Dn.
17.02.2017 r.
Wspomnienia:
jak wyglądał karnawał w czasie wojny i w pierwszych
latach powojennych.
Przedwojenny zespół muzyczny z Zielonej - fotografia ze zbiorów p. Sylwii Zaniewskiej
Muzykanci z dawnej Zielonej, na skrzypcach gra pan Końpa, na akordeonie pan Kamiński |
Nawiązując do starej fotografii (jak wyżej), zamieszczonej
przez panią Renatę Pogorzelską
dn. 31 stycznia 2017 w internecie na blogu ,,Biblioteka w
Zielonej” chciałbym podzielić się swoimi wspomnieniami dotyczącymi ww.
wymienionego zespołu. Teraz trwa jeszcze karnawał 2017 roku.
W wolnej, niepodległej i szczęśliwej Polsce trwają bale i
zabawy karnawałowe na każdym kroku. Warto więc w tym okresie wspomnieć, jak
wyglądał karnawał w czasie okupacji hitlerowskiej. Okupant wprowadził zakaz
urządzania zgromadzeń, a więc było niemożliwe organizowanie zabaw i bali
karnawałowych. Za nieposłuszeństwo można było wylądować w Oświęcimiu. Widoczny
na zdjęciu przedwojenny zespół muzyczny z Zielonej działał jednakże dalej ale w
,,podziemiu”. Starsza młodzież organizowała sobie tajne bale i zabawy
przeważnie w jakiejś odludnej chacie za wsią.
Takim ,,wspaniałym” miejscem do urządzania tajnych bali było
dobrze mi znane Baśkowo. Były to 4 gospodarstwa chłopskie położone przy polnej,
trudno przejezdnej drodze między Zieloną a Kosewem
(około 2 km
od Zielonej). W jednym z tych gospodarstw mieszkała pani A., wówczas
20-latka.
W jej domu często orkiestra z Zielonej rżnęła oberki i
polki, młodzież hulała ale na strychu domu zawsze ktoś stał i wypatrywał czy
wachman (hitlerowiec) się nie zbliża. Kiedyś w pociągu, w czasie podroży z
Gdańska do Mławy, pani A. opowiadała mi szczegółowo tamte wydarzenia.
Dzisiaj już nie ma tej sielskiej i anielskiej osady Baśkowa.
Na miejscu dawnych gospodarstw stoją
teraz potężne siłownie wiatrowe, a z dawnego sielskiego krajobrazu zostały
tylko wspomnienia.
Ja nie znałem przedwojennego zespołu muzycznego z Zielonej,
ale osobiście znałem bardzo dobrze akordeonistę Kamińskiego Władysława i jego
akordeon dmuchany nożnymi miechami. Nie jestem melomanem, ale cudowny głos
akordeonu Kamińskiego słyszę do dzisiaj (a to już minęło ~70 lat).
dzieciom łaskawie okupant pozwalał się bawić. Na takim balu
karnawałowym starsze towarzystwo podpierało ściany a dzieci szalały, tańcząc
kujawiaki, mazurki i inne kawałki. Ja jako sześciolatek też tam byłem i tańczyłem przy pięknych
dźwiękach akordeonu Kamińskiego. Tam gdzie grał pan Kamiński to już nie była
byle jaka zabawa, to już był bal. W tamtych wojennych czasach, takie zabawy
taneczne starsze dzieci organizowały same sobie, zgodnie z polskim przysłowiem
,,niewola wszystkiego nauczy”. Mnie też chyba niewola czegoś
nauczyła bo już po wojnie, jako starszak szkoły podstawowej (czyli jako 12, 13,
14-latek) byłem głównym organizatorem dziecięcych
bali karnawałowych w Zielonej (mojej rodzinnej wsi na
Północnym Mazowszu).
Pamiętam dobrze jak to się organizowało, a więc tak:
- najpierw była rozmowa w grupie chłopaków rówieśników żeby
gdzieś pohulać bo jest karnawał
- potem było szukanie chałupy w
której można by potańczyć
- następnie zamawiało się muzykanta, to znaczy że ja
udawałem się do pana Kamińskiego na
pertraktacje,
głównie w celu uzgodnienia ceny za granie na akordeonie przez wieczór.
Cena przeważnie była
symboliczna, około 20 zł (dzisiejszych).
- następnie była zrzutka na muzykanta po ~ 2 zł. Każdy taką
sumę musiał od rodziców wyżebrać bo
była bieda
powojenna.
- następnie chłopaki uzgadniali które najładniejsze panny
(rówieśniczki) zaprosić na organizowany
bal karnawałowy.
- dzień przed balem, chłopaki (grupowo) chodzili do rodziców
wybranych panienek i grzecznie prosili
o pozwolenie córce
pójść na bal, przysięgając jednocześnie, że po zabawie ją odprowadzą.
Cel
moich wspomnień to:
ocalić od zapomnienia.
Lucjan
Lorkowski
Szczecin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz