. Jej małżonek Jan Żmichowski
ostatnie lata życia spędził w Nowym Mieście, a domem jego zarządzała zwykle
jedna z dwóch najstarszych córek. Zmarł około 1838 roku.
W sumie, ze
związku małżeńskiego Jana Żmichowskiego z Wiktorią Kiedrzyńską urodziło się 10
dzieci. Jak wspomina w swoim rodowodzie rodzinnym Stefania Paprocka synami
Żmichowskich byli: Beniamin, Hiacynt (Jacenty), Erazm i Jan (Janusz). Następnie
wymienione są córki, o których Stefania Paprocka pisze w sposób następujący: „Z córek są:
1.Wiktoria Żmichowska wyszła
za mąż za Ludwika Lewińskiego właściciela majątku Rzeczyca w rawskim, brata
generała Lewińskiego. Miała córkę Paulinę, żonę Leona Grodzińskiego właściciela
Dębowej Góry i syna Ludwika, właściciela Olszowej, który w Powstaniu 63 roku
został uwięziony i groziła mu kara śmierci i został skazany na Sybir do kopalni
Nerczyńskich, skąd po 6-ciu latach powrócił w skutek usilnych starań rodziny.
2. Kornelia, żona Karola
Glogiera właściciela majątku Dobrochy w łomżyńskim, stryja Zygmunta Glogiera, znanego
historyka. Mięli 2 córki. Wiktoria wyszła za swego ciotecznego brata Ludwika
Lewińskiego i Maria, żona Romana hrabiego Rostworowskiego właściciela majątku
Kowaleszczyzna w łomżyńskim.
3. Hortensja Dunin, żona inżyniera Feliksa
Dunina w Lublinie.
4. Wanda wyszła za mąż za
Władysława Redla generała i miała 6-ro dzieci. Jej córki Wanda Grodzińska i
Zofia Klamborowska.
5. Narcyza Żmichowska znana
poetka i literatka.
6. Moja matka Lilia wyszła za
mąż za Jana Zaleskiego Profesora Szkoły Kadetów w Kaliszu, człowieka bardzo
rozumnego i wykształconego. W 31 roku został uwięziony i stracił posadę. Jak
matka moja wychodziła za mąż, był wdowcem i miał 2 kilkunastoletnich synów. Adam
był najpierw sędzią, a potym dyrektorem Wydziału w Banku Polskim w Warszawie. Stanisław,
znany mecenas, doktór prawa, który także w powstaniu 63 roku był wywieziony do
Jadrynia, guberni Orenburskiej. Rodzice moi mięli 3 dzieci. Najstarszy Erazm, Józef
i ja Stefania Paprocka”.
Fakty, które
podaje Stefania Paprocka w swoim rodowodzie rodziny są bezsporne oraz dość
dobrze udokumentowane w różnych regestach, aktach, spisach, korespondencji czy
nawet literackich opracowaniach, jak np. „Listy Narcyzy Żmichowskiej do rodziny i przyjaciół” lub książka
Narcyzy Żmichowskiej i Julii Baranowskiej „Ścieżki przez życie” - stanowiąca zapis wspomnień, fragmentów pamiętników i
korespondencji. Beniamin - najstarszy syn Jana Żmichowskiego i Wiktorii z Kiedrzyńskich
zmarł w dzieciństwie. Najmłodszy z braci Żmichowskich - Jan (mówiono na niego Janusz)
urodził się w 1814 roku. Nauki szkolne pobierał najpierw w Łukowie, a następnie
w Radomiu. Jako młody chłopak wziął udział w Powstaniu Listopadowym, służąc w 2
pułku ułanów. Po upadku powstania wyjechał na krótko za granicę. Po powrocie do
kraju zamieszkał u ojca i sióstr w Nowym Mieście n. Pilicą, w domu zwanym
Przytułkiem. Chorował na gruźlicę i z powodu gruźlicy zmarł w 1843 roku
bezżennie.
Natomiast Erazm,
który również wziął czynny udział w Powstaniu Listopadowym, po jego zakończeniu
wyemigrował z kraju. Był członkiem Ludu Polskiego w Anglii, a od 1835 roku
członkiem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego w Paryżu. W latach
1847-1848 przebywał jako emisariusz Towarzystwa
w kraju. Mieszkał przez ten czas w Krakowie oraz Tarnowie pod przybranym
nazwiskiem Erasmusa. Na stałe osiadł we Francji i mieszkał w Reims, gdzie
pracował jako buchalter w prywatnej firmie. Przebywając we Francji udzielał
gościny swojej najmłodszej siostrze Narcyzie, która przez pewien okres
studiowała na Sorbonie. Poglądy Erazma wywarły duży wpływ na twórczość Narcyzy.
Erazm zmarł w1868 roku.
Jeżeli chodzi o urodzonego
w 1801 roku najstarszego z braci Żmichowskich, czyli Hiacynta (Jacentego) to
wiadomo mi, że w 1830 roku podczas Powstania Listopadowego służył w 20 pułku
piechoty i brał udział w bitwie pod Ostrołęką. W roku 1855 ożenił się z
Marianną Wierzbicką i miał z nią córkę Mariannę (Marię). Hiacynt był dzierżawcą
kilku folwarków w miejscowościach: Siodło, Ossówno, Nowa Wieś, Kałuszyn oraz
administrował majątkiem warszawskiego szpitala Św. Ducha w miejscowości Mienia.
Pod koniec życia popadł w chorobę umysłową. Zmarł w roku 1871. Jego córka Marianna
wyszła za mąż za Wilhelma Ernesta Kuhnke, z którym miała dwóch synów. Jeden
z tych synów - Maciej Tadeusz Kuhnke był
znanym w tamtym okresie działaczem politycznym.
Dość dobrze
udokumentowane są życiorysy wszystkich sześciu córek Jana i Wiktorii Żmichowskich.
Najstarsza z sióstr Żmichowskich, urodzona w styczniu 1809 roku Wiktoria wyszła
za Ludwika Jana Lewińskiego, który w 1839 roku nabył od skarbu Królestwa
Kongresowego dobra rządowe w Rzeczycy. Wiktoria z mężem Ludwikiem Janem
Lewińskim, miała syna Ludwika oraz córkę Paulinę. Ludwik Lewiński (syn) był
uczestnikiem Powstania Styczniowego, za co skazany został we wrześniu 1863 roku
na zsyłkę. Do kraju powrócił dopiero w 1868 roku. Ożenił się ze swoją cioteczną
siostrą Wiktorią Gloger, z którą doczekał się syna Ludwika. Natomiast urodzona
19 czerwca 1837 roku Paulina Lewińska poślubiła Leona Grodzieńskiego. Grodzieński
był właścicielem majątku Dębowa Góra (wieś położona na krawędzi doliny Pilicy
niedaleko Rzeczycy). Paulinie oraz Leonowi Grodzieńskim dnia 8 grudnia 1859
roku w Dębowej Górze urodził się syn Kazimierz, a dnia 11 maja 1862 roku
przyszła na świat córka Maria Józefa Wiktoria z męża Pląskowska. Częstym
gościem Grodzieńskich była Narcyza Żmichowska - ciotka Pauliny. Do dzisiaj
zachowała się korespondencja Narcyzy do Stefanii Paprockiej pisana z Dębowej
Góry. Mąż Wiktorii - Ludwik Jan Lewiński był bratem generała wojsk polskich
Jakuba Walentego Lewińskiego. Ludwik zmarł nagle dnia 26.06.1845 roku, a
Wiktoria dnia 01.12.1899 roku. Grób Wiktorii Lewińskiej ze Żmichowskich
znajduje się w Warszawie na cmentarzu powązkowskim (kw. nr 14). Warto również
wspomnieć, że po śmierci Ludwika Jana Lewińskiego bardzo dużą pomoc i opiekę
otrzymała rodzina Ludwika od jego drugiego brata Michała Lewińskiego.
Również urodzona
w Rawiczu 1810 roku Kornelia Żmichowska dobrze wyszła za mąż, gdyż jej mężem
został urodzony 22 lutego 1800 roku Karol Paweł Antonii Gloger h. Prawdzic. Był
stryjem znamienitego etnografa, folklorysty i encyklopedysty Zygmunta Glogera.
Karol Gloger w 1838 roku zakupił folwark Dobrochy (gmina Rutki) w łomżyńskim, w
którym gospodarował aż do dnia swojej śmierci 17 marca 1875 roku. W latach
1845-1847 administrował również majątkiem Rzeczyca po śmierci szwagra Ludwika
Jana Lewińskiego. Kornelia z Karolem mięli dwie córki: Marię oraz Wiktorię. Urodzona
w 1836 roku Wiktoria jak już wcześniej wspomniałem, wyszła za swego ciotecznego
brata Ludwika Lewińskiego (syna Ludwika Jana Lewińskiego i Wiktorii ze
Żmichowskich). Natomiast urodzona w Dobrochach roku 1833 niezwykle urodziwa
Maria (właściwie Marianna Wiktoria Aniela Gloger), poślubiła hrabiego Romana
Augusta Rostworowskiego herbu Nałęcz, który był właścicielem majątku
Kowalewszczyzna. Ślub ich miał miejsce w
Rutkach dnia 2 lutego 1854 roku i wzbudził sporą sensację oraz zainteresowanie.
Kornelia Gloger ze Żmichowskich bardzo pomagała w prowadzeniu gospodarstwa oraz
w wychowywaniu potomstwa Marii i Romana Rostworowskich. Po swojej śmierci,
która miała miejsce dnia 6 grudnia 1899 roku pochowana została na cmentarzu
powązkowskim w kw.19 wraz ze swoją siostrą Narcyzą. Jej mąż Karol Gloger
spoczywa na cmentarzu w Sokołach (gmina Rutki). Ich córka Maria wraz z mężem
Romanem Rostworowskim po sprzedaniu majątku przenieśli się do Krakowa. Maria z
Glogerów Rostworowska wraz z mężem Romanem doczekali się ośmioro dzieci. Roman
zmarł 12 listopada 1906 roku w Krakowie, a jego żona Maria zmarła 19 czerwca
1911 roku również w Krakowie. Małżonkowie spoczywają na krakowskim cmentarzu
rakowickim.
Natomiast Hortensja
Żmichowska - córka Jana Żmichowskiego i Wiktorii z Kiedrzyńskich występuje w
aktach notarialnych, wspomnieniach oraz w zapisach genealogicznych, jako
Hortensja ze Żmichowskich 1-0 voto Keller, 2-0 Dunin. Pierwszym mężem Hortensji
był Bertold Keller (1809-1837), który pochodził z niemieckiej rodziny. Keller
zmarł w kilka miesięcy po ślubie zostawiając Hortensję z dopiero co urodzoną
ich córką Wandą. Hortensja wyszła za mąż po raz drugi, za inżyniera
gubernialnego Feliksa Dunina. Dunin pracował najpierw w Siedlcach, a następnie
przeniósł się z rodziną do Lublina, gdzie podjął pracę w Zarządzie Miejskim.
Hortensja z Feliksem mieli 5 dzieci. Z
imienia znane mi są ich córki bliźniaczki: Zofia i Ludwika oraz synowie: Henryk,
Michał i Kazimierz. Zofia wraz z Ludwiką ukończyły w Warszawie pensję dla
dziewcząt, którą prowadziła Julia Baranowska. Zofia zmarła 19 grudnia 1862 roku
w Lublinie na anemię złośliwą. Urodzony w 1844 roku Henryk Dunin ukończył w
1867 roku w Szkole Głównej studia matematyczne. Natomiast urodzony w 1851 roku
Kazimierz Dunin, zmarł na tyfus w roku 1864. Feliks Dunin bardzo pomógł swojej
szwagierce Narcyzie Żmichowskiej, za którego to wstawiennictwem oraz
poręczeniem mogła wyjść w styczniu 1852 roku z więzienia i zamieszkać wraz z
rodziną Duninów aż do wiosny 1855 roku. Hortensja wraz z mężem po śmierci
zostali pochowani na jednym z lubelskich cmentarzy. Los Michała Dunina nie jest
mi znany. Natomiast Wanda - czyli pierwsza córka Hortensji Dunin, której ojcem
był Bertold Keller wychowywała się wraz z przyrodnim rodzeństwem w Lublinie.
Poślubiła Józefa Gałeckiego (1825-1900), który był znanym konspiratorem z
okresu Wiosny Ludów, naczelnikiem obwodu lubelskiego, a także w późniejszym
czasie również społecznikiem. Małżeństwo Wandy z Józefem Gałeckim było bardzo
niedobrane, a sama Wanda wprowadzała zamęt i niesnaski rodzinne w rodzinie
Duninów. Wandzie i Józefowi urodził się syn Stanisław, który zmarł będąc w
wieku chłopięcym.
Historia
następnej córki Jana i Wiktorii Żmichowskich czyli Wandy jest bardziej
udokumentowana. Wanda Narcyza Albina Żmichowska urodziła się ok.1816 roku w
Rawiczu, zmarła w styczniu 1853 roku, kilka tygodni po urodzeniu najmłodszego
syna. Wanda wyszła za urodzonego w 1812 roku Władysława Ignacego Józefa Redla. Ślub
Wandy z Władysławem Redlem miał miejsce dnia 28 kwietnia 1839 roku w klasztorze
OO. Kapucynów, w Nowym Mieście n. Pilicą. W klasztornej kronice istnieje
następujący wpis dotyczący tej uroczystości, cyt: „D.
28 kwietnia o godz. 3 odbył się w kościele naszym slub p. Władysława Redla z
Warszawy z p. Wandą Żmichowską z Rzeczycy, który to ślub dawał im O. Remecki, Kapucyn.
Temu aktowi asystowała liczna świta publiczności, na czele której był JW. Hr.
Władysław Małachowski.” Władysław Redel był synem Jakuba Antoniego Redla
- generała brygady wojsk Królestwa Kongresowego i Barbary Karoliny z
Dąbrowskich. Rodzina Redlów pochodziła z Warmii, z niemieckiej, katolickiej
rodziny, która w pierwszej połowie XVIII wieku przeniosła się do Warszawy. Władysław
Redel brał udział w Powstaniu Listopadowym. W rodzinie uchodził za złego męża i
ojca. Nie interesował się ani też nie opiekował swoją rodziną, a majątek
roztrwonił. Jak podaje (błędnie) Stefania Paprocka, jej ciotka Wanda Żmichowska
miała z Władysławem Redlem 4 synów i 2 córki. Właściwie było 3 synów i również
3 córki. Córkami były: Julia (zmarła w wieku dziewczęcym), Wanda z męża Grodzieńska
(Grodzieński był starszym bratem Leona – męża Pauliny z Lewińskich) oraz urodzona
w 1843 roku Zofia, która w 1866 r. poślubiła właściciela majątku ziemskiego na
Lubelszczyźnie - Feliksa Klemborowskiego. Zofia była z wykształcenia
nauczycielką. Synami Wandy ze Żmichowskich i Władysława Redlów byli: Henryk,
Władysław oraz Zdzisław. Henryk Redel był uzdolniony artystycznie i ukończył
Akademię Sztuk Pięknych. Chorował na epilepsję. Urodzony w grudniu 1852 roku
Władysław Redel (syn) nie chciał się kształcić. Wyemigrował do Austrii. Ożenił
się w Wiedniu z pewną wdową pochodzenia niemieckiego i tam prowadził warsztat
stolarski. Natomiast urodzony 8 listopada 1839 roku Zdzisław Gotfryd Jakub
Redel za udział w powstaniu Styczniowym skazany został na Sybir, skąd powrócił
w 1870 roku. Zdzisław ożenił się z Marią Kurcyusz. Małżonkowie doczekali się 4
dzieci.
Jeżeli chodzi o
najmłodszą córkę Jana i Wiktorii Żmichowskich czyli Narcyzę Żmichowską, to
pisanie na ten temat uważam za zbędne ze względu na mnogość opracowań
encyklopedycznych, literackich, historycznych, wspomnieniowych czy też dobrze
zachowaną korespondencję Narcyzy. Korzystając z hasła „
Narcyza Żmichowska ” w
jakiejkolwiek encyklopedii PWN, opracowaniach literackich czy też w
internetowych portalach wiedzy możemy przeczytać: Narcyza Żmichowska pseudonim Gabryella: (urodzona 4 marca 1819 w
Warszawie - zmarła 24 grudnia 1876 w Warszawie) – powieściopisarka oraz poetka,
autorka Poganki. Uważana za jedną z prekursorek feminizmu w
Polsce. Obszerniejsze opracowania dotyczące Narcyzy zawierają w swych spisach
bogatą biografię pisarki, jej poglądy, dzieła, przypisy czy nawet linki
zewnętrzne. Dlatego też świadomie pomijam szczegółowe omówienie postaci Narcyzy
Żmichowskiej odsyłając do opracowań historycznych i literackich.
Natomiast
przedstawiając ostatnią z córek (trzecią w kolejności) Jana i Wiktorii
Żmichowskich, czyli Lilię Reginę Żmichowską odniosę się do zapisków jakie na
jej temat sporządziła w rodowodzie rodziny córka Stefania Paprocka. Prawdą
jest, że Lilia Żmichowska wyszła ok. 1838 roku za mąż, za urodzonego w 1795
roku Jana Macieja Zalewskiego, który był
wdowcem (ślub w 1823 roku z Emilią Teofilą Wołowską). Jan Zalewski był synem
Szymona Zalewskiego i Józefy z Maciejewskich. W opracowaniach oraz
wspomnieniach literackich nazwisko Zalewski pisane jest również jako Zaleski.
Jest to w pisowni często spotykany błąd, który jednak w sposób zasadniczy nie
ma wpływu na bieg historii, ani też nie odnosi się do innej postaci. W
dokumentach, które znajdują się w moim posiadaniu jako mąż Lilii Reginy
Żmichowskiej, występuje ta sama osoba pisana jako Jan Maciej Zalewski jak i Jan
Maciej Zaleski. Początki zawodowego życia Jana Zalewskiego związane były ze
szkolnictwem. Mieszkając w Warszawie pełnił funkcję nauczyciela szkół
wojewódzkich, ale w indeksach osobowych stanów służb Korpusu Kadetów w Kaliszu,
Jan Zalewski figuruje jako Profesor w Korpusie Kadetów tej szkoły. Była to
elitarna szkoła wojskowa dla dzieci szlacheckich w zaborze pruskim. We
wspomnieniach rodzinnych, Jan Zalewski opisywany jest jako człowiek kochający i
szanujący swoją żonę i rodzinę. Stanowił wyrocznię w naukowych przedmiotach.
Jak pisze w trzeciej części swoich notatek dotyczących rodziny Żmichowskich ich
autorka Julia Baranowska, to cyt. „Trzeciej (Lilii) z rzędu
mąż (Jan Zalewski), w książkach zatopiony, wychowaniem dzieci się nie zajmował…Nie
dopomógł żonie w chowaniu dzieci nie tylko wskutek za wczesnej śmierci, ale
dlatego przede wszystkim, że posiadane przezeń nauki, zamiłowanie książek wcale
nie pobudzało krążenia jego własnej myśli w ogóle, albo też może nie pobudzało
jej w sprawach najbliższych zadań i obowiązków życia , nie podsuwało się też
rozmowom obojga małżonków w czasie długiej jego, ciężkiej, ostatniej choroby. Z
tego wnioskując można nawet przypuścić, że przy najdłuższym nawet życiu nie
byłby posiadł wpływu na żonę i jej dziwactwa w sprawie wychowania, ani też
kierunku spraw życiowych samychże dzieci nie byłby w stanie nadać. Pozostałby w
swojej bibliotece przy swoich ulubionych autorach, a dzieci poszłyby swoją
drogą mniej lub więcej bezpiecznie, według popędu własnych złych czy dobrych
skłonności i według prądów przeważających w danej epoce kraju”. Opis ten, chyba w znacznej mierze oddaje kształt
postaci. Bez wątpienia prawdą jest zamiłowanie jego do historii, różnych nauk
oraz książek, których to pokaźny zbiór zdołał zgromadzić w swojej domowej
bibliotece. Jan Zalewski był człowiekiem niezłomnego charakteru, mądrym i
wykształconym. Był namiętnym kolekcjonerem wszystkiego, co związane było z
historią Polski. Uwielbiał historię oraz literaturę, próbując nawet swoich sił
na polu literackim, ale nie publikował. Przez pewien okres czasu do spółki wraz
ze swoim szwagrem Hiacyntem Żmichowskim, dzierżawił majątek Kałuszyn. Jan
Zalewski zmarł w Płocku po ciężkiej chorobie dnia 18/30 kwietnia 1851 roku (akt
nr 106 z 1851 r.) W tamtych czasach występowało dwu datowanie dokumentów, więc
za prawidłową datę śmierci Jana Zalewskiego przyjmuję dzień 30 kwietnia 1851
roku. Równie ciekawą charakterystykę osobowości żony Jana Zalewskiego, czyli Lilii
Zalewskiej ze Żmichowskich oraz opis jej rodziny, sporządziła Julia Baranowska
w swoich notatkach jakie ukazały się we wspomnianym już opracowaniu książkowym „Ścieżki przez życie”. Oto fragment tych wspomnień cyt. ”Lilia była równie jak
dwie starsze siostry pełną zdrowia, krasy i zdolności dziewczyną. Mniej było
równowagi w jej ustroju duchowym, a natomiast więcej skłonności do szlachetnych
entuzjazmów z jednej strony, z drugiej oryginalności. Zdolności umysłowe
niepoślednie, nieustająca potrzeba nauki, nie wyczerpująca się nigdy gotowość
służenia drugim, łatwość wielka do pióra – to były jej wybitne cechy. Natura
jej, nie cierpiąca regulaminu ani karności, nie uległa zmianie pod ręką p.
Wilczyńskiej, pod której kierunkiem, równie jak siostry, pensję kończyła. Nie
brak jej było pedagogicznych zdolności, ale wiedząc, że do zarobkowania na tej
drodze zmuszała ją konieczność, zniechęciła się do zawodu nauczycielskiego i po
kilku próbach wróciła do rodziny, zamieszkała przy ojcu.
Była to chwila entuzjazmu
jej dla Narcyssy, która większą okazywała względność dla jej oryginalności i
lepiej oceniała szlachetność i zdolności siostry. Zachwycały się wspólnie
czytając poetów, historyków, zamieniły nawet z sobą obrączki jako ślub dwóch sióstr
entuzjastek.
Wyszedłszy za mąż za
wdowca (Jana Zalewskiego), człowieka dobrego, zatopionego w książkach, miała
już upragniony, własny dom, który mogła urządzić podług upodobania. Nie było
tam bogactwa, ale był rząd, ład, dostatek, wygody; mąż stosował się do woli
żony, pasierbowie (Adam i Stanisław), spore wyrostki, przywiązali się do
dobrej, kochanej macochy, służbie było dobrze przy miłosiernej pani. Zawsze
była zajęta albo robotą, albo książkami, które jej służyły nie do zabijania
czasu, ale do ciekawego dowiadywania się nauki, albo pielęgnowaniem chorych,
albo w końcu uczeniem biednych dzieci, co załatwiała z talentem, wywierając
dobry wpływ na swoich uczniów. Przyszło na świat troje dzieci. Pasierbowie
wyszli na swój chleb i pożenili się, aż mąż zaczął chorować i umarł w końcu,
zostawiając żonę z dziećmi bez funduszu, bez środków do utrzymania i nauki
dzieci. Wtedy jeden z pasierbów (Stanisław) wziął na opiekę młodszego chłopca
(Józefa), a siostra najstarsza (Wiktoria Lewińska) przygarnęła wdowę z córką
(Stefanię) i poniosła koszta nauki drugiego chłopca (Erazma).
Mniej łatwa w pożyciu dla
samych oryginalnych poglądów, dla sług, dla biednych i nieszczęśliwych zawsze
miała humor równy, słodki i gotowość do poświęcenia wszystkiego, co posiadała;
wszystkich też pociągała dziwnym urokiem. Gdziekolwiek w rodzinie jakaś ciężka
choroba, tam zawsze spotykano Lilię i zawsze wtedy była błogosławieństwem w
domu, tak umiała dogodzić chorym i ulżyć pielęgnującym go ciężaru.
Owdowiawszy jeszcze w
pełni sił i zdolności, próbowała parę razy zużytkować je na zdobycie
niezależności, ale usiłowania te nie zostały uwieńczone pomyślnym skutkiem”.
Opis ten w
bardzo wiarygodny sposób oddaje charakter postaci Lilii Zalewskiej oraz
skrótowo ukazuje jej życie rodzinne. Faktem jest, że po śmierci męża rodziną
Lilii zaopiekowała się jej najstarsza siostra Wiktoria Lewińska udzielając
gościny w swoich dobrach w Rzeczycy. Przez kilka miesięcy na przełomie lat 1855
– 1856 Lilia wraz z Julią Baranowską prowadziły w Warszawie prywatną pensję
żeńską. Wkrótce jednak Lilia z tego przedsięwzięcia zrezygnowała i powróciła do
siostry Lewińskiej na wieś. Lilia Zalewska doczekała się z mężem Janem trojga dzieci. Lilia
Regina Zalewska ze Żmichowskich zmarła w 1893 roku (akt 407 Archiwum w Płocku).
Najstarszym z dzieci Jana i Lilii Zalewskich był Erazm urodzony w styczniu 1839
roku. Losy Erazma nie są mi znane. Wiem jedynie, że Erazm był uczestnikiem
Powstania Styczniowego, a po jego zakończeniu został aresztowany przez władze
carskie i trafił do więzienia. Po wyjściu z więzienia popadł w alkoholizm i
zmarł z dala od rodziny. W książce „Ścieżki przez życie”, znajduje się następujący opis
postaci Erazma Zalewskiego: „…Erazm (Zalewski), rodzony siostrzeniec, młody chłopiec,
przybyły z Płocka do Warszawy na dalszą naukę, bywał u Narcyssy. Ciotka nigdy
pono ufności mieć nie mogła w nim, przeciwnie, zawsze raczej powodów do
niepokoju miała niemało, tyle szyderstwa z jednej strony, tyle kręgarstwa z
drugiej strony objawiał. Ale trzeba było próbować, a więc też długie rozmowy,
częste odwiedziny, książki dobierane itp., itp. Wszystko na próżno. Chłopiec
dostał się do Cytadeli i tam robił zeznanie ustne i piśmienne, wiele
skompromitował, między innymi swego kuzyna Lewińskiego, który zresztą jako
wzięty z bronią w ręku został na śmierć skazany, później wywieziony. Erazm
Zalewski, wypuszczony, pisał trzy po trzy różne artykuły, mieszając rzeczy
prawdziwe z nieprawdziwymi – a zawsze nikczemne. Przed śmiercią zapił się.
Umarł w jakiejś karczmie na wsi. Nieszczęśliwa matka, zamieszkująca stale u
Lewińskich, przez rok podobno po śmierci syna mówić nie mogła wcale. Ile razy
otworzyła usta, tyle razy płaczem wybuchała”. Drugim dzieckiem Lilii i Jana Zalewskich
był Józef, którego sylwetkę przedstawię w dalszej części tej Genealogii.
Natomiast najmłodszą z trojga rodzeństwa była córka Stefania urodzona dnia 21
czerwca 1845 roku, na której wspomnieniach w dużej mierze oparłem swoją wersję
„Genealogii rodziny Zalewskich i Kisielnickich”. Z odnotowanego pod nr 50 aktu
urodzenia Stefanii Zalewskiej możemy przeczytać następującą informację: „ Działo się w Ceranowie
dnia dwudziestego siódmego czerwca tysiąc ośmset czterdziestego piątego roku o
godzinie piątej popołudniu. Stawił się wielmożny Jan Zaleski lat piędziesiąt
mający dzierżawca Dóbr Ceranowo tu w Ceranowie zamieszkały. W obecności
Wielmożnych Władysława Redel lat trzydzieści maiącego, Dzierżawcy Dóbr Trzeciny
położonych wparafii Wysokie Mazowieckie powiecie łomżyńskiem Gubernji
augustowskiej tamże zamieszkałego i Hjacentego Żmichowskiego lat czterdzieści
cztery maiącego dzierżawcy Dóbr Godlewo położonych wparafii Zuzelskiej powiecie
Ostrołęckiem Gubernii płockiej tamże zamieszkałego obudwu szwagrów swoich i
okazał nam dziecię płci żeńskiej urodzone w Ceranowie dnia dwudziestego
pierwszego czerwca roku bieżącego o godzinie ósmej wieczorem z jego Małżonki
Lilji Reginy z Wielmożnych Żmichowskich lat trzydzieści cztery maiącej.
Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym w dnoiu dzisiejszym przez niżej podpisanego
odbytym nadane zostało Jmie Stefania a rodzicami Jego Chrzestnymi byli wyżej
wspomniany Wielmożny Władysław Redel z Wielmożną … Chudzyńską. Akt ten
Stawającemu i Świadkom przeczytany przez Nas Stawającego i Świadków podpisany
został. Ksiądz Józef Kietliński Wikary Zastępca Proboszcza.” Pod aktem
tym widnieją następujące podpisy: Jana Zaleski - ojciec oraz Hiacynt Żmichowski
i Redel Władysław – świadkowie. Powracając do osoby Jana Zalewskiego, to z
pierwszego małżeństwa z Emilią z Wołowskich miał Jan Zalewski dwóch synów:
Adama i Stanisława. Obaj synowie byli prawnikami. Adam w początkowym okresie
swojej kariery zawodowej był sędzią, a następnie pełnił wysoką funkcję
urzędniczą w Banku Polskim w Warszawie. Natomiast urodzony 14 sierpnia 1826
roku Stanisław Zalewski całe swoje życie zawodowe związał z adwokaturą. Po
ukończeniu gimnazjum w Radomiu a następnie kursów prawnych w Warszawie,
rozpoczął w 1843 roku aplikację. W roku 1846 mianowany został patronem
trybunału w Płocku, w latach 1861-63 pracował w Siedlcach, a następnie w Warszawie.
Był znamienitym prawnikiem, doktorem prawa, mecenasem a przy tym świetnym
mówcą. W roku 1863 został w Warszawie adwokatem, a mecenasem w roku 1868. Był
obrońcą przy sądzie apelacyjnym, później mecenasem przy departamentach
rządzącego senatu. Podczas swojej długiej i rozległej praktyki adwokackiej,
dorobił się dużej fortuny. Za wygranie głośnej w Warszawie sprawy o
unieważnienie testamentu Wołłowicza, zainkasował Stanisław Zalewski milion
złotych. W palestrze warszawskiej uchodził za postać wybitną i bardzo pracowitą.
O Stanisławie Zalewskim pisze w książce „ Palestra warszawska” Aleksander Kraushar, zamieszczając
w niej następującą charakterystykę słynnego mecenasa: „…z pozoru łagodny, w
gruncie uprzejmy, koleżeński, dużo dobrego ludziom
świadczący, sam jak najlepszego serca człowiek, stawał się pan Stanisław przed
kratką sądową istnym Torquemadą. Zabijał swego przeciwnika lege artis z takim
spokojem, jakby tu chodziło o przyznanie komuś nagrody Monthyona za cnotę lub o
uwieńczenie jakiejś rosiery. Bez uniesienia, zawsze zimny, lekkim ruchem
rozwartych palców podnosząc kiedy niekiedy spadające z nosa okrągłe okulary –
nie spoglądał pan Stanisław na swego przeciwnika, który dla niego in actu
zupełnie nie istniał. Widział tylko w miejscu, gdzie przeciwnik pięści ze
złości zaciskał, abstrakt, ideę przeczącą, coś takiego, co pozwala sobie
odmiennego być przed kratką aniżeli pan Stanisław zdania… Więc należało koniecznie tę zasadę przeczącą usunąć i na jej
miejscu postawić wprost przeciwną. Środkiem ku temu służył równomierny pochód
argumentów zimnych, lecz dobijających przeciwnika i kroczących do
ubezwładnionego takim naciskiem umysłu sędziego aż do wywiercenia w nim dziury
poglądów – zgodnych z poglądami pana Stanisława. Pan Stanisław nie lubił roli
powoda, tj. stawiającego pewne pozytywne przed sądem żądanie. Natomiast
namiętnie lubił rolę pozwanego, bo mu
ona z natury swej pozwalała nie godzić się na żądanie przeciwnika, stawiać mu
przeszkodę w urzeczywistnieniu podjętego zamiaru, słowem, pozwalała mu być wprost
przeciwnego zdania… Nie wiem, czy to jest prawdą, lecz słyszałem od
wiarygodnych, że pan Stanisław w dyskusji miał raz się odezwać: << Nie
znam poglądu szanownego kolegi, lecz z góry go nie akceptuję >>, a gdy
raz powód, przez usta swego obrońcy zaczął dowodzić sądowi, że prawdą jest to,
co żadnego dowodzenia nie potrzebuje, pan Stanisław z właściwą sobie flegmą
rozpoczął obronę od słów: << Prawdą, wysoki trybunale, jest to, czego
szanowny mój przeciwnik nie wypowiedział
przed sądem…>> […] Poza obrębem tej właściwości, czysto, że tak powiem
kratkowej, pan Stanisław jako człowiek miał wielu bardzo zwolenników, ceniących
w nim nieskazitelność charakteru, śmiałość i odwagę przekonań, a nade wszystko
uczynność w stosunkach obywatelskich…” Za udział w Powstaniu Styczniowym został zesłany do
Jadrynia, z którego powrócił w połowie 1865 r. Oprócz wystąpień w sądach, dużo
czasu poświęcał na pisanie i opracowywanie rozpraw i prac z zakresu prawa.
Opracował m.in. „Komentarz do prawa cywilnego polskiego” oraz ogłosił
prace: „O granicach umów, O różnych rodzajach praw osobom służących”. W roku 1884 opublikował broszurę zatytułowaną: „Uwagi prawnika o procesie
Kraszewskiego”.
Broszura ta świadczyła, że jej autor cieszył się w Warszawie opinią
świetnego jurysty i doskonałego znawcy obrończego warsztatu. Drukował także
artykuły w „Gazecie Sądowej
Warszawskiej”. Żoną Stanisława Zalewskiego była Balbina z
Wołowskich, córka Michała Wołowskiego i Kazimiery z Gumowskich. Michał Wołowski
pełnił wówczas funkcję Rejenta Kancelarii Ziemiańskiej Guberni Płockiej. Ślub
miał miejsce w Płocku dnia 02.02.1848 roku. Stanisław Zalewski zmarł 10 grudnia
1899 roku, a jego urodzona w 1827 roku małżonka Balbina zmarła w roku 1909.
Jako ciekawostkę mogę podać, że w 1881 roku Balbina i Stanisław Zalewscy kupili
od Walerego Eliasza dom w Zakopanym. Był to pierwszy dom zbudowany w „stylu
szwedzkim”. Budynek ten spłonął w wielkim pożarze Krupówek (obecnie Krupówki
37) dnia 21 stycznia 1899 roku. Balbinie i Stanisławowi Zalewskim urodził się w
Płocku dnia 5 grudnia 1849 roku ich jedyny syn Kazimierz pseudonim Jerzy Myriel. Nauki
pobierał w Płocku, Siedlcach i w Warszawie, gdzie od 1865 roku studiował na
wydziale filozoficznym i prawnym Szkoły Głównej. Studia ukończył w 1870 roku na
uniwersytecie rosyjskim w Warszawie. Pracę rozpoczął w sądownictwie, ale od
1875 roku zajął się wyłącznie pracą literacką. Należał do zespołu „Niwy”- pisma
umiarkowanych pozytywistów, które opuścił, ponieważ podzielając poglądy
pozytywistów w kwestiach ekonomiczno –społecznych, w zagadnieniach
światopoglądowych, zajmował stanowisko tradycjonalne. Był on znanym autorem
dramatycznym, tłumaczem, publicystą i właścicielem dziennika „Wiek”. Od 1889 roku pisywał krytyki teatralne w „Kurierze Warszawskim”,
a od 1894 roku był polskim sprawozdawcą „Revue d’art dramatique”. Od 1909 roku przez kilka lat
dyrektorował Teatrowi Małemu w Warszawie. Ponadto od roku 1907 pełnił funkcję
kierownika literackiego Teatru Rozmaitości, a od 1915 roku dyrektora
warszawskiej szkoły dramatycznej. Swoją działalność pisarską zapoczątkował w
1869 roku. Do jego ważniejszych utworów należą: Wycieczka za granicę(1872), Z postępem(1874), Przed
ślubem(1875), Złe ziarno(1877), Spudłowali(1878), Pani podkomorzyna(1880), Górą
nasi(1885), Friebe(1885), Nasi zięciowie(1886), Małżeństwo Apfel(1887), Prawa
serca(1893), Jak myślicie(1894), Łotrzyca(wyst.1895), Syn(1895) i Dla
rubla(wyst.1909). Pisywał też powieści, tłumaczył Moliera i
współczesnych komediopisarzy francuskich. Wcześniejsze utwory Kazimierza
Zalewskiego reprezentują charakterystyczny dla pozytywizmu typ społecznej
komedii. Cechuje je retoryka, przerost monologu, niedowład rysunku
psychologicznego i schematyczne traktowanie postaci, ilustrujących liberalne
koncepcje autora. Niektóre komedie Zalewskiego wyróżnia jednak żywość i
autentyzm dialogów oraz spora siła komiczna. W sztukach pisanych w latach
osiemdziesiątych a poruszających problem stosunków między kapitałem polskim,
niemieckim i żydowskim (Friebe,
Nasi zięciowie, Małżeństwo Apfel) wykazuje Zalewski skłonność do ujęć
melodramatycznych. W późnej jego twórczości zaznaczają się wpływy modernizmu i
ówczesnego dramatu skandynawskiego. W życiu prywatnym Kazimierz Zalewski ożenił
się z Zofią Olszowską, z którą miał trójkę dzieci. Niezwykle barwną postać Kazimierza
Zalewskiego opisuje w swojej książce „Świat aktorski moich czasów” Adam Grzymała-Siedlecki w
następujący sposób: „Tak oto gmach warszawskiej Filharmonii zaczął się
przysługiwać sztuce dramatycznej, zrazu przygodnie, potem już, w bocznej sali,
jako Teatr Mały – na stałe. Od października 1909
roku dyrekcję obejmuje Kazimierz Zalewski. Jedna to z najbardziej barwnych
postaci starej Warszawy, Warszawy popowstaniowej. Nie ma człowieka, który go
znał, a który by się nie rozjaśnił uśmiechem, gdy mu się wspomni Kazimierza
Zalewskiego. Od urodzenia i do końca dni niezależny finansowo dzięki
dziedzictwu po ojcu, znanym w paskiewiczowskich czasach mecenasie, całe życie
spędził na przyjemnościach, wśród których pracę dla sztuki uważał za
przyjemność największą, tuż po snach o swojej donżuanerii, a co najmniej równą
pasją do hazardu, hazardu czy to w kartach, czy to w przygodach, zwłaszcza
pojedynkowych. Niezwykłą obdarzony fantazją, zużywał ją nie tylko do celów
komediopisarskich, ale i do tworzenia niebywałych historii autobiograficznych,
w których nieprawdopodobność sytuacji stanowiła główny wątek. Z wykształcenia
prawnik i nawet wpisany do warszawskiej palestry adwokat, przez kilkadziesiąt
lat interesował się wszystkim, co mu prawnika nie przypominało. Założył
dziennik „Wiek”, przez dłuższe lata sprawował obowiązki recenzenta teatralnego
w „Kurierze Warszawskim”, zaczytywał się pamiętnikami i dziełami historycznymi,
interesował się wszystkim, byle nie adwokaturą. W adwokackiej kancelarii swojej
miał tylko jednego klienta i sprawy jego przez kilka lat prowadził przez
wszystkie instancje, wytrwale, z zapałem i bezpłatnie, a wszystko dlatego, że
klient ten wydawał mu się doskonałą figurą komediową. To mu wystarczyło, bo
wszystko, co bezpośrednio czy pośrednio z teatrem się wiązało, było życiem jego
życia. Mrowiem śmiesznostek owiany, zawsze po jakiejś wczorajszej zabawnej
historii, w której był głównym bohaterem, przez dziesiątki lat uchodził za
jedną z najbardziej anegdotycznych figur warszawskich, dostarczając zabawy
kolegom i znajomym, zabawy, która jego samego najbardziej bawiła i którą
świadomie podsycał nowymi o sobie kawałami. Lubował się swoją postacią…
komediową. Wiedział, że się z niego śmieją, i nie przeciwdziałał temu, świadom,
że kto jak kto, ale autor Przed ślubem, Friebego, Naszych zięciów, Syna czy
Małżeństwa Apfel może sobie pozwolić na to, by być prywatnie śmiesznym.
Kochał swoją twórczość
komediopisarską, ale nie mniej rozkoszował się teatrem w ogóle. Nie było dnia,
by choć na jedną jakąś scenkę nie zaszedł do „Rozmaitości”, czy za kulisy, czy
między widzów. Było to jedną z najniezbędniejszych jego potrzeb. Znał się też
świetnie na teatrze. Jego recenzje w „Kurierze Warszawskim” nie zawsze chciały
dawać dowód tego znawstwa: galant wobec aktorek, życzliwy kolega względem
aktorów, nie chciał im robić przykrości wypisywaniem prawdy, ale gdy się
słuchało jego osobistych na temat teatru wynurzeń, widziało się, jaką
nietuzinkową ma ten człowiek wiedzę o sztuce aktorskiej. Jego głód pracy dla
teatru nie byłby więc fałszywym apetytem, gdyby jego kompetencjom artystycznym
nie stawały w poprzek cechy jego charakteru. Dyrektura Zalewskiego w Teatrze
Małym stawała się nieraz niemal że fantastyczną mieszaniną dobrych pomysłów i
chaotycznej ich realizacji, zapału i bezradności, tęgich reżyserskich uwag i
jakiejś swoistej jowialszczyzny w ogólnych liniach pracy. Ile do swojej
zachcianki dopłacił, nikt tego nie wiedział, nie wyłączając jego samego. Nawet
w przybliżeniu. Uparcie jednak prowadził przedsiębiorstwo niemal że do
ostatnich chwil życia. Na łożu śmierci odsprzedał imprezę Szyfmanowi, a i w tym
momencie pozostał wierny swojej autoironii. Dosłownie na dobę przed zgonem,
przeglądając projekt umowy kupna – sprzedaży, zrobił kontrahentowi uwagę:
„Panie Szyfman, ja tu nie widzę artykułu, który by ustalał co będzie na wypadek
pańskiej śmierci?” Niezależnie od prowadzenia teatru dużo myśli poświęcał
szkole aplikacyjnej, którą założył, a bodaj że i subwencjował lub dokładał się
do nieuniknionych subwencji. Z tej to szkoły, jak i z ówczesnego Teatru Małego,
spod ręki Gawalewicza, później spod protektoratu Zalewskiego wyszła garść
artystek i artystów, którzy się potem dobrze zasłużyli życiu teatralnemu w
kraju”.
Kazimierz
Zalewski zmarł dnia 11 stycznia 1919 roku i pochowany został w rodzinnym
grobowcu na cmentarzu powązkowskim w Warszawie (kwatera nr 7). Powracając do
wspomnień Stefanii Paprockiej pragnę przedstawić teraz pozostałą część rodziny
Jana Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Jak już wcześniej wspomniałem najstarszym
synem z tego związku był Erazm, następnym ur. w 1842 roku Józef, a najmłodszym
dzieckiem była właśnie Stefania Paprocka. W dalszej części swego rodowodu pisze
Stefania w sposób następujący: „Brat mój Józef, miał 20 lat kiedy ukończył wydział prawny uniwersytetu
w Petersburgu, Erazm chodził na wydział lekarski także w Petersburgu, lecz
kiedy wybuchło powstanie obaj do niego przystąpili. Erazm w czasie bitwy wzięty
do niewoli, został wysłany do Orenburga, skąd powróciwszy wkrótce umarł. Józef
był w różnych bitwach i wreszcie z oddziałem Langiewicza przeszedł do ówczesnej
Galicji, był internowany w Iglawie, skąd udało mu się zbiec. Tułał się czas
jakiś we Francji, potym udał się do Belgii, do Gandawy, gdzie przez dwa lata
uczęszczał do uniwersytetu na wydział matematyczny. W skutek starań rodziny
wrócił do Kraju, wstąpił do sądownictwa i ożenił się z Henryką Kisielnicką i
miał 5 córek t. j. Wiktoria Orłowska, Helena umarła mając 17 lat, Maria
Załęska, Zofia Nowakowska i Regina Pniewska. Brat Józef był przez 25 lat
członkiem Sądu okręgowego w Siedlcach. Był Rzeczywistym Radcą Stanu, a potym rejentem
w Warszawie od 1900 roku”. W moim posiadaniu pośród zachowanych pamiątek
rodzinnych znajduje się m. in. „Wyciąg z
Raportów Nauczycieli Gimnazjum Gubernialnego w Płocku” z
grudnia 1850 r. ze spisem ocen ucznia Józefa Zalewskiego klasy 1f. O tym, że
Józef Zalewski był bardzo dobrym uczniem świadczą oceny z tego Raportu (świadectwa) a także nagroda książkowa jaką
otrzymał w 1853 r. za bardzo dobre wyniki w nauce. Bracia Erazm i Józef
Zalewscy pierwsze nauki szkolne pobierali w Płocku. Koszty nauki Erazma
pokrywała Wiktoria Lewińska, natomiast kształcenie Józefa wydatnie opłacał jego
przyrodni brat Stanisław. Erazm i Józef lata szkolne spędzili poza domem
rodzinnym, do którego przyjeżdżali wyłącznie w okresie wakacji lub świąt. Tak
jak pisze Stefania Paprocka jej brat Józef kształcił się następnie w zakresie
prawa na Uniwersytecie w Petersburgu oraz ukończył studia inżynierskie w
Gandawie. Jego kształcenie było w dużej mierze możliwe właśnie dzięki materialnej pomocy jego przyrodniego
brata Stanisława. Józef Zalewski podobnie jak i jego bracia wziął czynny udział
w Powstaniu Styczniowym, za co wywieziony został na zsyłkę do Jadrynia.
Wzmianka o tym znajduje się w rosyjskich aktach spisu uczestników Powstania i zesłańców
z lat 1863-1864. Po powrocie z zesłania, z racji swojego wykształcenia oraz
dzięki pomocy brata Stanisława, rozpoczął aplikację w sądzie i podjął pracę w
resorcie sądowniczym. Był sędzią Sądu Okręgowego w Siedlcach, a następnie
zamieszkał z rodziną w Warszawie gdzie zdobył powszechny szacunek pełniąc
obowiązki rejenta. Rodzina Zalewskich mieszkała w Warszawie na Starym Mieście
przy ul. Wąskiej 1(obecnie Kilińskiego). Z małżeństwa z Henryką Kisielnicką
doczekał się 5 córek. Dalszy ciąg swojego rodowodu rodzinnego Stefania Paprocka
opisuje w sposób następujący: „Żona brata mego Henryka była córką Jana Kisielnickiego i Agnieszki
rodzonej bratanicy hrabiego Fryderyka Skarbka, znanego ministra i literata.
Agnieszka była sierotą bardzo bogatą, bo posiadała milion złotych polskich
posagu. Jan Kisielnicki miał majątek Leszno pod Przasnyszem. Z tego małżeństwa
było troje dzieci. Maria, żona doktora Belke, Henryka Zalewska i syn Wiktor,
właściciel dużego majątku Jedlnia, pod Radomiem. Na weselu brata mego Józefa,
jako najbliższa rodzina panny młodej był hrabia Skarbek z żoną i siostra Jego
hrabina Łuszczewska z mężem. Po śmierci Jana Kisielnickiego, wdowa wyszła
powtórnie za mąż za Brodzkiego, właściciela Majoratu w Galicji. Mięli syna
Eugeniusza, który zginął w pojedynku i Majorat przeszedł na najbliższego jego krewnego
Konstantego Brodzkiego. Muszę nadmienić, że tak matka moja Lilia Zalewska, jak
wszystkie jej siostry były to kobiety szlachetne, wysoce wykształcone i gorące
patriotki. Wszystkie skończyły znaną wówczas pensję pani Wilczyńskiej. Ciotka
Lewińska, młodo owdowiała, była bardzo majętna i opiekunką i dobrodziejką całej
rodziny, która na wszystkie święta i wakacje u Niej się gromadziła. Matka moja
i ciotki odznaczały się niezwykłą urodą, oprócz Narcyzy Żmichowskiej”. W tym miejscu kończy się rodowód rodziny
Żmichowskich, podany i napisany przez Stefanię Paprocką - córkę Jana
Zalewskiego i Lilii ze Żmichowskich. Przytoczyłem rodowód ten w całości, z
zachowaniem oryginalnego nazewnictwa, słownictwa oraz interpunkcji.
Powracając do osoby Józefa Zalewskiego oraz
jego małżonki Henryki z Kisielnickich, to Stefania Paprocka pisze, że ojcem
Henryki był Jan Kisielnicki. Genealogia DHRP jak i genealodzy badający akta
metrykalne jako ojca Henryki podają imię Stanisław. W zapiskach Stefanii
Paprockiej figuruje imię Jan zamiast Stanisław, lecz ta rozbieżność jest
oczywistą pomyłką. Bezspornym jednak jest faktem, że Henryka jak i jej
pozostałe rodzeństwo było dziećmi związku małżeńskiego Stanisława
Kisielnickiego z Agnieszką Brodzką. Rodzina Kisielnickich związana była z
terenem północnego Mazowsza, a dokładnie ze wsią Zielona, położoną pomiędzy
Mławą a Żurominem. Miejscowość ta, prawie od początku swojego istnienia
znajdowała się w posiadaniu rodu Świnków - Zielińskich. W wyniku małżeństwa w
1792 roku Franciszki Zielińskiej z Karolem Kisielnickim (Genealogia DHRP podaje
imiona Jan Karol Ignacy Kisielnicki), jak i nabyciu sched od sukcesorów rodziny
Zielińskich, Jan Karol Ignacy Kisielnicki został jedynym właścicielem Zielonej
Mławskiej. Urodzony w 1763 roku Jan Karol Ignacy Kisielnicki był najstarszym
synem starosty świdnickiego Stanisława Eustachego Kisielnickiego i chorążanki
zakroczymskiej Joanny Jaroszewskiej. Stanisław Eustachy Kisielnicki z żoną
Joanną z Jaroszewskich mieli jeszcze dwóch synów: Wincentego oraz Michała. Urodzony
w 1769 roku Michał Kisielnicki dnia 01.03.1808 roku poślubił Franciszkę
Radzicką-Róg z Radzicza herbu Nałęcz. Michał Kisielnicki zmarł dnia 25.06.1841
roku. Bardziej znany jest pułkownik Wincenty Kisielnicki (1779-1857), który był
dowódcą 8 pułku ułanów Królestwa Kongresowego, a następnie agentem Hotelu
Lambert (stronnictwo Czartoryskich). Żoną Wincentego Kisielnickiego była
Pelagia Zabłocka. Według wszelkich dostępnych źródeł historycznych najstarszy z
braci, czyli Jan Karol Ignacy Kisielnicki był prekursorem nowoczesnego rolnictwa
na północnym Mazowszu, piastując równocześnie funkcję zastępcy komisarza
cywilno – wojskowego ziemi zawkrzeńskiej. W źródłach Biblioteki genealogii
polskiej (Monografia rodu Kisielnickich h. Topór ), Jan Karol Ignacy
Kisielnicki figuruje tam jako chorąży
gwardii pieszej koronnej, posesor dóbr Zielona i komisarz ziemi zawkrzeńskiej. Najbardziej
znanym przodkiem Jana Karola Ignacego Kisielnickiego był Jędrzej Kisielnicki,
sędzia łomżyński, który w 1525 roku podpisał dekret przeciwko heretykom oraz
Wacław Kisielnicki - wojski ziemi wiskiej. Jan Karol Ignacy Kisielnicki po
śmierci pierwszej żony Franciszki z Zielińskich, ożenił się powtórnie z młodszą
o ponad dwadzieścia lat chorążanką radziejowską Ludwiką Zagajewską. Ludwika
Zagajewska była córką Ignacego Zagajewskiego i Joanny z Prandota Trzcińskich.
Ignacy Zagajewski herbu Ogończyk był stolnikiem kujawskim i chorążym radziejowskim.
W 1777 roku od wojewody brzesko-kujawskiego Stanisława Dąmbskiego, nabył Dąbie
Kujawskie wraz z Dąbkiem i Redeczem Krukowym. Małżonkowie Zagajewscy dokonali w
1790 roku (niektóre źródła podają 1789 rok) fundacji nowego, drewnianego kościoła
parafialnego, który nadal służy tamtejszym parafianom. Rodzina Zagajewskich
figurowała jako właściciele Dąbia aż do 1853 roku. To właśnie urodzona w 1784
roku Ludwika, córka Ignacego i Joanny Zagajewskich poślubiła Jana Karola
Kisielnickiego. Do dnia dzisiejszego we wsi Zielona, przy tamtejszym kościele
parafialnym, znajduje się nagrobek Karola Kisielnickiego i jego małżonki
Ludwiki z Zagajewskich ufundowany przez ich potomstwo. Jan Karol Kisielnicki
zmarł dnia 21 października 1815 roku, natomiast jego małżonka Ludwika z
Zagajewskich dnia 18 grudnia 1851 roku. Po śmierci Jana Karola Kisielnickiego
rozległy majątek wraz z dworem w Zielonej przeszedł na małoletnich jeszcze
wtedy synów oraz sprawującą nad nimi opiekę matkę Ludwikę. Jak wynika z
przekazów oraz najwcześniej udokumentowanych źródeł historycznych, zabudowania
dworskie rodziny Kisielnickich obejmowały zespół pałacowo – parkowy. Na
zachowanej do dziś najstarszej, bo sporządzonej w 1842 roku mapie majątku w
Zielonej, narysowany jest rzut pałacu, otoczonego krajobrazowym parkiem z
przyległymi budynkami gospodarczymi. Zaznaczony na mapie pałac był budynkiem
murowanym, składającym się z trzech przylegających do siebie członów. Do parku
od strony północnej i zachodniej przylegały budynki gospodarcze. Majątek w
Zielonej był w tamtym czasie bardzo dobrze prosperującym gospodarstwem, zarówno
pod względem upraw jak i hodowli. Istniała tam jedna z najlepszych w kraju
stajni oraz wzorowo prowadzona owczarnia.
Z małżeństwa Jana Karola Kisielnickiego i
Ludwiki z Zagajewskich urodziło się trzech synów: Stanisław, Ignacy i
Włodzimierz. Dynamiczny Herbarz Rodzin Polskich (DHRP) jako dziedzica dóbr
Zielona w guberni płockiej podaje wylegitymowanego w Królestwie 1837 roku
Stanisława Aleksandra Wincentego Kisielnickiego.
Jednak najstarszym z synów Jana Karola Ignacego Kisielnickiego i Ludwiki z
Zagajewskich był Ignacy, drugim w kolejności Włodzimierz Ludwik Karol, a
najmłodszym Stanisław Aleksander Wincenty. Urodzony w 1810 roku, w Zielonej Ignacy
wstąpił w roku 1828 jako kadet do 1 pułku jazdy sandomierskiej. Wydany w roku
1867 przez Księgarnię Luksemburską spis zmarłych na wychodztwie, na stronie 374
podaje następującą notatkę dotyczącą
Ignacego Kisielnickiego: „
Kisielnicki
Ignacy, były oficer wojsk polskich, w wojnie 1830-31 roku ozdobiony krzyżem
zasługi wojskowej, dostawszy się z innymi za granicę, umarł w Paryżu, dnia 23
sierpnia 1861 roku, licząc wieku lat 51; spoczywa na cmentarzu Montmartre”. Ignacy
Kisielnicki jako oficer 1 pułku jazdy sandomierskiej brał udział w wielu bitwach
i potyczkach nie tylko Powstania Listopadowego. W raporcie sporządzonym przez
generała Dwernickiego dla księcia Radziwiłła, a dotyczącego przebiegu bitwy pod
Stoczkiem, wzmiankowany jest również, walczący mężnie podporucznik Kisielnicki
z 1 pułku strzelców konnych. Ignacy Kisielnicki był kawalerem orderu Virtuti
Militari, Legii Honorowej i wielu innych odznaczeń. Po Powstaniu Listopadowym
oraz częściowej konfiskacie majątku w Zielonej, wyemigrował Ignacy Kisielnicki
1835 roku do Francji. Osiadł w Paryżu i tam też założył rodzinę żeniąc się z
Francuzką. Doczekał się potomstwa. Zmarł w Paryżu 23 sierpnia 1861 roku. W
wydanym w Paryżu Roczniku Towarzystwa Historyczno-Literackiego jest następujący
opis grobu Kisielnickich znajdującego się na cmentarzu Montmartre: „Kapliczka rodziny Kisielnickich, posiada ornamentykę podobną do
kapliczki Tomasza Otockiego. Nad ostrołukowym wejściem wyryty jest herb
Kisielnickich Topór, a poniżej dwa ordery Virtuti Militari i Legii Honorowej.
Nad tarczą korona szlachecka. Ignacy Kisielnicki (1810-1861), oficer,
odznaczony złotym krzyżem w 1831 roku, wrócił na krótko do kraju aby wziąć
udział w wypadkach Wiosny Ludów w 1848 roku. Na emigracji przebywał we Francji,
Austrii, pod koniec życia pracował w Comptoire Industriel et Commercial w
Paryżu”.
Urodzony w
Zielonej dnia 10.07.1811 roku Włodzimierz Kisielnicki, podobnie jak jego brat
Ignacy rozpoczął karierę wojskową, wstępując 1825 (1828) roku do służby
wojskowej w 3 pułku strzelców konnych. Także dosłużył się stopnia oficerskiego
zostając w roku 1830 mianowany na stopień podporucznika, a za zasługi oraz
udział w Powstaniu Listopadowym odznaczony został orderem Virtuti Militari.
Ożenił się z kuzynką Anną Kisielnicką, córką Stanisława Kisielnickiego i Anny z
Bykowskich. Urodzona 19 kwietnia 1824 roku w Korzenistem pow. kolneński Anna
Kisielnicka, była w latach 1841-1843 kształcona w systemie domowym przez
Narcyzę Żmichowską. Narcyza wywarła duży wpływ na kształtowanie postawy
demokratycznej i patriotycznej swojej uczennicy. Anna była zaledwie 5 lat
młodsza od swojej guwernantki, więc szybko stała się jej przyjaciółką.
Utożsamiała się z poglądami Narcyzy, pomagając jej w zbiórce pieniędzy na cele
spiskowe, zajmowała się kolportażem nielegalnych wydawnictw, uczestniczyła w
organizowaniu pomocy dla więźniów, zesłańców politycznych oraz ich rodzin.
Nieraz wspierała pomocą materialną również i samą Narcyzę. Żoną Włodzimierza
Kisielnickiego została w 1844 roku. Po śmierci męża znalazła się w poważnych
kłopotach finansowych. Jako ciekawostkę genealogiczną a także rodzinną warto
również wspomnieć, że Anna była siostrą Józefa Kisielnickiego, którego to córka
Maria poślubiła malarza batalistę Wojciecha Kossaka. Ze związku tego narodził
się m. in. syn Jerzy Kossak oraz córki: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (poetka)
i Magdalena Samozwaniec (pisarka). Małżonkowie Włodzimierz i Anna Kisielniccy
doczekali się trzech synów: Karola (żona Karolina Ordęga), Ludwika Stanisława (żona
Matylda Zofia Zielińska) oraz Zygmunta (żona Julia Sonnenberg). Według
niektórych źródeł (np. Studia i materiały do dziejów Ziemi Zawkrzeńskiej) to
właśnie Włodzimierz po podziale majątku z młodszym bratem Stanisławem, przejął
zarządzanie rodzinnymi dobrami w Zielonej. Włodzimierz Kisielnicki był czynnym
działaczem społecznym oraz gospodarczym
w tamtejszym regionie. Zajmował się hodowlą bydła i owiec, prowadząc wspomnianą wcześniej wzorową stajnię i
owczarnię. Od 1859 roku był terenowym korespondentem Towarzystwa Rolniczego na
obszar powiatu mławskiego. Był on także czynnym przywódcą „Białych” w powiecie
mławskim, nie biorąc bezpośredniego udziału w walkach Powstania Styczniowego.
Włodzimierz Ludwik Karol Kisielnicki zmarł w Warszawie dnia 21.05.1862 roku w
drodze do sanatorium. Wzmiankę o śmierci Włodzimierza Kisielnickiego zamieścił
„Kurjer Warszawski” nr 116 z dnia 22 maja 1862roku. Napisano w nim: ”W dniu wczorajszym
wieczorem w przejeździe do wód zagranicznych, zakończył tu w Warszawie doczesne
swe życie ś. p. Włodzimierz Kisielnicki, dziedzic dóbr Zielona, w Powiecie
Mławskim położonych, o exploracji zwłok jego następnie będzie doniesione”.
Warto również wspomnieć o zachowaniu tradycji
wojskowych przez potomków Włodzimierza Kisielnickiego. Porucznik Jerzy Topór –
Kisielnicki, który był wnukiem Włodzimierza, a synem Zygmunta Kisielnickiego i
Julii z Sonnenbergów przeszedł do historii polskiej wojskowości jako jeden z
bohaterów, uczestniczących w słynnej szarży kawaleryjskiej pod Rokitną.
Urodzony w 1878 r. Jerzy Topór – Kisielnicki był absolwentem Politechniki
Lwowskiej. Jako inżynier pracował przy budowie wodociągów i zbiorników wodnych
m. in. w Ameryce. Po powrocie do kraju wstąpił do oddziału „Sokołów Konnych”, a
z czasem sam stał się organizatorem jazdy polskiej w tym oddziale. Jego zamiłowania
jeździeckie oraz chęć służenia ojczyźnie zaowocowały wstąpieniem do Legionów
Polskich. W 1914 r. po mobilizacji w Krakowie wziął udział w kampanii
kieleckiej. Za męstwo okazane 26 października 1914 r. w bitwie pod Cucyłowem
otrzymał awans na podporucznika. Po utworzeniu dywizjonu kawalerii II Brygady
Legionów Polskich, objął komendę nad 2 szwadronem awansując na porucznika
kawalerii. Dnia 13 czerwca 1915 r. porucznik Jerzy Topór – Kisielnicki poległ
podczas szarży pod Rokitną, przeszyty 10 kulami i dobity trzykroć bagnetem. Zapamiętane
zostało również imię konia, na którym walczył Kisielnicki. Był to wałach o
imieniu „Ocean”. Szarża pod Rokitną przeszła do legionowej legendy i historii
polskich walk wyzwoleńczych. Stała się natchnieniem dla malarzy i poetów.
Symbolizowała poświęcenie i bohaterstwo żołnierza, składającego ofiarę życia za
Polskę. Sylwetka por. Jerzego Topór – Kisielnickiego została ciekawie
przedstawiona, w wydanej 1915 roku przez Zarząd Departamentu Wojskowego N.K.N.
broszurze ukazującej boje Legionów Polskich.
Warto przytoczyć
fragmenty tej publikacji, opisującej postać i charakterystykę Kisielnickiego, a
zatytułowanej „Szarża
pod Rokitną”. Cytuję za wydawcą: „…pochmurny por. Topór, zły, że do żony dostać się nie może.
Może jeden Topór trzynastki nie lubił. „Trzynastego sierpnia ubili mi konia pod
Kielcami, czegom ledwie życiem nie przypłacił, mówił por. Topór, trzynastego
maja pod Strzeleckim Kątem mało brakowało, by i po nas kozaczki nie przejechały
– ano zobaczymy, co też nam jutro przyniesie?” Trzynasty czerwca przyniósł
porucznikowi śmierć na polu chwały.
…Padł przebity koń Topora.
On broni się jeszcze rewolwerem i szablą, aż osunął się, przeszyty dziesięcioma
kulami…
Zwłoki zabitych złożono na
ukwiecone wozy i pod honorową strażą towarzyszy szarży przewieziono je do wsi
Rarańcze…
Na zakończenie, chcę ci,
czytelniku przedstawić poszczególne postacie bohaterów z pod Rokitny… Na czele
starych druhów – ułanów idzie ś. p. porucznik Jerzy Topór – Kisielnicki. W
zastępie polskiej kawalerji zajął on na stałe chwalebne miejsce, krwią
przypieczętowane. Wydała go patrjotyczna
atmosfera miasta Lwowa; pełniąc tam funkcję inżyniera, równocześnie
zajmował się organizacją ruchu wojskowego, wybrawszy sobie najodpowiedniejszy
swym zdolnościom i zamiłowaniom dział: organizowanie jazdy polskiej w „Sokole”.
Młody, urodny w całem tego słowa znaczeniu, wysmukły a krzepki, samą swoją
postawą tworzył przepyszny typ ułana polskiego. Gdy padło hasło walki, wyruszył
do Krakowa, a stamtąd do Kielc, gdzie oddał się pod rozkazy Piłsudskiego.
Rychło zasłynął, jako żołnierz niezwykle śmiały, zdolny do czynów brawurowych i
ryzykownych, a umiejący sobie i w ciężkich opałach radzić. W Kielcach, w czasie
chwilowego zajęcia miasta przez moskali, dwa dni przesiedział w ukryciu na
wieży kościelnej, aż szczęśliwie doczekał się powrotu naszych.
Rozkazem komendy wysłany
do Krakowa, organizował tu jazdę wraz z ś. p. Wąsowiczem. Pospieszył z nią
następnie na karpackie pole chwały. Znakomity wywiadowca wodził śmiało dalekie
patrole. Był wszędzie, a wszędzie pierwszy, na czele patrolu, czy straży
przednich. Jako towarzysz był nieoceniony przez swój humor i wesołość
żołnierską, którą w sobie i w drugich podtrzymywać umiał i w ciężkiem nieraz
położeniu. W swych walkach ostatnich na dawnych kresach Rzeczypospolitej
Polskiej wskrzeszał tradycję rycerską Wołodyjowskich, Ruszczyców, Nowowiejskich
i innych świetnych zagończyków z przed paru wieków.
Przed pamiętnym dniem 13
czerwca b. r. brał udział kilkakrotnie w szarżach na linię nieprzyjacielską. W
ostatnim boju było mu dane przepędzić zwycięsko przez wszystkie okopy; gdy przy
ostatnim padł Wąsowicz, on z garstką swoich pędził dalej na pozycję artylerji.
Gdy jednak z ostatniego okopu poczęto do nich z tyłu strzelać, zawrócił konia i
rzucił się jeszcze raz na okop. Wtedy padł mu koń. Otaczają go nieprzyjaciele;
broni się zaciekle rewolwerem, potem szablą. Raniony wielokrotnie kulami
karabinowemi, pchnięty trzykroć bagnetem pada, zostawiając niezwykły wzór walki
„ Do krwi. Ostatniej kropli z żył”. Rycerski obraz jego zgonu – to dla
wszystkich pokoleń źródło nauki i siły”.
Przytoczone tu
fragmenty z zachowaniem oryginalnej pisowni, pochodzą z wydanej w Piotrkowie
1915 roku publikacji „Szarża pod Rokitną” (Wydawca: Drukarnia Państwowa pod
Zarządem Departamentu Wojskowego N.K.N). Kończąc opis charakterystyki postaci
Jerzego Topór – Kisielnickiego, warto zaznaczyć, że pośmiertnie odznaczony
został orderem Virtuti Militari oraz Krzyżem Niepodległości.
Wracając do
postaci Stanisława Aleksandra Wincentego Kisielnickiego – najmłodszego syna
Jana Karola Ignacego Kisielnickiego i Ludwiki z Zagajewskich, to genealogia
DHRP właśnie jego wymienia jako dziedzica dóbr Zielona. Jednak w roku 1842
przeprowadzono podział majątku pomiędzy Włodzimierzem i Stanisławem
Kisielnickimi. Do dnia dzisiejszego niejasna jest historia pozbycia się praw
hipotecznych do majątku w Zielonej przez braci Kisielnickich. Prawdopodobnie
rodzina Kisielnickich pozbyła się tych praw na początku drugiej połowy XIX
wieku. Stanisław Kisielnicki w roku 1841 poślubił Agnieszkę Brodzką. Agnieszka Brodzka herbu Łodzia zwana
„Jagusią” ur. się dnia 21 stycznia 1825 roku. Jej matką była urodzona ok. 1791
roku Wiktoria Skarbek, córka hrabiego Eugeniusza Skarbka i Agnieszki Dąmbskiej.
Natomiast ojcem Agnieszki był Aleksander Brodzki (Brocki) z Brodów h. Łodzia
ur. 04.06.1781(4) roku w Ryglicach pow. Tarnowski, syn Wojciecha i Marianny.
Ślub Wiktorii Skarbek z Aleksandrem Brodzkim miał miejsce dnia 3 maja 1823 roku
w kościele parafialnym Św. Andrzeja w Warszawie (akt 34). Aleksander Brodzki w
latach swojej młodości był szwoleżerem 1 Pułku Lekkokonnego Polskiego Gwardii
Napoleona (tzw. 1 Pułk Szwoleżerów), zwanego także Gwardią Honorową Napoleona.
Aleksander Brodzki swoją karierę wojskową zapoczątkował dnia 01.01.1807 roku
wchodząc do Warszawskiej Gwardii Honorowej. Dnia 15.06.1807 roku został ppor. 1
Pułku Szwoleżerów Gwardii, a dnia 04.10.1808 roku awansował na porucznika.
Rangę kapitana otrzymał dnia 17.02.1811 roku. Odbył kampanie napoleońskie w roku
1807 oraz w latach 1808-12, kończąc swój udział jako szwoleżer w bitwie pod
Woronowem, gdzie dnia 25.09.1812 roku dostał się do niewoli rosyjskiej.
Wspomina o tym wydarzeniu kompan Aleksandra Brodzkiego i późniejszy generał
Józef Załuski w swoich „Wspomnieniach
o Pułku Lekkokonnym Polskim Gwardyi Napoleona I” wydanym w 1865 roku
nakładem drukarni „Czasu” W. Kirchmayera. Pisze tam następująco cyt.”…przyjaciel mój i dawny
kolega kapitan Brocki, wysłany był na podjazd, napadnięty przez przemagającą
siłę, skuty pikami popadł w niewolę u Miłoradowicza”. Aleksander Brodzki
podczas swojej służby wojskowej odniósł rany 08.12.1809 roku pod Santa Cruz
oraz w roku 1810 pod Cerignanos. Dnia 13.12.1809 roku został odznaczony Krzyżem
Kawalerskim LH (Legii Honorowej), dnia 26.11.1810 roku Złotym krzyżem VM (Virtuti
Militari), a dnia 15.03.1810 roku odznaczeniem Kawalera Cesarstwa. Po zakończeniu służby wojskowej Aleksander
Brodzki wraz z żoną Wiktorią zamieszkał w Warszawie, gdzie pełnił funkcję radcy
stanu Komisji Skarbu Królestwa Polskiego. Wiktoria Brodzka ze Skarbków zmarła w
Warszawie dnia 20 lutego 1828 roku (akt.58 kościół Św. Andrzeja) w wieku 37 lat.
W wydawanym w tamtym okresie „Kurierze Warszawskim” nr 51 z dnia 22 lutego 1828
roku, na pierwszej stronie gazety ukazała się następująca wzmianka dotycząca
śmierci Wiktorii: „Ktokolwiek
uznaie iż największem jest nieszczęściem dla rodziców przeżyć dzieci, które iuż
u ludzi na miłość i szacunek zasłużyły; kto umie ocenić stratę małżonki, która
prawdziwem szczęściem domowem nagradzała mężowi trudy w publicznym zawodzie podjęte; kto wie czem iest dla
niedorosłej córki, utrata tkliwie kochającej ią matki; ten tylko należycie
ocenić może, wielkość straty iaką ponieśli matka, mąż i córka w zbyt wczesnym
zgonie ś.p. JW. Wiktorii z Hrabiów Skarbków Brockiej, zmarłej w dniu 20 lutego
r.b. Cześć popiołom tej która zbyt krótkim biegu życia, stała się wzorem dla
córek, małżonek i matek”.. Po śmierci Wiktorii Brodzkiej, wychowaniem jej
kilkuletniej córki Agnieszki zwanej „Jagusią” zajęła się babka Agnieszka
Skarbek z Dąmbskich oraz powołana Rada Familijna, w której to skład oprócz
przedstawicieli rodziny Skarbków wszedł także Mikołaj Chopin (ojciec
Fryderyka). Powierzenie wychowania zaledwie 3 letniej Agnieszki „Jagusi” jej
babce, spowodowane było zapewnieniem dla dziecka jak najlepszej opieki,
gdyż mąż zmarłej Wiktorii piastował w
tamtym czasie odpowiedzialne stanowiska państwowe. Zapewne więc obowiązki
służbowe Aleksandra Brodzkiego (Brockiego), stanowiły główną przyczynę
roztoczenia opieki nad dzieckiem przez babkę i rodzinę Skarbków. Niebagatelną
rolę odegrały też zapewne sprawy finansowe, gdyż rodzina Skarbków zapewniała
tym samym na przyszłość, należyte i dość wysokie uposażenie majątkowe dla
osieroconego przez matkę dziecka. Aleksander Brodzki (Brocki) mieszkał aż do
końca swojego życia w Warszawie przy ul. Leszno 656. Zmarł w Warszawie dnia 17
kwietnia 1836 roku (akt.152 kościół Św. Andrzeja). Także i jego osobie „Kurier
Warszawski” nr 104 z dnia 19 kwietnia 1836 roku poświęcił kilka zdań na swych
łamach, wzmiankując o śmierci Aleksandra Brodzkiego w sposób następujący: „W dniu 17 b.m. zszedł z
tego świata J.W. Alexander Brocki b. Radca Stanu: Dyrektor Jlny dóbr i lasów
Rządowych. Dwudziestokilkuletnie zasługi w zawodzie wojskowym i cywilnym,
wysokie urzędy kraiowe zaszczytnie sprawowane i zasłużone a powszechne mienie
nieskazitelności w służbie publicznej, są najpiękniejszą spuścizną iaką
opłakującej go córce i przyjaciołom po sobie zostawił. Exportacja zwłok jego
nastąpi dziś o godz: 5 z południa z domu Nr 656, na smętarz Powązkowski, w dniu
zas następnym o godz:10 z rana odbędzie się Nabożeństwo żałobne u XX. Kapucynów
za duszę jego”. Półtora roku później zmarła również Hrabina Agnieszka
Skarbek z Dąmbskich, więc osieroconej przez rodziców i babkę Agnieszce „Jagusi”
Brodzkiej pozostała opieka Rady Familijnej. Agnieszka Skarbek z Dąbskich zmarła
w Warszawie dnia 14 września 1837 roku, o czym w szczególnie ciepły i dostojny sposób
informował na pierwszej stronie „Kurier Warszawski” nr 244 z dnia 15 września
1837 roku, który to tekst też pragnę zacytować: „Wczoraj
po krótkiej słabości zeszła z tego świata ś.p. Agnieszka z Hrabiów Dąmbskich
Hrabina Skarbkowa. Pani ta, w młodości swoiej była obrazem szczęścia iakie urok
powabów niewieścich i znaczenia światowego zjednać mogą, a w podeszłym wieku,
wzorem wytrwałości w najdotkliwszem nieszczęściu iakie czułą istotę spotkać
może. Utraciwszy z kolei prawie wszystkich z któremi ią węzły familji i
przyjaźni łączyły , żyła w końcu dla iednej tylko wnuczki swoiej, kryiąc przed
światem boleść zwolna Jej życie truiącą i poświęcała się wyłącznie wychowaniu
tej ostatniej drogiej dla siebie istoty, iakby w niej odrodzić chciała te które
Jej Nieba przeżyć kazały. Śmierć Jej przerzedziła szczupły szereg Dam ozdobą
dawnego towarzystwa będących, i wzbudziła żal w tych wszystkich co Jej
przyiemność ocenić i cnoty wielbić umieli”. Agnieszka Skarbek z Dąmbskich pochowana
została na cmentarzu powązkowskim dnia 16 września 1837 roku, po uprzednim
nabożeństwie żałobnym w kościele Reformatów. Korzystając z zasobów Narodowego
Instytutu Fryderyka Chopina oraz bibliografii Piotra Mysłakowskiego i Andrzeja
Sikorskiego „ Chopinowie.
Krąg rodzinno-towarzyski” przedstawiam w skrócie fragment opisujący
rodzinę Skarbków i ich związki z Fryderykiem Chopinem. „Wiktoria Skarbkówna była osobą, której
zadedykował w 1817 r. swoją pierwszą kompozycję ośmioletni wówczas Fryderyk
Chopin (Polonez g-moll). Była córką Eugeniusza Skarbka h. Abdank (1761-1842) i
Agnieszki Dąmbskiej (ok.1772-1837), a wnuczką
Jana Skarbka, kasztelana inowrocławskiego z Izbicy. Jej ojciec, po
krótkiej karierze wojskowej, zajął się służbą cywilną i wykonywał m. in.
Funkcję pisarza ziemiańskiego województwa brzesko-kujawskiego. Matka była córką
wojewody brzesko-kujawskiego Stanisława Dąmbskiego i Józefy Wesslówny. Z
małżeństwa Eugeniusza Skarbka i Agnieszki Dąmbskiej znana do tej pory była
tylko Wiktoria, jednak ostatnio ustalono istnienie drugiej córki, Izabelli,
która zmarła w młodym wieku wkrótce po 1810 roku. Obie córki urodziły się w
latach 1782-1792. Małżeństwo rodziców wkrótce się rozpadło, w wyniku czego
Agnieszka z dwiema córkami znalazły się bez środków do życia. Co najmniej w
1809/1810 roku znalazły one schronienie u Ludwiki Skarbkowej w Żelazowej Woli
(pisze o tym w swoich Pamiętnikach Fryderyk Skarbek), z czego wynika, że były
świadkiem urodzin Fryderyka Chopina, co - być może – tłumaczy wspomnianą
dedykację. Wiktoria wyszła za mąż za Aleksandra Brodzkiego urodzonego w Galicji
syna Wojciecha i Marianny i był urzędnikiem w randze radcy stanu, dyrektorem
generalnym dóbr i lasów państwowych w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu.
Brodzcy mieszkali w Warszawie przy ul. Leszno nr hipot. 656; Wiktoria zmarła
tam 20.02.1828 roku, a jej mąż zmarł jako emeryt w Warszawie 17.04.1836 roku i
w dwa dni później został pochowany na Powązkach. Wiktoria miała jedną córkę
Agnieszkę („Jagusię”). Po śmierci matki, a wkrótce potem i ojca, dzieckiem
zapewne zajęła się babka, Agnieszka z Dąmbskich, ale po jej śmierci osieroconym
dzieckiem zaopiekować się musiała Rada Familijna, powołana notarialnie w 1837
r. (w jej skład wchodził m.in. Mikołaj Chopin). „Jagusia” otrzymała od babki
Skarbkowej dobra Leszno w pow. Przasnyskim oraz 55 tysięcy złp. w listach
zastawnych. W roku 1841 Agnieszka wyszła za Stanisława Kisielnickiego h.Topór,
właściciela dóbr Zielona w gub. Płockiej (o ślubie donosi Fryderykowi Chopinowi
w liście do Paryża siostra Ludwika: „Jagusia Brocka idzie za mąż już…”).
Agnieszka
Brodzka, żona Stanisława Kisielnickiego rzeczywiście była właścicielką dóbr
Leszno pod Przasnyszem. Stanisław Kisielnicki poniósł ogromne zasługi przy
budowie szpitala powiatowego w Przasnyszu, który został oddany do użytku 31
grudnia 1851 roku. Aktywnie pracował w komitecie budowy szpitala. Był
inicjatorem oraz przewodniczącym komitetu budowy tegoż szpitala, a także
zbierał składki na ten cel od okolicznego ziemiaństwa. Przyczynkiem do budowy
nowego szpitala w Przasnyszu była epidemia cholery w 1848 roku. Stanisław
Kisielnicki był również reprezentantem powiatu przasnyskiego w Towarzystwie
Rolniczym. Towarzystwo Rolnicze było organizacją skupiającą ziemian Królestwa
Polskiego w latach 1858-1861. Zajmowało się szeroko rozumianą polityką rolną;
dbał o podniesienie rentowności polskiego rolnictwa, opowiadało się za
stopniowym odchodzeniem od pańszczyzny oraz postulowało oświatę chłopów.
Stanisław Kisielnicki brał również czynny udział w pracach Towarzystwa
Kredytowego Ziemskiego w Płocku. Podobnie jak i jego brat Włodzimierz, należał
Stanisław Kisielnicki do ziemiańskiego stronnictwa „Białych”, niechętnych wobec
Powstania Styczniowego. Wypada również stwierdzić, że po upadku Powstania
Listopadowego majątek Kisielnickich uległ częściowej konfiskacie. Była to kara
za czynny udział członków rodziny Kisielnickich w działaniach zbrojnych
przeciwko caratowi.
Stefania
Paprocka pisząc w swoim rodowodzie o Agnieszce Brodzkiej jako rodzonej
bratanicy hrabiego Fryderyka Skarbka, ma na uwadze bratanka Eugeniusza Skarbka,
którym był właśnie Fryderyk Skarbek. Synami Jana Skarbka i Konstancji
Bruchental (Bruchenthal) byli: Eugeniusz (mąż Agnieszki Dąmbskiej, z którą miał
córkę Wiktorię), Kacper (ojciec Fryderyka Skarbka) oraz Michał, który zginął w
czasie Insurekcji. Hrabia Fryderyk Skarbek, o którym to wspomina Stefania
Paprocka był znanym w tamtych czasach ekonomistą, pisarzem, działaczem
społecznym i politycznym. Rodzina Chopina, właśnie Fryderyka Skarbka podaje
jako ojca chrzestnego Fryderyka Chopina. Wiadomo też, że imię Fryderyk jest
pamiątką jaką nadali mu rodzice na cześć Fryderyka Skarbka. Wracając do
uroczystości ślubnych i wesela Józefa Zalewskiego z Henryką Kisielnicką, gośćmi
na tych uroczystościach jako najbliższa rodzina Henryki były dzieci Fryderyka
Skarbka w osobach: hrabiego Henryka Skarbka z żoną oraz siostra Henryka -
hrabina Zofia z mężem Bronisławem Łuszczewskim. Hrabia Henryk Skarbek był
znanym w tamtych czasach działaczem Fundacji Skarbkowej oraz filantropem.
Angażował się również w rozwój miasta Grodzisk Mazowiecki. Jako patriota włączył
się w nurt powstańczy pełniąc funkcję adiutanta Dyktatora Mierosławskiego oraz uczestniczył
również w kilku bitwach. Za swój patriotyczny zryw zapłacił półtoraroczną
twierdzą. Jeżeli chodzi o pozostałe dzieci Stanisława Kisielnickiego i
Agnieszki z Brodzkich, to najstarsza córka Maria ur. 23.04.1844 roku wyszła za
mąż, za doktora medycyny Teofila Belke (właściwe nazwisko Teofil Gerhard Boelke
h. Blanckenstein). Ślub miał miejsce w Warszawie, o czym donosił również nr 23
„Kuriera Warszawskiego” z dnia 30 stycznia 1868 roku w sposób następujący: „Wczoraj o godz: 7ej
wieczorem; w kościele parafialnym Przemienienia Pańskiego, przy ul. Miodowej,
JKs. Podolski, Wikariusz miejscowy, pobłogosławił związek małżeński P. Teofila
Belke, Dra Med., z Panną Marją Kisielnicką, córką właścicielki dóbr Leszna, w
Gubernii Łomżyńskiej. Amatorowie na chórze odśpiewali „Veni Kreator” utworu P.
Józefa Grabowskiego, miejscowego organisty; byłego ucznia Instytutu Muzycznego”.
Teofil Belke (Teofil Gerhard Boelke h.Blanckenstein) był synem Samuela Boelke i
Anny Marii z d. Dickmann. Maria i Teofil doczekali się dwójki dzieci. W 1868
roku przyszła na świat ich córka Anna Klementyna Marianna, a w roku 1871
urodził się syn Stanisław Stefan. Maria Belke zmarła po krótkiej lecz ciężkiej
chorobie, w dniu swoich urodzin 23 kwietnia 1885 roku i pochowana została w rodzinnym
grobie Teofila Belke oraz Gustawa Rennerta na cmentarzu powązkowskim (kw. nr 2).
O synu Kisielnickich, czyli Wiktorze Maryanie Ludwiku Kisielnickim nie wiem nic
ponad to, co podała S. Paprocka. Był właścicielem majątku Jedlnia pod Radomiem.
W roku 1890 poślubił Zofię Władysławę Marię Rybińską h. Radwan. Ślub miał
miejsce w Warszawie, w kościele parafialnym Św. Aleksandra (akt 84). Zofia
Rybińska była córką Stanisława Jana Rybińskiego i Romany z Nowakowskich. Po
śmierci Stanisława Kisielnickiego (lub być może po rozwodzie) Agnieszka wyszła
powtórnie za mąż za Eugeniusza Ksawerego Brodzkiego ur. 04.12.1837 roku, który
posiadał majątek w Galicji i był spokrewniony z jej ojcem Aleksandrem Brodzkim.
Agnieszce i Eugeniuszowi Ksaweremu Brodzkim dnia 26.08.1862 roku urodził się
syn, któremu nadano imiona Eugeniusz Marian Władysław. Eugeniusz Marian zginął
w pojedynku, a majątek rodzinny przeszedł na jego najbliższego krewnego
Konstantego Brodzkiego. Jeżeli chodzi o małżonków Józefa Zalewskiego i Henrykę
z Kisielnickich, to urodziło im się 5 córek. Urodzona w 1848 roku Henryka
Kisielnicka zmarła dnia 17 lutego 1904 r. w Warszawie. Jej mąż Józef Zalewski zmarł
dnia 14 lutego 1912 roku też w Warszawie. Pochowani zostali na cmentarzu
powązkowskim (kw.174). W kilka dni po śmierci Józefa Zalewskiego, w jednej z
gazet warszawskich ukazała się nota wspomnieniowa dotycząca zmarłego Józefa,
którą pragnę przytoczyć: „Przed kilku dniami zmarł w
Warszawie znany w szerokich kołach towarzyskich, prawnik, ostatnio rejent, ś.
p. Józef Zalewski. Ur. 1842 r. , syn Jana Zalewskiego, profesora szkoły kadetów
w Kaliszu i Lili ze Żmichowskich, siostry Narcyzy, Józef był najmłodszym bratem
mecenasa Stanisława Zalewskiego. Zanim poświęcił się prawu, jako 20 letni
młodzieniec wziął udział w wypadkach 1863 roku, uczestnicząc w osiemnastu
bitwach. Dwukrotnie internowany za granicą w Ołomuńcu powracał, aż w r. 1864
wyemigrował za granicę i w Gandawie odbył studia inżynierskie. Po amnestji
powrócił do kraju i rozpoczął aplikację w sądzie. W 1876 r. mianowany członkiem
sądu okręgowego w Siedlcach, pozostawał na tem stanowisku do 1890, w którym to
czasie, jako rejent osiadł w Warszawie, gdzie zdobył szacunek powszechny. Był
stryjem autora dramatycznego Kazimierza Zalewskiego. Wczoraj wyprowadzono z
górnego kościoła Przemienienia Pańskiego (po-kapucyńskiego) o godz. 4 po
południu zwłoki ś. p. Józefa Zalewskiego. Kościół wypełnił liczny zastęp
przyjaciół, kolegów i towarzyszów pracy zmarłego. Nabożeństwo żałobne odprawił
przy zwłokach o godz. 11 r. ks. Zaborowski w asystencji duchowieństwa. Podczas
mszy chór Opery, pod kierunkiem p. Lewańskiego wykonał „Mszę” Perosiego. O
godz. 4 po południu, po odprawieniu przez duchowieństwo modłów i odśpiewaniu
przez chór Opery pieśni Moulisina „Wznoś się duszo”, orszak wyruszył z kościoła
przy dźwiękach „Marsza pogrzebowego” Chopina, wykonanego przez orkiestrę teatru
Wielkiego i poprzedzony przez ks. prefekta Zawadzkiego w otoczeniu kleru,
skierował się na cmentarz powązkowski. Przy dźwiękach pieśni „Dusz. co rzuca”
Troszla i „Salve Regina” Frajera – trumnę złożono do mogiły”.
Prawie
równocześnie z wymienionym powyżej wspomnieniem pośmiertnym opisującym życiorys
Józefa Zalewskiego, w tygodniku społeczno – literackim „Głos Podlasia” z dnia 24 lutego 1912
r. ukazał się artykuł opisujący postać oraz osobowość zmarłego. Pozwolę sobie
przytoczyć w całości ten artykuł z zachowaniem oryginalnej pisowni i
nazewnictwa: „ W
tych dniach pochowany został w Warszawie rejent, ś. p. Józef Zalewski, były
sędzia sądu okręgowego w Siedlcach od r. 1876 po rok 1900. Jeden z „ostatnich
Mohikanów” tkwi żywo w pamięci starszej generacji magistratury sądowej i
palestry naszego miasta.
Rok 1876 był rokiem
przełomu sądowniczego w kraju. Wprowadzona nowa organizacja i procedura sądowa,
z pozostawieniem dawnych a dotąd obowiązujących praw materialnych jak: pr.
cywilnego, hipotecznego, handlowego i innych, z wprowadzeniem języka
rosyjskiego do czynności sądowych, spowodowała zrozumiały konflikt w tej
dziedzinie życia kraju. Nowi ludzie, nowe formy, nowe poglądy, nie mogły przez
samo swoje zjawienie się, zatrzymać parcia życiowego dotąd istniejących pojęć
prawnych i przyzwyczajeń do porządków sądowych. Ten konflikt wymagał
złagodzenia, by nie dopuścić do chaosu, a ta rola właśnie włożoną została na
cząstkę „starych sądowników”, powołanych do nowych urzędów. Jednym z owych
„dawnych” był właśnie młody wiekiem ś. p. Zalewski. Jest to fakt skonstatowany,
że o ile „dawni” sądownicy, wychowani na procedurze francuskiej, odrazu zorjentowali
się w nowych porządkach sądowych, o tyle wprost przeciwnie „nowi” ludzie, choć
najlepszej woli, znaleźli się wobec wszelkiego rodzaju praw materialnych
obowiązujących w zupełnej dezorientacji. I tu znowu przypada „dawnym”
sądownikom rola korepetytorów dla nowych kolegów, i znowu jednym z nich był
Zalewski. On tchnął ducha cywilistycznego w pracę wydziału cywilnego sądu
okręgowego w Siedlcach. – Najzacniejszy człowiek, najrozumniejszy sędzia, wolny
od pompy, pyszałkowstwa, urzędniczego „prestiżu”, umiał godzić uczucie
obywatelskie z nowym urzędem sędziego, zyskując ogólne najgłębsze uznanie
ludności, najbliższych współpracowników w Temidzie, do których zaliczają
obrońców, a poważanie u urzędowych kolegów. Ustąpienie ś. p. Zalewskiego z
sędziostwa, odczuła specjalnie adwokatura, względem której trzymał się zasady
francuskiej równości magistratury z adwokaturą, - i w jej imieniu poświęcamy
nieodżałowanym cieniom zmarłego to słowo pamięci ”. Artykuł ten
podpisany został inicjałami St. S.
W swoim
rodzinnym rodowodzie Stefania Paprocka wymienia z imienia oraz nazwiska po
mężach wszystkie pięć córek Józefa i Henryki Zalewskich. Jedyną córką, która
nie wyszła za mąż była Helena Zalewska, gdyż zmarła w młodości mając 17 lat. W
moim posiadaniu znajdują się zeszyty szkolne należące do Heleny, zawierające w
swej treści wypracowania na temat historii, literatury oraz religii. Stanowią
one jedyną pamiątkę po zmarłej Helenie, które to przechowała jej siostra Wiktoria.
O samej Stefanii Paprockiej posiadam dość skąpe informacje. Jak już wcześniej
wspomniałem urodziła się 21 czerwca 1845 roku. Po śmierci swego ojca Jana
Zalewskiego, wychowywała się w domu ciotki Wiktorii Lewińskiej. Utrzymywała
bardzo dobry kontakt z ciotką Narcyzą Żmichowską, pełniąc nawet rolę głównej
sekretarki obłożnie chorej Narcyzy w latach 1875-76. Za mąż wyszła dość późno i mieszkała w Płocku
wraz z mężem oraz rodziną. Zmarła prawdopodobnie przed wybuchem II Wojny
Światowej. W albumie rodzinnym odziedziczonym po mojej babci Lucynie Orłowskiej
(była synową Wiktorii Orłowskiej z Zalewskich), znajduje się kilka zdjęć
Stefanii oraz wysłana z kurortu Luhaćovice w lipcu 1914 r. kartka z
pozdrowieniami dla Wiktorii Orłowskiej, podpisana: „Kochająca ciotka S. Paprocka”. Z opowiadań babci
Lucyny pamiętam jedynie, że Stefania była lubianą, dobrą i bardzo opiekuńczą
osobą dla całej rodziny. W gronie rodzinnym mówiono o niej „Sędzina”. Większość
informacji jakie posiadam na temat losów pozostałych córek Józefa i Henryki
Zalewskich znana mi jest jedynie z przekazów rodzinnych mojej babci Lucyny
Orłowskiej (żony Stanisława - syna Jana Orłowskiego i Wiktorii z Zalewskich)
oraz pamiątek, dokumentów, zdjęć czy korespondencji jaka się zachowała. Mam
również kontakt z potomkami Reginy Natalii Pniewskiej z Zalewskich, która była
siostrą Wiktorii Orłowskiej.
Dzięki uprzejmości osób, które podobnie jak i
ja odwiedzają grób Józefa i Henryki Zalewskich na cmentarzu powązkowskim w
Warszawie, udało mi się otrzymać notatkę o dalszych losach rodziny Zalewskich
sporządzoną przez Władysława Pietrzaka. Maria Joanna Załęska z Zalewskich
(babcia Władysława) była córką Józefa i Henryki Zalewskich. Maria Joanna
Zalewska urodziła się 21 sierpnia 1875 roku w Warszawie, zmarła natomiast w
klasztorze w Łowiczu 1937 roku. Posiadam przetłumaczony z języka rosyjskiego
akt urodzenia Marii Joanny Zalewskiej, który pragnę przytoczyć w oryginalnej
wersji : „487. Zaświadcza się, że w
Warszawie w Parafii pod wezwaniem Św. Aleksandra jedenastego (dwudziestego
trzeciego) września roku tysiąc osiemset siedemdziesiątego piątego o godzinie
4-tej popołudniu stawił się Józef Zalewski, Podprokurator Warszawskiego
Trybunału Miejskiego, lat 34, urodzony i zamieszkały w Warszawie pod numerem
1730 w obecności Księdza Bronisława Podolskiego, Sekretarza Warszawskiego
Generalnego Konsystorza, lat 34 i Kazimierza Zalewskiego, Redaktora gazety
„Wiek”, lat 26, zamieszkałych w Warszawie, i okazał nam niemowlę płci żeńskiej,
urodzone w domu gdzie zamieszkuje dziewiątego (dwudziestego pierwszego)
sierpnia r. b. o godzinie 4-tej popołudniu przez jego ślubną żonę Henrykę z
domu Kisielnicką, lat 29. ---Niemowlęciu temu przy Chrzcie Świętym, który odbył
się w dniu dzisiejszym, nadano imię MARIA
JOANNA, a rodzicami chrzestnymi zostali wspomniany Ksiądz Bronisław
Podolski i Balbina Zalewska. Tożsamość została sprawdzona na podstawie zawodu
ojca. Świadectwo niniejsze zostało podpisane przez ojca i świadków przy chrzcie
obecnych. Józef Zalewski /-/ podpis, Ksiądz Bronisław Podolski /-/ podpis,
Kazimierz Zalewski /-/ podpis”. Maria Joanna Zalewska wyszła za mąż za urodzonego w
1868 roku Mariana Bonifacego Załęskiego. Był on synem właściciela majątku
Baliszki (pow. Poniewież) na Litwie. Marian Bonifacy Załęski ukończył
politechnikę w Rydze i już jako inżynier budował linię kolejową z Samarkandy do Taszkientu. Jedyna córka
Mariana Bonifacego Załęskiego i Marii Joanny z Zalewskich, czyli Zofia Henryka
Załęska urodziła się w Samarkandzie. Władysław Pietrzak tak pisze w swojej
notatce dotyczącej rodziny : „Nasza rodzona babka Maria z Zalewskich, wyszła za mąż za Mariana
Załęskiego, syna właściciela majątku Baliszki na Litwie, niedaleko Kowna.
Marian Załęski ukończył politechnikę w Rydze, został inżynierem i budował linię
kolejową z Samarkandy do Taszkientu. Córka jego, a moja matka, Zofia Henryka Załęska
urodziła się w Samarkandzie. Dziadek Załęski wiele podróżował po świecie, do
Polski powrócił w roku 1921, krótko po śmierci swej jedynej córki Zofii, która
w r. 1919 poślubiła swego kolegę ze studiów w Wyższej Szkole Ogrodniczej w
Warszawie, Władysława Pietrzaka (w późniejszym czasie pedagoga i działacza
oświaty rolniczej, ogrodniczej i wybitnego specjalisty z dziedziny ogrodnictwa)
i miała z nim dwoje dzieci: mnie Władysława i Zofię, po urodzeniu której
wkrótce zmarła mając zaledwie 25 lat. Marian Załęski po powrocie do kraju
pracował w Ministerstwie Komunikacji, aż do śmierci w r. 1926. Maria Załęska, z
zawodu nauczycielka-katechetka, pod koniec życia wstąpiła do klasztoru w
Łowiczu i tam zmarła w 1937 roku.” Uzupełniając zapiski sporządzone
przez Władysława Pietrzaka, pragnę również kilka zdań poświęcić i jego osobie
oraz jemu najbliższym. Urodzona (chyba 1896 r.) w Samarkandzie Zofia Henryka
Załęska poślubiła w 1919 r. Władysława Pietrzaka, z którego to związku urodziła
się dwójka dzieci. Urodzonemu w Warszawie dnia 08.11.1919 roku synowi dano po
ojcu imię Władysław, natomiast urodzonej dnia 16.02.1921 roku córce, dano po
matce imię Zofia. Żona Władysława Pietrzaka – Zofia Henryka zmarła dnia
19.09.1921 roku, w wyniku powikłań po urodzeniu córki Zofii. Po śmierci żony
Zofii Henryki, Władysław Pietrzak ożenił się ponownie. Przez pewien okres czasu
prowadził audycje radiowe dla rolników. Zmarł w roku 1953 i został pochowany na
cmentarzu powązkowskim w grobie swojej drugiej żony. Zofia Pietrzakowa (córka
Zofii Henryki i Władysława), pracowała jako księgowa. Była bardzo skromną i
zacną osobą, kochaną przez wszystkich. Nigdy nie wyszła za mąż. Zmarła bezpotomnie
dnia 27.09.2004 roku i pochowana została na cmentarzu powązkowskim (kwatera 174),
w grobie swoich pradziadków, czyli Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich.
W tym samym grobie spoczywa jej przedwcześnie zmarła matka Zofia Henryka
Pietrzakowa. Natomiast Władysław Pietrzak – syn Zofii Henryki i Władysława, był
bardzo znanym działaczem sportu motorowego, a od 1937 roku członkiem Polskiego
Związku Motorowego. Był żołnierzem Armii Krajowej (pułk „Baszta”) i
uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Po zakończeniu II wojny światowej ukończył
na Śląsku studia inżynierskie. Przez całe swoje życie związany był z Polskim
Związkiem Motorowym jako jego wiceprezes, sekretarz i działacz Głównej Komisji
Sportu Żużlowego. Działał w Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM), a po
utworzeniu Komisji Wyścigów Torowych FIM został w latach 1973-1982 jej
pierwszym prezydentem. Władysław Pietrzak był też wiceprezydentem
Międzynarodowej Komisji Turystyki Motorowej FIM, a od 1983 roku członkiem
Międzynarodowego Komitetu Fair Play przy UNESCO. Nazywany był twórcą polskiego
sportu żużlowego. Współpracował z redakcjami: Motoru, Sportu, Tygodnika
Żużlowego, Speedway Star & News oraz z wieloma innymi pismami. Był współpracownikiem
Polskiego Radia i Telewizji, a także współtwórcą regulaminów sportu żużlowego w
Polsce oraz ujednoliconych regulaminów FIM. Mieszkając w Bytomiu ze swoją żoną
Władysławą z domu Talik (mówiono na nią Ada), pracował m.in. w biurze
projektowym w Gliwicach. W świecie żużlowym mówiono o Władysławie Pietrzaku, że
był dla sportu żużlowego tym, kim Andrzej Wajda dla kinematografii. Znał kilka
języków, a chyba w sześciu potrafił się porozumieć. Lubiany, ceniony i
szanowany przez wszystkich Władysław Pietrzak zmarł bezpotomnie w Warszawie
dnia 27 marca 2008 roku. Spoczywa wraz ze swoją żoną na cmentarzu powązkowskim
w Warszawie (kw. 107), w grobie swojego dziadka Mariana Bonifacego Załęskiego,
który zmarł 02.04.1925 roku. O Władysławie Pietrzaku można wiele przeczytać na
stronach internetowych (szczególnie tych związanych ze sportem motorowym).Władysław
Pietrzak opublikował swoje ciekawe wspomnienia w książce zatytułowanej „Z motorem na Ty”.
Teraz chciałbym wspomnieć inną córkę Józefa i
Henryki Zalewskich, a mianowicie urodzoną w 1877 roku Zofię Stefanię Zalewską.
Mężem Zofii był urodzony w 1869 roku Wacław Michał Nowakowski, dość zamożny
przemysłowiec, syn Ignacego Nowakowskiego. Ślub Zofii Stefanii Zalewskiej z
Wacławem Michałem Nowakowskim miał miejsce w 1898 roku. Wiem, że Wacław był
udziałowcem i współwłaścicielem fabryki zapałek w Mszczonowie. Jeszcze przed
utworzeniem państwowego monopolu zapałczanego, fabryka ta działała w
Mszczonowie pod nazwą W.
Nowakowski , P. Czerski i Spółka , Zakłady Przemysłowe „Mszczonów”,
będąc własnością spółki firmowo-komandytowej pod tą samą nazwą. Był to naprawdę
duży zakład pracy nie tylko na skalę regionu, ale i Polski. Część produkcji
była eksportowana poza granice kraju, a ciągle rozbudowywany zakład gwarantował
dobrą pracę oraz godziwe wynagrodzenie. Wacław Nowakowski od 1928 roku, pełnił
także zaszczytną funkcję weterana honorowego (dawna nazwa filister) w
Korporacji Akademickiej Respublica w Warszawie. Funkcja ta polegała na
duchowym, społecznym i finansowym wspieraniu tego akademickiego stowarzyszenia.
Nowakowscy mieszkali w Warszawie przy ul. Kredytowej 5. Jak pisze w swoich
notatkach Władysław Pietrzak: „ Przed powrotem do kraju i po śmierci dziadka Załęskiego, dziadek
Nowakowski serdecznie opiekował się naszą rodziną, a mego ojca traktował jak
własnego syna”. Zofia
Nowakowska z Zalewskich zmarła dnia 16 marca 1935 roku. W przechowywanym u mnie
rodzinnym albumie zachowały się dwa zdjęcia z uroczystości pogrzebowych Zofii
Nowakowskiej na cmentarzu powązkowskim. Wacław Nowakowski zmarł dnia 29 lipca 1937
roku. Zofia i Wacław Nowakowscy pochowani są na cmentarzu powązkowskim (kw. R
rz.1), w grobie rodzinnym. Zofia i Wacław Nowakowscy mięli syna Bohdana, który
urodził się dnia 12 maja 1906 roku, a także trzy córki: Marię, Jadwigę oraz
Wacławę. Syn Bohdan ukończył politechnikę w Liege (Leodium), w Belgii. Podobnie
jak jego ojciec był zaangażowany w działalność Korporacji Akademickiej
Respublica, pełniąc funkcje: oldermana (starosty), skarbnika a nawet prezesa.
Dnia 16 czerwca 1934 roku, w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie
poślubił swą kuzynkę Hannę Wengler. Początkowo zamieszkali w Warszawie przy ul.
Mickiewicza 30 m 36, a następnie Bohdan podjął pracę na Śląsku, pracując tam aż
do wybuchu wojny. Zaraz na początku wojny, Bohdan jako p. por. Wojska Polskiego
dostał się do niewoli sowieckiej. Został zamordowany w Charkowie lub
Starobielsku roku 1940. Dnia 9 listopada 2007 r. został pośmiertnie mianowany
przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na stopień porucznika. Małżonka Bohdana
– Hanna Nowakowska z Wenglerów, zginęła w czasie Powstania Warszawskiego, w
kuchni przy ul. Mickiewicza. Najstarsza siostra Bohdana, urodzona dnia 16
września 1899 roku Maria Józefa Nowakowska dnia 1 marca 1924 roku wyszła za mąż,
za oficera Wojska Polskiego majora Feliksa Huskowskiego urodzonego dnia 22
października 1885 roku. Do dnia dzisiejszego zachowało się u mnie zaproszenie
ślubne Marii i Feliksa. Major Feliks Wiktor Huskowski był synem Wiktora i
Natalii z Hildebrandów, pochodzących z Wieniawki pow. Hrubieszów. W latach
1923-1924 pełnił służbę w Departamencie III Artylerii i Uzbrojenia Ministerstwa
Spraw Wojskowych na stanowisku kierownika referatu, pozostając na ewidencji
Okręgowego Zakładu Uzbrojenia Nr 1 w Warszawie. Dnia 3 maja 1926 roku został awansowany na podpułkownika ze
starszeństwem z dnia 1 lipca 1925 roku i 6. lokatą w korpusie oficerów
uzbrojenia. Przed rokiem 1928 został przeniesiony w stan spoczynku. W 1934 roku
pozostawał na ewidencji Powiatowej Komendy Uzupełnień Warszawa Miasto III z
przydziałem mobilizacyjnym do Oficerskiej Kadry Okręgowej Nr 1. Był wówczas
„przewidziany do użycia w czasie wojny”. Podobnie jak Bohdan Nowakowski, który był bratem
jego żony Marii, dostał się płk Feliks Huskowski w czasie kampanii wrześniowej
1939 roku do niewoli sowieckiej. Również i on zginął zamordowany przez NKWD w
Charkowie 1940 roku. Także i Feliks Huskowski dnia 09.11.2007 roku z okazji
Święta Niepodległości jakie odbywało się na Placu Józefa Piłsudskiego w
Warszawie, został awansowany pośmiertnie postanowieniem nr 112-48-07 z dnia 5
października 2007 roku przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na stopień
generała brygady. W celu uhonorowania ofiar zbrodni katyńskiej, powstał również
program edukacyjny „Katyń…ocalić od zapomnienia”. Takim właśnie programem,
który polegał m.in. na posadzeniu tzw. Dębów Pamięci, objęto również osobę
Feliksa Huskowskiego. Za kościołem parafialnym p.w. Narodzenia Najświętszej
Maryi Panny w Lutomiersku pod Łodzią, znajduje się ogród należący do o.o.
Salezjanów. Na jego terenie ustawiony jest kopiec z krzyżem. Wiosną 2009 roku
posadzono tutaj Dąb Pamięci z przypisaną do niego tablicą z nazwiskiem
zamordowanego Feliksa Huskowskiego. Feliks Huskowski i Maria z Nowakowskich
mięli jednego syna Andrzeja. Był on uczniem Szkoły Mazowieckiej w Warszawie
przy ul. Klonowej 16 i członkiem drużyny harcerskiej. W czasie wojny działał w
konspiracji pod pseudonimem „Proporczyk” lub „Stoliński”. W ramach IV Zgrupowania AK „GURT” wchodził w
skład 2 Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej „Żbik”. Andrzej nawet
nie doczekał Powstania, gdyż zginął zastrzelony na ulicy dnia 30.06.1944 roku,
chociaż istnieją też inne wersje jego śmierci. Dzisiaj na budynku XV Liceum i
Gimnazjum nr 34 im. Narcyzy Żmichowskiej przy ul. Klonowej 16 (dawna Szkoła
Mazowiecka), jest tablica upamiętniająca bohaterskich uczniów, harcerzy i zarazem
żołnierzy. Maria Józefa Huskowska z Nowakowskich zmarła dnia 4 stycznia 1966
roku. Również tragiczny los spotkał inną córkę Wacława i Zofii Nowakowskich, a
mianowicie urodzoną w 1901 roku Jadwigę Nowakowską. Jadwiga wyszła za mąż za
Zygmunta Badowskiego i miała z nim córkę Zofię. Jadwiga Badowska zmarła jeszcze
w czasie okupacji w 1941 roku, a losy jej męża nie są mi znane. Ich córka Zofia
Badowska zginęła wraz ze swoją ciotką Hanną Nowakowską z Wenglerów (żoną
Bohdana), w powstańczej kuchni przy ul. Mickiewicza. Jeżeli chodzi o urodzoną w
1904 roku Wacławę Nowakowską - najmłodszą córkę Wacława i Zofii, wiem że z
pierwszego męża nazywała się Lalewicz. Następnie poślubiła Antoniego
Dębnickiego, z którym to miała syna Krzysztofa oraz córkę Elżbietę. Antoni
Dębnicki był znanym tłumaczem literatury i teatrologiem. Po wojnie
współpracował z Leonem Schillerem. W notatkach rodzinnych mam zapisane, że
pracował w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Przetłumaczył m. in. „Dzieje teatru”
A.Nicoll’a czy „Historię Anglii” G.Trevelyan’a, a także wiele innych książek.
Krzysztof - syn Wacławy i Antoniego Dębnickich podobno utonął podczas kąpieli w
morzu, będąc kilkunastoletnim chłopakiem. Miało to miejsce chyba w sierpniu
1960 roku. Natomiast ich córka Elżbieta wyszła za mąż, za Andrzeja Bielińskiego.
Zmarła dnia 27 grudnia 2012 roku, w wieku 73 lat. Wacława z Nowakowskich
Dębnicka zmarła dnia 3 czerwca 1986 roku. Wszystkie trzy córki Zofii i Wacława
Nowakowskich pochowane są w grobie rodzinnym Ignacego Nowakowskiego na cmentarzu
powązkowskim (kwatera R rz.1). W grobie tym spoczywa również Elżbieta
Bielińska.
Jednak najwięcej
informacji posiadam o Wiktorii Zalewskiej – córce Józefa Zalewskiego i Henryki
z Kisielnickich. Wiktoria Zalewska urodziła się w Warszawie dnia 21 czerwca 1878
roku. W moim posiadaniu znajduje się zawiadomienie ślubne oraz oryginalny akt
ślubu zawartego pomiędzy Wiktorią Zalewską a Janem Pawłem Orłowskim urodzonym
dnia 22 czerwca 1870 roku w Brzezinach k. Łodzi. Pierwszą żoną Jana Pawła
Orłowskiego była Marianna Panuszewska (ślub w 1897 roku w kościele N.M.P. w
Łodzi, akt 407). Jan Orłowski żeniąc się z Wiktorią Zalewską był wdowcem. Ślub
Jana z Wiktorią Zalewską miał miejsce dnia 7 lutego 1903 roku w Warszawie, w kościele
Przemienienia Pańskiego przy ul. Miodowej. Dysponuję również notatką prasową z
roku 1903, jaka ukazała się w jednej z warszawskich gazet. Pisze w niej: „Wczoraj o godzinie 6 ej
wieczorem, w kościele Przemienienia Pańskiego przy ulicy Miodowej, ks. prałat
Jungowski, pobłogosławił związek małżeński, zawarty pomiędzy panną Wiktorią
Zalewską, córką rejenta Józefa i Henryki z Kisielnickich, małżonków Zalewskich,
a panem Janem Orłowskim, obywatelem ziemskim, oraz urzędnikiem filii Banku
Łódzkiego w Warszawie”. Do dnia dzisiejszego zachowało się w mojej rodzinie
wiele telegramów z życzeniami, jakie otrzymali nowożeńcy z okazji zawarcia
związku małżeńskiego. Jan Paweł Orłowski był synem urodzonego w Siedlcach ok. 1835
roku, Edmunda Gracjana Orłowskiego - syna Ludwika Jana oraz Karoliny z
Marcinkowskich małżonków Orłowskich. Rodzice Edmunda Gracjana piastowali
stanowiska Nadrachmistrzów Komisji Wojewódzkiej. Bratem Edmunda Gracjana był urodzony
15.08.1835 roku Władysław Orłowski, znanym w tamtych czasach lekarz chirurg i
autor wielu rozpraw specjalistycznych z zakresu medycyny. Władysław Orłowski
pełnił funkcję starszego ordynatora szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Małżonką
Władysława Orłowskiego była Leokadia Joanna Karolina Dobrosławska. Władysław
Orłowski zmarł 16 lutego 1889 roku i pochowany został na cmentarzu powązkowskim
(kw.19 rząd 4), w grobowcu należącym do rodziny Bardzkich i Leszczyńskich.
Epitafium na tym grobie dotyczące osoby Władysława brzmi następująco: Władysław
Orłowski dr medycyny człowiek zacny lekarz znamienity serdeczny przyjaciel
rodziny. Rodzina Orłowskich pochodziła prawdopodobnie z Podlasia. Natomiast matką
Jana Pawła Orłowskiego była urodzona w Warszawie 1844 roku, Aleksandra
Władysława Zeltt - córka Jana i Maryanny z Tyborowskich małżonków Zeltt. Jan
Zeltt był majstrem stolarskim. Rodzina Zelttów mieszkała w Warszawie przy ul.
Bednarskiej. Jan Zeltt z pierwszą żoną Anną Kalińską miał urodzonego ok. 1816
roku syna Adama, który był znanym warszawskim rzeźbiarzem. Z małżeństwa z
Maryanną miał natomiast urodzonego dnia 16 marca 1841 roku syna Józefa oraz
wspomnianą Aleksandrę. O innych dzieciach Jana Zeltta nic mi więcej nie
wiadomo. Maryanna Zeltt z Tyborowskich zmarła dnia 22 sierpnia 1852 roku w
wieku 45 lat. Natomiast Jan Zeltt zmarł w roku 1858 (taka data figuruje na jego
rodzinnym nagrobku). Edmund Gracjan Orłowski i Aleksandra Władysława Zeltt
zawarli związek małżeński dnia 25 czerwca 1865 roku w Warszawie. Edmund Gracjan
Orłowski był z wykształcenia aptekarzem oraz właścicielem apteki w Brzezinach
pod Łodzią. Zmarł dnia 1 listopada 1896 roku w Brzezinach i został pochowany na
tamtejszym cmentarzu parafialnym. Natomiast jego małżonka Aleksandra zmarła dnia
23 lutego 1927 roku na Wołyniu, lecz po pięciu latach ciało Aleksandry zostało
ekshumowane i pochowane na cmentarzu powązkowskim, w grobie rodzinnym jej ojca
Jana Zeltta. Z tego co jest mi wiadomo Edmund Gracjan i Aleksandra Orłowscy mieli
11 dzieci, z których czworo zmarło w niemowlęctwie. Z tych jedenaściorga rodzeństwa
pozostało 5 synów: Wacław Błażej, Aleksander, Jan Paweł, Jerzy i Tadeusz oraz córki:
Maria i Józefa. Józefa zmarła w wieku 18 lat. Najbardziej znanym z nich był
urodzony 3 lutego 1868 roku w Brzezinach Wacław Błażej Orłowski, który był
lekarzem, bakteriologiem i badaczem wścieklizny. Uważany jest za jednego z
pierwszych odkrywców ciałek Negriego. Wacław Błażej ukończył gimnazjum w
Lublinie, a od 1888 roku studiował medycynę na Cesarskim Uniwersytecie
Warszawskim, uzyskując dyplom lekarza 7 grudnia 1893 roku. Jeszcze jako student
pracował w laboratorium bakteriologicznym Odona Bujwida. W 1892 roku Wacław
Orłowski przedstawił referat poświęcony zmianom w neuronach rogów przednich
rdzenia kręgowego, w którym opisał ciała szkliste, nie barwiące się
hematoksyliną ani eozyną, nazwane przez niego „ciałkami błyszczącymi”.
Prawdopodobnie był to jeden z najwcześniejszych opisów ciałek Negriego. W roku
1893 zatrudniony został przez Bujwida jako prywatny asystent w Zakładzie
Higieny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzięki stypendium Kasy im. Mianowskiego
wyjechał za granicę w celu uzupełnienia studiów w dziedzinie bakteriologii u
Theodora Eschericha w Grazu. Po powrocie do Warszawy zaproponowano mu objęcie
kierownictwa stacji bakteriologicznej Saratowskiej Gubernialnej Ziemskiej
Uprawy, jednak odrzucił tę ofertę. Kontynuował pracę w Zakładzie Pasteurowskim
w Warszawie, kierowanym przez Władysława Palmirskiego. Z rekomendacji Nenckiego
i Łukjanowa roku 1897 wyjechał do Wilna
zakładać stację pasterowską. Prywatny zakład Wacława Orłowskiego przyjmował
pacjentów pokąsanych przez wściekłe zwierzęta z obszaru całej guberni
wileńskiej. Kierował zakładem do wybuchu II wojny światowej (w okresie
międzywojennym lecznicę upaństwowiono). Z zawartego w dniu 17 listopada 1898
roku małżeństwa z Eleonorą Magdaleną Bołtuciówną (mówiono na nią Lilka), miał
syna Wacława oraz córkę Irenę. Pod koniec 1945 roku osiadł w Olsztynie, gdzie
zmarł 16 października 1949 roku. Wspomnienie pośmiertne napisał o nim lekarz i
historyk medycyny Stanisław Flis. Pozostałe rodzeństwo Wacława Błażeja
Orłowskiego osiadło w różnych regionach dawnego zaboru rosyjskiego. Jego brat Aleksander
zamieszkał w Pabianicach gdzie pełnił funkcję dyrektora jednego z zakładów
chemicznych, a następnie przeprowadził się do miejscowości Ujazd. Po śmierci
pierwszej żony i dwójki dzieci ożenił się ponownie. Ich siostra Maria Orłowska
wyszła za mąż, za prawnika Władysława Wiśniewskiego. Przez pewien okres czasu
mieszkała z mężem we Włoszech. Urodziło im się dwóch synów: Marek oraz
Stanisław. Po śmierci męża Władysława, Maria Wiśniewska zamieszkała wraz z
synem Stanisławem i jego rodziną w Milanówku pod Warszawą. Stanisław prowadził
tam kawiarnię. Inny z braci Orłowskich - Jerzy ożenił się i zamieszkał w
Sokołowie Podlaskim. Jako mgr farmacji był właścicielem apteki. Pełnił też
funkcję sędziego pokoju oraz skarbnika Powiatu Sokołowskiego. Zmarł przeżywszy
58 lat po krótkie lecz ciężkiej chorobie dnia 31.03.1936 r. Najmłodszy z dzieci
Edmunda Gracjana Orłowskiego i jego żony Aleksandry, którym był Tadeusz
Orłowski ukończył studia w Saksonii i z wykształcenia był inż. leśnikiem.
Tadeusz osiadł na Wołyniu i ożenił się z Ireną Malawczyk. Małżonkowie doczekali
się dwóch synów: Stanisława i Jerzego oraz córek: Jadwigi (z męża Grela) i
Józefy. Podczas II wojny światowej, w maju 1941 roku Tadeusz wraz z rodziną
został zesłany na Syberię przez władze sowieckie. Do Polski wrócili dopiero na
wiosnę 1946 roku.
Najwięcej
informacji posiadam o innym z synów Edmunda Gracjana Orłowskiego i Aleksandry z
Zelttów, czyli Janie Pawle Orłowskim. Jan Orłowski był ziemianinem, a także
przez pewien okres czasu pracował jako urzędnik bankowy oraz referent
aprowizacyjny podlegający Ministerstwu Aprowizacji. Był właścicielem folwarku
Bronowice w powiecie brzezińskim oraz dzierżawił folwark Fara i Wagram ( gmina
Gołąbki). Po sprzedaży majątku wyjechał na Pomorze, gdzie w Gorzuchowie powiat
Chełmno zajmował się administrowaniem majątku generała Józefa Hallera (tzw.
Hallerówką). Jan Paweł Orłowski zmarł dnia 5 stycznia 1926 roku w Grudziądzu i
tam też został pochowany. Po śmierci Jana, jego małżonka Wiktoria przez krótki
okres czasu mieszkała w Gdyni gdzie przy budowie infrastruktury kolejowej
pracował jej syn Stanisław. Następnie zamieszkała w Sokołowie Podlaskim u
rodziny męża i tam też spędziła okres okupacji. Po wojnie przyjechała do syna
Stanisława, który z Gdyni przeniósł się do Karsznic i tu mieszkał wraz z
rodziną pracując w Oddziale Drogowym na P.K.P. Udzielała młodzieży lekcji z
języka francuskiego. Wiktoria Orłowska z Zalewskich zmarła dnia 21 stycznia
1956 r. Ze związku Wiktorii Zalewskiej i Jana Pawła Orłowskiego przyszło na
świat 3 synów. Najstarszym był Henryk, który urodził się w 1904 roku i zmarł
będąc młodym chłopcem. Następnym z synów był ur. w 1905 roku Stefan. Podobnie
jak Henryk zmarł bardzo młodo, gdyż dnia 07.12.1916 w Piotrkowie Trybunalskim
mając zaledwie 11 lat. Najmłodszym synem Jana i Wiktorii Orłowskich był
urodzony w Łodzi dn. 14.10.1907 roku Stanisław Kazimierz. W kilka lat po
zakończeniu I wojny światowej przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie
spędził młodość uczęszczając do Gimnazjum im. Kulwiecia. Także w Warszawie roku
1926 rozpoczął pracę w księgarni Zakładów Wydawniczych M. Arcta, a następnie w
Polskim Towarzystwie Księgarni Kolejowych „Ruch”. W 1930 roku wraz z matką
wyjechał do Gdyni, gdzie podjął pracę na P.K.P. i jako pracownik biurowy
pracował przy budowie infrastruktury kolejowej stacji Gdynia. W roku 1933
przeniesiony został służbowo do Karsznic (obecnie dzielnica Zduńskiej Woli).
Pracował w administracji Oddziału Drogowego przy budowie magistrali węglowej
Śląsk – Porty, którą to budowało Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe Spółka
Akcyjna. Tutaj też poznał swoją przyszłą małżonkę Lucynę Madalińską z
Klimczaków urodzoną dnia 26.11.1906 roku, która była wdową z trojgiem dzieci po
zmarłym w 1933 roku Piotrze Madalińskim. Ślub Stanisława Kazimierza Orłowskiego
z Lucyną Madalińską miał miejsce dnia 28.04.1937 roku w kościele św. Stanisława
Kostki w Łodzi. Po zawarciu związku małżeńskiego przez okres jednego roku
mieszkali w Łodzi, lecz po przydzieleniu im mieszkania służbowego w
Karsznicach, przeprowadzili się tam na stałe. W Karsznicach pracował
nieprzerwanie do września 1939 roku w biurze Oddziału Drogowego na stanowisku
asystenta. Przez okres okupacji hitlerowskiej został zatrudniony w Odcinku
Drogowym (Bahnmeisterei) pracując przy odkażaniu torów oraz obiektów
kolejowych. W tym też czasie został wysłany na roboty przymusowe, na wschód
Białorusi do pracy przy zwężaniu torów kolejowych przez pociąg roboczy tzw.
Bahnzug. Przed końcem wojny skierowany został do Poznania, z przeznaczeniem do
kopania rowów przeciwczołgowych. Natychmiast po częściowym wyzwoleniu ziem
polskich wrócił do Karsznic, gdzie współtworzył od nowa Oddział Drogowy. Stanisław
Kazimierz Orłowski aż do swojej śmierci dnia 13 grudnia1964 roku pracował na
P.K.P. Jego małżonka Lucyna, zmarła dnia 20 listopada 1991 roku w Zduńskiej
Woli. Stanisław i Lucyna Orłowscy spoczywają na cmentarzu parafialnym w
Zduńskiej Woli – Karsznicach.
Ostatnią córką
Józefa Zalewskiego i Henryki z Kisielnickich była Regina Natalia. W 1906 roku
Regina Natalia Zalewska, w warszawskim kościele Przemienienia Pańskiego
poślubiła Jana Pniewskiego. Jan Pniewski był dyrektorem departamentu
komunikacji zajmującego się sprawami kolejowymi. Jan Pniewski zmarł w 1937
roku, natomiast jego żona Regina Natalia z Zalewskich zmarła w 1966 roku. Jan i
Regina Pniewscy pochowani zostali na cmentarzu bródnowskim w Warszawie (kw.29
aleja B). Reginie i Janowi Pniewskim urodziło się czworo dzieci. Urodzona w
1908 roku najstarsza córka Wanda Pniewska poślubiła dnia 26 września 1936 roku inżyniera
leśnika Zygmunta Mintowt - Czyża. Wanda
i Zygmunt doczekali się córki Janiny urodzonej dnia 22 lipca 1937 roku. Janina
była jedynym dzieckiem Wandy i Zygmunta. Wanda zmarła dnia 30 lipca 1960 roku,
a jej mąż Zygmunt Mintowt - Czyż zmarł 31 lipca 1976 roku. Ich córka Janina
wyszła za mąż, za Jerzego Michalaka (zmarł w 1992 roku). Ze związku
małżeńskiego Janiny i Jerzego Michalaków dnia 13 grudnia 1963 roku urodziła się
córka Ewa (z męża Pszeniczna), a dnia 26 stycznia 1966 roku przyszła na świat
córka Mariola (z męża Michułka). Ewa w roku 1985 urodziła córkę Magdalenę,
która obecnie mieszka w Edynburgu. Mąż Ewy zmarł 20 grudnia 2009 roku.
Natomiast Mariola Michułka z mężem Pawłem i synem Oskarem obecnie mieszka w
Niemczech. Drugim w kolejności dzieckiem Reginy i Jana Pniewskich był urodzony
18 czerwca 1910 roku syn Stanisław. Wiadomo mi jedynie o nim, że mieszkał w
Pabianicach i wstąpił w związek małżeński z Janiną Urbańską, córką Teofila i
Katarzyny. Stanisław Pniewski zmarł w 1939 roku. Stanisław z Janiną mieli dwóch
synów: Sławomira oraz Jana Teofila. Sławomir zmarł w 1952 roku. Jan Teofil
mieszka obecnie w Gdańsku. Drugim synem Reginy i Jana Pniewskich był Józef. Z
tego co zdołałem ustalić Józef był o 6 lat młodszy od swojej siostry Wandy,
miał żonę Lucynę i córkę Joannę. Po wojnie pracował w aparacie partyjnym PZPR w
Warszawie. Dnia 24 kwietnia1913 roku Janowi i Reginie Pniewskim urodziła się
córka Zofia. Do dnia dzisiejszego przechowuję zachowane wśród rodzinnych
pamiątek zdjęcie Jana Pniewskiego, z jego odręczną adnotacją na odwrotnej
stronie fotografii, gdzie pisze do Wiktorii i Jana Orłowskich w sposób
następujący: Warszawa 24/IV 1913 r. Kochani Jankowie! Spieszę donieść Wam że
w dniu dzisiejszym przybyła nam córka. Matka czuje się bardzo dobrze,
spodziewam się tak nadal będzie gdyż cały przebieg był prawidłowy. Przy tej
sposobności łączę serdeczne pozdrowienia i ucałowania. J. Pniewski .
Niestety Zofia zmarła mając zaledwie 7 lat.
Na chwilę obecną
są to wszystkie informacje jakie posiadam na temat rodziny Zalewskich oraz
spokrewnionych z nimi rodzin: Brodzkich, Dąmbskich, Kiedrzyńskich, Kisielnickich,
Nowakowskich, Orłowskich, Pniewskich, Skarbków, Załęskich i Żmichowskich. Ze
strony Henryki Zalewskiej z Kisielnickich, genealogia rodziny sięga aż do
średniowiecza. Protoplastami rodziny był m. in. magnacki ród książęcy
Lubomirskich herbu Szreniawa bez Krzyża z linii przeworskiej, której to
ostatnią przedstawicielką rodu była Anna Karolina Księżna Lubomirska - żona
Antoniego Józefa Wojciecha hrabiego Dąmbskiego z Dąbia herbu Godziemba. Rodzina
Lubomirskich skoligacona była również z potężnymi rodami: Branickich,
Ostrogskich, Krasińskich, Ligęzów, Radziwiłłów, Sapiehów czy Połubińskich. Na
końcu tej Genealogii zamieściłem dodatkowo narysowane i opisane drzewo
genealogiczne rodziny Józefa Zalewskiego oraz jego małżonki Henryki z
Kisielnickich, uwzględniając protoplastów obojga małżonków. Drzewo to zostało
oparte na rodzinnych: przekazach, dokumentach czy zapiskach oraz po wnikliwym i
rzetelnym sprawdzeniu, a także wykorzystaniu wszelkich znanych mi źródeł
historycznych. W zbieraniu materiałów historycznych do tej Genealogii, dużą
pomoc okazali mi Panie Anna Sladek i Renata Pogorzelska, Józefa Orłowska,
Krystyna Witkowska oraz Pan Jan Wawszczyk za co serdecznie dziękuję.
Przedstawiona tu „Genealogia rodziny Zalewskich, Żmichowskich i Kisielnickich”
oraz rodzin spokrewnionych nie jest zakończonym opracowaniem, gdyż w momencie
pojawienia się nowych, sprawdzonych i udokumentowanych informacji będzie
bieżąco uzupełniana.
Materiały zebrał i spisał Juliusz
Madaliński (wnuk Lucyny Orłowskiej)
Zduńska Wola, dnia 20.
stycznia 2014 roku.
Specjalne podziękowania za pomoc, przy zbieraniu informacji na temat rodziny Kisielnickich należą się panu Edouardowi Trzcińskiemu.
Bibliografia i archiwalia
1. Archiwum Akt Dawnych miasta stołecznego Warszawa
2. Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie
3. Archiwum Państwowe w Łodzi
4. Archiwum Państwowe w Płocku
5. Archiwum własne: fotografie, zapiski, dokumenty i korespondencja
6. Drukarnia Państwowa Zarządu departamentu Wojskowego N.K.N. "Szarża pod Rokitną"
7. Gazeta codzienna "Kurjer Warszawski",nr 116, 21 maj 1862 rok8. Gazeta codzienna "Kurjer Warszawski", wydanie z XIX wieku
9. Genealogia Polaków -" Dynamiczny Herbarz Rodzin Polskich"
10. Grzymała-Siedlecki A.- "Świat aktorski moich czasów"
11. Kraushar A.- Palestra warszawska"
12. "Kronika Powstań Polskich 1794-1944", Wydaw. "Kronika"
13. "Mały słownik pisarzy polskich", Wydaw. "Wiedza Powszechna"
14. Minakowski M.J.- "Genealogia Potomków Sejmu Wielkiego"
15. Mieszkowski W.- "Nazwy miejscowe powiatu żuromińskiego", Bieżuńskie Zeszyty Historyczne, nr. 22
16. Mysłakowski P., Sikorski A.- "Chopinowie. Krąg rodzinno-towarzyski"
17. Pietrzak W.- "Z motorem na Ty"
18. "Studia i materiały do dziejów Ziemi Zawkrzeńskiej", T.1
19. Szenic S.- "Cmentarz Powązkowski"- wydanie całościowe
20. Teki Dworaczka
21. Tygodnik społeczno -literacki "Głos Podlasia" z dnia 24.02.1912 r.
22. Wielka Encyklopedia Powszechna PWN
23. Żmichowska N., Baranowska J.- "Ścieżki przez życie"
20 komentarzy:
To co jest napisane w Genealogii to prawda bezsporna wymagająca pewnych wyjaśnień etymologicznych.Prawdą jest,że Aleksander Brodzki i Aleksander Brocki to ta sama osoba.W starych regestach i aktach wystepują często różne odmiany tego samego nazwiska.Ja przyjąłem wersję najpóźniejszą i występującą również w Spisie Szlachty Królestwa Polskiego wydanego w 1851 r.Brodzcy herbu Łodzia wystepują tam jako Brodzcy pisane przez "d".Jednak w różnych aktach i spisach spotyka sie to samo nazwisko pisane przez "c".Mało,że to samo nazwisko ale nawet ta sama osoba występuje często raz pisana Brodzki a innym razem Brocki.Ja mam orginalne ksero aktu zgonu Aleksandra Brodzkiego wystawione w kościele św.Andrzeja w Warszawie gdzie Aleksander figuruje jako Brocki.Akt ten ma nr 152,a o śmierci Aleksandra zawiadamiają sporządzającego ten wpis Fryderyk hrabia Skarbek i chyba Józef Solecki,który był urzędnikiem w Komisji Skarbu i znajomym Aleksandra.Taką samą wersję pisania nazwiska Brodzki przyjął też w swojej encyklopedii Marek Minakowski.Nie jest to jednak tak bardzo istotne w świetle historii,gdyż np. w niektórych wpisach imię Aleksander jest pisane jako Alexander.Zdarzało się także,że nazwiska zapisywano fonetycznie i stąd wiele błędów.Tutaj obie wersje są prawidłowe,a ja mam świadomość tego.Podobnie ma się sprawa z Zalewskimi.W dużej części wpisów wymieniani sa jako Zalescy.Ja jednak mam dokumenty wystawiane na nazwisko Zalewscy,ale nawet w aktach AGAD (Archiwum Główne Akt Dawnych) też pisze Zalewski Jan (ojciec Józefa i teść Henryki).Wracając do osoby Aleksandra Brodzkiego,to w swojej Genealogii zamieściłem o nim niewielką wzmiankę.Wiem jednak o nim o wiele wiecej.Rzeczywiście Aleksander Brodzki (Brocki) h.Łodzia,ur.4 czerwca 1784 roku to mąż Wiktorii Skarbek.Akt ich ślubu(nr 34) znajduje się w Archiwum Akt dawnych miasta stołecznego Warszawy.Ślub brali w kościele św.Andrzeja 3 maja 1823 roku.Aleksander był w młodości szwoleżerem.W 1807 roku wszedł do Warszawskiej Gwardii Honorowej jako p.por 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii.Rok później był już porucznikiem,a od 1811 roku kapitanem.Odbył kilka kampanii napoleońskich i był kilkakrotnie ranny m.in. pod Santa Cruz,Cerignanos i Woronowem.Właśnie podczas kampani napoleońskiej pod Woronowem (25.09.1812 r.) dostał się do niewoli.Był odznaczony Krzyżem Kawalerskim LH,Krzyżem Złotym VM i odzaczeniem Kawalera Cesarstwa.
Powyższy komentarz jest odpowiedzią autora Genealogii , na inny komentarz zamieszczony przez pana Zbigniewa Brockiego. Cieszę się, że pan trafił na blog biblioteki w Zielonej oraz zainteresował się informacjami, które tutaj zamieszczam - pozdrawiam
Renata Pogorzelska
Dziekuje za wiadomosc od pana. Chcialbym troche skorygowac. Mianowicie moja linia Brockich pochodzi od 1504r sa dokumenty. Mianowicie dal Linie Dobrogoslaw wies Brody, prawdopodobnie Wojnowo. Nastepnie podpisuje elekcje JanaIII Sobieskiego Wojciech Brocki 1674r. 1697r Adam Brocki s Wojciecha podpisuje elekcje AugustaII 1697-1733. Nastepnie Jozef Brocki, byl Sedzia Krzemieniecki, Hetman Helminski 1759r.Sa dalsze losy rodzny w Poznanskim. Mnie interesuje losy rodziny, jakim sposobem znalezlismy sie na Wolyniu. Wiem z przekazu rodziny, gdyz brat mego dziadka Jan z Lodzi przekaz nasza Historie ze posiadalismy na Wolyniu 150 wlog ziemi. Po upadku powstania Listopadowego 1830r na polecenie cara zabrano majatek. Z tego co wiem car dal mojemu prapradziadkowi Wojciechowi 15 wlog
nastepnie moj prapradziadek Wojciech przekazal ziemi synom Miroslawowi, i Michalowi. Moj prapradziadek Miroslaw padzielil ziemie miedzy 8 dzieci. A jego brat rowniez orzymal, a ilu mial dzieci nie posiadam informacji. Tego w rodzinie nie wiedza gdzie posiadali ten majatek´.Dziadek i dwoje, jego braci mieszkali w koloni Haly na Wolyni. Wszystkie dokumenty przepadly po rzezi na Wolyni 1943r. Jedynie ksiadz uratowal metryki urodzen, i chrztu.Po powstaniu Wojciecha brat,Kazimierz?, ktory byl rowniez z Aleksandrem u Napoleona musial emigrowac doSzwajcarii.Aleksander
pojechal do Kongresowki. I taka znam Historie moich korzeni.Historie znam Aleksandra, zgadza sie, ze Dostal sie do niewoli po Woronowem, gdyz wpadl w zasadke a dowodzil gen.Miloradowi-cz. Bronil go por. Roman, ale przystawili Aleksandrowi piki, i musial sie poddac z patrolem.Jest, jeszcze wazna rzecz, kolega Jozef Zaluski pisal teksty, a Aleksander
dal melodie do dwoch jego tekstow.
cdn.
Chcialbym dokonczyc historie. Mianowicie Aleksander, i brat Kazimierz, chcieli walczyc u boku Napoleona, to ich rodzice musieli ich wyposarzyc, rownierz w bron. Na Wolyniu ludnosc przewaznie posiadala bron.Teraz wspomne o Aleksandrze Brockim mianowicie dnia 22 stycznia/3 lutego 1832r, podczas 30 sesji Rzadu Tymczasowego, Fedor Engel przedstawil bowiem zebranym, iz jest wola feldmarszalka Paskiewicza, aby przyznac Piwnickiemu posade wakujaca po prosbie Radcy Stanu Brockim. Ksiaze Warszawski ustami Engela wskazal, iz prosba Brockiego o zwolnieniu z zajmujacego stanowiska zostala juz przedstawiona do akceptacji przez MikolajaI. Chodzilo tu o posade Dyrektora Centralnego Dobr.To,jest
caly cytat.Cdn
Prosilbym panie Juliuszu o skomentownie tego artykulu. Zalezy mi nim, gdyz pisze biografie dla rodziny. Dzisiaj mlode pokolenie nie interesuje sie historia.Dzieki mojemu zyjacemu ojcu Mieczyslawowi, rowniez kuzynowi Ryszardowi, kuzynce Mieszyslawi, ktora przezyla pieklo na Wolyniu, a dokladnie w koloni Haly, wywozka na Syberie, pozniej Odessa, powrot na Haly zastala tylko zgliczcze powrot do swogo ojca Jana pod Lodz w 1971r.Jezeli pan ma wiecej o rod-zinie Brockich z Wolynia prosze o informacje. Serdenie pozdrawiam.
Hassfurt.Zbigniew
Panie Juliusz. Chcialbym uzupelnic ten fakt o nadaniu dla Aleksandra Brockiego Krzyzem Kawwlerskim LM,odznaczonym kawalera Cesarstwa Francuskiego, oraz ze byl ranny kilakrotnie.Nie wiem czy pan, jest zorjentowany, ze przed wyruszeniem
na wojne z Rosja gen. Konopka zapr-oponowal kpt. Brockiemu z 2kompani
na szefa szwadronu.Nie przyjal tej nominacji. Poprosil, jego kolege Zaluskiego, aby objal szwadron. R-
owniez odmowil. Zgodzil sie ich kolega kpt.4kompani Ambrozy Skarz-ynski, przyjal z zadowoleniem. Pozniej sie okazalo, ze dobrze na
tym wyszedl. Serdecznie pozdrawiam. U mnie nie ma wszystkich polskich znakow, gdyz mam tylko niemiecki komputer.
A oto znane mi fakty dotyczące osoby Aleksandra Broc(dz)kiego.O samym nazwisku Aleksandra już wcześniej pisałem i przyjmuję,że obie wersje są prawidłowe.Nazwisko pisane przez "dz" lub fonetycznie przez "c" dotyczy jednak tej samej osoby.Podając za źródłem www.sejm-wielki.pl ,którego twórcą jest Pan Marek Minakowski cytuję:Aleksander Brodzki ur.04.06.1781 r. w Ryglicach,zm.17.04.1836 r. w Warszawie, syn Wojciecha i Marianny.Co do roku urodzenia istnieją pewne nieścisłości,gdyż Polski Słownik Biograficzny jak i pewnie inne źródła podają rok urodzenia 1784.Pewnie jednak istnieje sensowne wytłumaczenie tej pomyłki skoro sam dzień jak i miesiąc urodzenia Aleksandra jest szczegółowo podany.Pan M.Minakowski jest rzetelnym historykiem i genealogiem więc pewnie korzystał z aktu urodzenia,a nieścisłość w dacie roku urodzenia może być zwykłą pomyłką.Rodzina Aleksandra Brodzkiego była związana z dawna Galicją bo tak też mam zanotowane w notatkach,które pozostawiła po sobie Stefania Paprocka z Zalewskich (spokrewniona z żoną Aleksandra).Przyjmuję więc jako miejsce narodzin Aleksandra Bro(c)dzkiego miejscowość Ryglice (okolice Tarnowa).Jeżeli chodzi o życiorys Aleksandra to wiadomo mi jest,że w młodości związany był z karierą wojskową.Można na ten temat przeczytać również na stronach związanych z www.napoleon.org.pl. A teraz podaję dokładnie co jak następuje:cdn.
Aleksander Bro(c)dzki wszedł 01.01.1807 roku do Warszawskiej Gwardii Honorowej.Dokładniej pisząc była to Gwardia Honorowa Napoleona,którą zaczęto formować już na jesieni 1806 roku podczas pobytu Napoleona w Poznaniu.Dokładny dekret cesarski Napoleona o powołaniu Pułku Szwoleżerów Gwardii został wydany dopiero 09.04.1807 roku w Kamieńcu.Aleksander Bro(c)dzki dnia 15.06.1807 roku został ppor. 1 Pułku Szwoleżerów Gwardii,dnia 04.10.1808 roku awansował na porucznika, a dnia 17.02.1811 roku otrzymał rangę kapitana.1 Pułk Szwoleżerów Gwardii Honorowej Napoleona składał się z najświetniejszych rodów i znakomitych żołnierzy.Aby być szwoleżerem Gwardii Honorowej trzeba było być właścicielem lub synem właściciela,a więc osobą zamożną.Związane było to z wyposażeniem szwoleżera,który musiał o to zadbać sam.Pułk składał się z czterech szwadronów,każdy o dwóch kompaniach.Każda kompania składała się z 1 kapitana,2 poruczników I klasy,2 poruczników II klasy,wachmistrza szefa i 6 wachmistrzów,furiera,10 brygadierów,97 szwoleżerów,3 trębaczy i 2 kowali.Jak więc łatwo policzyć w sumie w skład kompanii wchodziło 125 osób.Wracając do zapytania pańskiego o odmowie Aleksandra Bro(c)dzkiego w sprawie objęcia przez jego osobę jednej z kompanii szwoleżerów i powierzenie dowództwa innej osobie.Faktem jest,że Aleksander jako kapitan (od lutego 1811 roku) miał prawo dowodzenia kompanią szwoleżerów i pewnie taką propozycję otrzymał.Nie jest mi jednak wiadoma żadna przyczyna odmowy dowodzenia oddziałem przez Aleksandra.Być może "nie widział" się w roli dowódzcy lub uważał,że ktoś inny nadaje się do tego o wiele bardziej.To jest też kwestia charakteru człowieka i jego osobistych przekonań.Aleksander nadal jednak uczestniczył jako szwoleżer w kampaniach napoleońskich.Odbył kampanie w 1807 roku oraz w latach 1808-12,kończąc swój udział szwoleżera w bitwie pod Woronowem gdzie dnia 25.09.1812 roku dostał sie do niewoli rosyjskiej.Bitwa pod Woronowem była właściwie potyczką gdyż na południe od Moskwy ścierały się wtedy pomiędzy sobą często luźne oddziały napoleońskie jak i rosyjskie.Oddziałami rosyjskimi dowodził wtedy gen.Michaił Miłoradowicz,a wojskami napoleońskimi marszałek Joachim Murat.To były bardzo zacięte potyczki i pewnie podczas jednej z nich do niewoli dostał się ranny wtedy Aleksander.Aleksander Bro(c)dzki odnosił rany również 08.12.1808 roku pod Santa Cruz oraz w 1810 roku pod Cerignanos.cdn.
Widać po tym,że był walecznym i odważnym szwoleżerem.Chyba nie na darmo został odznaczony dnia 13.12.1809 roku Krzyżem Kawalerskim LH(Legia Honorowa),dnia 26.11.1810 roku Złotym Krzyżem VM(Virtuti Militarii) oraz dnia 15.03.1810 roku Kawalerem Cesarstwa.Szwoleżerowie Gwardii Honorowej Napoleona to była w tamtym czasie elita elit okrzyknięta najświetniejszą jazdą na świecie.Nawet do dzisiaj za taką uchodzi.Co się tyczy osoby Józefa Załuskiego i jego powiązań z Aleksandrem Bro(c)dzkim,to byli kolegami i chyba przyjaciółmi.Załuski pełnił także rolę kronikarza szwadronu i w latach 1858-60 na łamach dodatku do krakowskiego "Czasu" opublikował swoje wspomnienia.Były one też wznowione w Polsce,w latach siedemdziesiątych.Osobiście ich nie czytałem więc nie jestem zorientowany w treści tych wspomnień.Załuski znany był z tego że pisał różne teksty.Być może do niektórych z nich muzykę skomponował Aleksander,chociaż nie mogę stwierdzic kategorycznie o również muzycznym wykształceniu Aleksandra.Nie wykluczam jednak tego gdyż w rodzinach ziemiańskich nauka muzyki czy śpiewu była dość powszechna.Tamte lata byłu również domeną rozwoju sztuki.Klasycyzm był powszechny również w muzyce.Bardzo wiele osób opracowywało muzykę do popularnych wtedy "Śpiewów historycznych" J.U.Niemcewicza.Dlatego też nie dziwił bym się,że Aleksander pasjonował się również komponowaniem muzyki do tekstów Załuskiego.W swoich wspomnieniach Załuski wspomina Aleksandra.Znany mi jest jedynie cytat dotyczący dostania się do niewoli Aleksandra pod Woronowem,cyt:"...szanowny A.Brocki,kolega ukochany,późniejszy radca w Komisji Skarbu Królestwa Polskiego,nie uszedł wówczas niewoli i nie wrócił do Warszawy aż po ukończonej wojnie".Musiał być Aleksander powszechnie lubiany,skoro J.Załuski nazywa go kolegą ukochanym.Co do stanowiska Radcy Stanu,które to obejmował przez szereg lat Aleksander Bro(c)dzki - jest to fakt bezsporny.Ja mam zanotowane w zapiskach oraz w tekstach źródłowych,że Aleksander był radcą stanu i dyrektorem generalnym dóbr i lasów państwowych w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu.W innych źródłach figuruje jako radca Komisji Skarbu Królestwa Polskiego.W jednym z zapisów czytałem również,że Aleksander Bro(c)dzki był upoważniony ze strony rządu do wniesienia jakiegoś projektu (chyba w kwestii włościańskiej).Faktem jest ,że Aleksander Bro(c)dzki funkcję radcy stanu pełnił.Nie musiał chyba nawet o takie funkcje specjalnie zabiegać,skoro jego kolega szwoleżer Józef Załuski pełnił funkcje adiutanta cara Aleksandra a następnie Mikołaja.Aleksander Bro(c)dzki dnia 03.05.1823 roku w kościele pw.Św. Andrzeja w Warszawie poślubił (akt.34) Wiktorię Skarbek,która była córką Eugeniusza Skarbka i Agnieszki z Dąmbskich.Ze związku tego urodziła się im dnia 21.01.1825 roku córka Agnieszka zwana "Jagusią".Aleksander wraz z żoną i córką mieszkał w Warszawie przy ul.Leszno nr hip.656.Wiktoria Bro(c)dzka ze Skarbków zmarła dnia 20.02.1828 roku.Posiadam akt nr 58 wpisany do księgi parafialnej kościoła pw. Św.Andrzeja informujący o śmierci Wiktorii.Aleksander u schyłku życia był na emeryturze nadal mieszkając w Warszawie przy ul Leszno.Aleksander Bro(c)dzki zmarł dnia 17.04.1836 roku i dwa dni później został pochowany na cmentarzu powązkowskim.Jestem również w posiadaniu odpisu aktu śmierci Aleksandra(akt 152) sporządzonego w księdze parafialnej kościoła pw. Św.Andrzeja.O zgonie Aleksandra zawiadomił księdza Fryderyk hrabia Skarbek,brat stryjeczny żony Aleksandra.
To by były prawie wszystkie informacje jakie posiadam na temat Aleksandra Bro(c)dzkiego.Czy Aleksander miał braci Wojciecha oraz Kazimierza tego nie wiem,gdyż nie zgłębiałem dokładnie genealogii rodziny Bro(c)dzkich.Wcale tego nie wykluczam,a wiem ze źródeł rodzinnych ze Aleksander miał krewnych z rodziny Bro(c)dzkich.Jeżeli dowiem się więcej na ten temat służę pomocą.Na dzień dzisiejszy w celu zgłębienia informacji o rodzinie Bro(c)dzkich polecam strony internetowe Pana Marka Minakowskiego www.sejm-wielki.pl zawierający Genealogię potomków Sejmu Wielkiego.Z książek polecam następujące pozycje:1.M.Karpowicz "Elita jazdy polskiej"
2.R.Bielecki "Szwoleżerowie gwardii"
3.R.Morawski i A.Nieuważny "Wojsko polskie w służbie Napoleona"
4.J.Załuski "Wspomnienia"
W Śląskiej Bibliotece Cyfrowej znajduje się również pozycja pt. "Wychodźctwa w pierwszym okresie dziejów rewindykowanej Galicyi".Być może trafi się tam też opis rodziny Bro(c)dzkich.to by było już wszystko.Pozdrawiam Pana serdecznie i dziękuję za zainteresowanie sporządzona przez moją osobę Genealogią rodziny Zalewskich i Kisielnickich.
Juliusz Madaliński
Powyższe 4 komentarze są odpowiedzią Autora Genealogii p.Juliusza Madalińskiego na zapytania pana Zbigniewa Brockiego.
Witam.Serdecznie dziekuje ze szczera odpowiedz, co tu pan napisal to sa mi znane historie. Diekuje za opis slubu Wiktorii zd. Skrobek, i o akcie slubu, i akt zgonu. Jezeli chodzi o Aleksandra,
wiem z opowiadan, ze kolegowal sie
i byl w dobrych stosunkach z ofier-
em, w Gwardii Honorowej. Jak sie domyslam, to byl Jozef Zaluski. Te historie opowiadal mego dziadka brat Jan. Stryjek posiadal dokume-
nty, a gdy nastala wojna wszysko
zginelo. Za to opowiadal mojej zy-jacej mamie, i wujkowi, ktorzy zna-
li historie.Teraz nie maja takich przeblyskow,gdyz maja ponad 85lat.
Co ciekawe mojego prapradziadka Wo-
jciecha pamietal,jeszcze stryjJan.
Jeden z braci Wojciecha prawdopodo-
bnie Kazimierz osiadl w Szwajcarii po powstaniu 1830r.Gdy zbiore wiek-szosc materialu dam znac.
Serdecznie pozdrawiam. Zbigniew...
Witam:Panie Juliuszu, jezeli chodzi
o pozyje tych ksiazek, ktore pan
przedstawil, tych akurat nie posiadam. Mam rowniez, ksiazki, jeszcze z czasow komuny, choc bylo trudno kupic. Staram sie uzupelniac
na biezaca,tylko jestesmy w Polsce 2 razy do roku, i rzadko jest spotkac tytuly ksiezek zwiazanych z
wojnami Napoleona.Za dwo lata, bede
na rencie, to bede mial mnostwo czasu na uzupelnienie brakujacych
ksiezek.
Serdecnie pozdrawiam.Zbigniew....
Jeżeli chodzi o książkę wspomnieniową Józefa Załuskiego dotyczącą szwoleżerów to może Pan ją przeczytać w internecie.Ja tę pozycję czytałem,a tytuł jej brzmi "Wspomnienia o Pułku Lekkokonnym Polskim Gwardyi Napoleona I".Ukazała się ta pozycja drukiem i nakładem "Czasu" W.Kirchmayera w roku 1865.Oczywiście ja czytałem właśnie to wydanie,które obecnie znajduje się w zasobach cyfrowych Uniwersytetu w Oksfordzie.Jeżeli jest Pan zainteresowany tym wydaniem to proszę w necie wpisać adres: books.google.com/books/about/ lub wystarczy wpisać wspomnienia o pułku lekkokonnym polskim...google.books i powinno się pojawić to oryginalne wydanie wspomnień Józefa Załuskiego.W sumie jest tam ponad 300 stron do czytania.Znajdzie Pan tam wzmiankę o Aleksandrze Brockim na str.29 i na str.266.Na stronie 266 jest tam następująca wzmianka o Aleksandrze,cyt."...przyjaciel mój i dawny kolega kapitan Brocki,wysłany był na podjazd,napadnięty przez przemuszającą siłę,skuty pikami popadł w niewolę Miłoradowicza".Na końcu tych wspomnień jest też "Marsz dla pułku gwardyi w roku 1807",którego słowa napisał Józef Załuski, a muzykę ...Aleksander Brocki.Dosłownie pisze tam "dał nótę".Jest to więc w pewien sposób potwierdzenie,że Aleksander komponował.Co do losów rodziny Brodz(c)kich to wiem tylko tyle co pozostawiła w swoich zapiskach ciotka Stefania Paprocka.Jednak wiem,że z Panem Markiem Minakowskim kontaktowała sie osoba z rodziny Brodz(c)kich,a mianowicie Pan Philipe Bro(dz)cki.Imię sugeruje pochodzenie franko-języczne.Być może jest to ktoś z Pańskiej rodziny.O to jednak musiał by Pan zasięgnąć informacji u Pana M.Minakowskiego.Ja każdą informacją,którą zdołam ustalić na temat rodziny Brodz(c)kich postaram sie Panu przekazać.Na ten czas są to wszystkie informacje jakie posiadam.Jeżeli jest Pan zainteresowany,mogę również przesłać zeskanowane oryginalne wpisy aktów zgonu Aleksandra Brodz(c)kiego i jego żony Wiktorii ze Skarbków.Ostatnio kontaktowała się ze mną gmina Ryglice (tam urodził się Aleksander) w sprawie wiadomości na temat właśnie Aleksandra Brodz(c)kiego.Jednak wynika z tego kontaktu,że to Urząd Gminy Ryglice bardziej liczy na wiadomości moje,niż ja mógłbym liczyć na pomoc z Ryglic.Będę jednak dalej szperał i szukał w miarę możliwości różnych informacji o Brodz(c)kich.Serdecznie pozdrawiam.
Juliusz
Prosimy pana Zbigniewa o podanie adresu swojej poczty meilowej, co znacznie ułatwi kontakt między panami.
Witam: Te wiadomosc o ktorej pan
podaje, wspomnienia Jozefa Zaluskiego te wiadomosci sa mi znane, ale dziekuje.W nie ktorych wiadomosciach czytalem, ze pochodzi
z Oleksina?. Sa rozne hipotezy. Nie bede, juz wnikal, wiem z wiadomosci z internetu, ze te osoby ktore walczyly po stronie Napolona zmieniali nazwy miejsc urodzen.Serdecznie pozdrawiam.
Zbiegniew.Poczty nie podam, gdyz mialem problemy.Podam przez tel. stacjonalny.Prosze o pana numer.
Niech ta Gwiazdka Betlejemska,
Która wschodzi tuż po zmroku,
Da Wam szczęście i pomyślność,
W nadchodzącym Nowym Roku.
Zycza Broccy.
Ps. Wyslalem dwie wiadomosci poczta. Czy pan otrzymal.
Witam, mnie interseuja dzieje Zmichowskich, Czy ktos wiec cos wiecej? Pozdrawiam, Monika
Dzień dobry,
Poszukując informacji w pracach nad genealogią własnej rodziny trafiłem do Państwa.
Czy jest jakaś szansa na kontakt z autorem genealogii, Panem Juliuszem? Chodzi mi o poniższy fragment (jego ostatnie zdanie):
Synami Wandy ze Żmichowskich i Władysława Redlów byli: Henryk, Władysław oraz Zdzisław. Henryk Redel był uzdolniony artystycznie i ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Chorował na epilepsję. Urodzony w grudniu 1852 roku Władysław Redel (syn) nie chciał się kształcić. Wyemigrował do Austrii. Ożenił się w Wiedniu z pewną wdową pochodzenia niemieckiego i tam prowadził warsztat stolarski. Natomiast urodzony 8 listopada 1839 roku Zdzisław Gotfryd Jakub Redel za udział w powstaniu Styczniowym skazany został na Sybir, skąd powrócił w 1870 roku. Zdzisław ożenił się z Marią Kurcyusz. Małżonkowie doczekali się 4 dzieci.
Próbuję ustalić jak nazywały się dzieci Zdzisława i Marii Redel. W tym celu bezcenne okazałoby się również źródło ostatniej informacji o 4 dzieciach...
Pozdrawiam
Prześlij komentarz