Miejsce akcji - Zielona, 1944 rok
" Była niedziela zapowiadał się słoneczny i upalny dzień. Już od wczesnego ranka grupy kobiet i dziewczyn śpieszyły do kościoła, na nabożeństwo, na które wzywał dźwięk "sygnaturki" ( dzwonów nie było, bo zabrali je Niemcy). Na placu przy kościele słychać było zawodzenie, płacz matek i sióstr tych, którzy sposobili się do wyjazdu.(...)
"Zeby chocias wiedzieć gdzie was zawiezą? Albo ja jeden patrzaj jadą z Osówki, a i z Cierpigorza tyz jadą. Od nas beńdzie z osemdziesiąt bo pietnaście fur. Sołtysa Edek tyz jedzie.(...) Z innych chałup to ostatniego bierum. Nawet i takich dzieciaków jak Stanka "Marokana" albo tego warsiawiaka czy Przyśtupa- też taki mały.Nie bój sie nie takie ony głupie do Mławy mogą nie dojechać i zginą gdzieś w trawie.(...)"
Fragment książki Kazimierza Moczydłowskiego pt." Miałem wtedy szesnaście lat 1944-1945"
Kazimierz Moczydłowski mieszkał przez jakiś czas w Zielonej. Książka jest do wypożyczenia w naszej bibliotece.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz